Najtragiczniejszy dzień w najnowszej historii Polski 78. rocznica agresji sowieckiej na Polskę – 17 września 1939 roku


We wrześniu minęła kolejna rocznica jednego z najtragiczniejszych momentów w historii Polski. O świcie 17 września 1939 roku, nastąpiła agresja ZSRS na Polskę. Agresja dokonana bez wypowiedzenia wojny, ze złamaniem wszelkich traktatów, w tym polsko-sowieckiego paktu o nieagresji z 1932 roku. Stanowiła ona wypełnienie postanowień zawartych w tajnym załączniku do paktu Ribbentrop – Mołotow z 23 sierpnia 1939 roku. Tym samym, ZSRS stał się faktycznym sojusznikiem Rzeszy Niemieckiej. Dziś nie ma żadnych wątpliwości, że to właśnie atak sowiecki był punktem zwrotnym trwającej wojny, stanowiąc „cios w plecy” zadany ciężko walczącej Polsce.

Należy wyraźnie podkreślić, że wbrew utartym przez dziesięciolecia stereotypom, w momencie ataku sowieckiego, Wojsko Polskie choć znajdujące się w defensywie, nie było jeszcze pokonane. Mimo wszelkich trudności, 16 września pod bronią znajdowało się ok. 650 tys. polskich żołnierzy, istniały armie, walczyły dywizje, trwała bitwa nad Bzurą, największa bitwa kampanii i – co rzadko jest podkreślane – jedna z największych bitew II wojny światowej (w kulminacyjnej fazie, łącznie po obu stronach brało w niej udział ponad 600 tys. żołnierzy), na tyłach reorganizowano rozbite oddziały i mobilizowano kolejne jednostki rezerwowe, wprowadzano w życie koncepcję obrony tzw. Przedmościa Rumuńskiego. Opór tężał z każdym dniem. W polskich rękach nadal znajdowała się ponad połowa terytorium RP, gdy tymczasem oddziały niemieckie, zwłaszcza zmotoryzowane i pancerne, na skutek poważnych strat bojowych i zużycia sprzętu, traciły impet natarcia, odnotowując jednocześnie coraz większe kłopoty z zaopatrzeniem. W polskim sztabie po raz pierwszy zaistniała poparta konkretnymi faktami nadzieja na poprawę sytuacji, tym bardziej, że – zgodnie z ustaleniami – zbliżał się termin rozpoczęcia ofensywy aliantów na zachodzie.
Niestety, wobec zdrady sojuszników, w swym zbrojnym oporze Polska pozostała osamotniona. Zamiast spodziewanej w ciągu następnych kilku dni francuskiej ofensywy, nastąpiły wydarzenia, których wagę najlepiej oddają słowa płk. dypl. Stanisława Kopańskiego, szefa Oddziału III Sztabu Naczelnego Wodza: (…) 17 WRZEŚNIA – to poranek, który muszę zaliczyć do najtragiczniejszych, zmusił nas do całkowitego wyrzeczenia się wszelkiej nadziei(…). Na całej długości granicy polsko-sowieckiej, Armia Czerwona rozpoczęła działania zbrojne, łamiąc pierwszy opór żołnierzy polskiego Korpusu Ochrony Pogranicza. Militarne i polityczne położenie Polski stało się beznadziejne, a ostateczny wynik wojny w Polsce został przesądzony.
Nie sposób omówić w tak krótkim tekście nawet części dramatycznych konsekwencji, jakie przyniósł atak ZSRS na Polskę. Warto jednak wspomnieć, że to właśnie na skutek agresji sowieckiej i bezpośredniego zagrożenia ze strony zbliżających się oddziałów Armii Czerwonej, zarówno Naczelny Wódz marszałek Edward Śmigły-Rydz, jak i polski rząd, przekroczyli granicę polsko-rumuńską. Ta dramatyczna decyzja, podyktowana polską racją stanu, pozwoliła państwu polskiemu zachować konstytucyjną ciągłość władzy oraz jego najwyższych instytucji, co z kolei umożliwiło ich legalne i zgodne z prawem międzynarodowym funkcjonowanie na uchodźctwie. Oczywistą konsekwencją agresji sowieckiej, był także fakt, że ZSRS wraz z sojuszniczą Rzeszą Niemiecką wziął udział w podziale polskiego terytorium (czego symbolem stała się wspólna defilada Wehrmachtu i Armii Czerwonej w Brześciu nad Bugiem), a terror okupacji sowieckiej na zagarniętych ziemiach polskich, nie ustępował terrorowi okupanta niemieckiego.
W kontekście 17 września, należy jednak zwrócić także uwagę na fakt, że od momentu inwazji sowieckiej, znajdujące się w beznadziejnej sytuacji Wojsko Polskie walczyło jeszcze przez trzy długie tygodnie, przeciwko obu potężnym agresorom. I choć rozkaz Naczelnego Wodza, chcącego w tej tragicznej sytuacji oszczędzić jak najwięcej krwi żołnierskiej, nakazywał unikania walki z nowym najeźdźcą, a podejmowania jej tylko w razie zaatakowaniu lub próby rozbrojenia, to polskie oddziały stoczyły z Armią Czerwoną szereg bitew i potyczek, które do 1989 roku były przemilczane. Do najbardziej znanych obecnie epizodów należą m.in. heroiczna obrona Grodna, obrona Wilna, bitwy pod Kodziowcami, Szackiem, Wytycznem, Oranami, Husynnem czy Milanowem. Nie można zapominać o żołnierzach KOP, którzy stoczyli dziesiątki samotnych potyczek w obronie swoich strażnic na – dziś tak nam dalekiej – wschodniej granicy II RP. Wielu z nich, po dostaniu się do niewoli sowieckiej zostało bestialsko zamordowanych. Osobno wyróżnić należy także obrońców Sarneńskiego Odcinka Umocnionego, czyli linii potężnych polskich fortyfikacji wybudowanych nad rzeką Słuczą. W dniach 19 – 20 września, w ich obronie samotną bitwę z sowiecką 60 Dywizją Strzelecką stoczył pułk KOP „Sarny” ppłk. Nikodema Sulika. Do dramatycznych walk doszło na odcinku „Tynne” dowodzonym przez ppor. rez. Jana Bołbotta, gdzie załogi polskich schronów bojowych walczyły często do ostatniego naboju. Szczególnym męstwem wyróżniła się załoga ciężkiego schronu ppor. Bołbotta, która walczyła aż do momentu wysadzenia schronu przez sowieckich saperów. Pod gruzami schronu poległ bohaterski dowódca oraz blisko pięćdziesięciu żołnierzy. Ppor. Bołbott, w 1989 roku odznaczony pośmiertnie krzyżem VM, nazywany jest kresowym „Raginisem”, a obrona odcinka „Tynne”, kresową „obroną Wizny”. Synonimami „wrześniowych” obrońców Kresów stali się jednak przede wszystkim gen. bryg. Franciszek Kleeberg, dowódca SGO „Polesie” oraz gen. bryg. Wilhelm Orlik-Rückemann, dowódca Grupy KOP.
Jako żołnierze KOP, z Armią Czerwoną na Kresach Wschodnich walczyło kilku mieszkańców naszego regionu, m.in. kpt. Zygmunt Pytlewski, do 1937 roku pełniący służbę w 27 pp. W innych okolicznościach na Kresach znalazł się zasłużony częstochowianin, por. rez. dr Alfred Franke, który w czasie mobilizacji otrzymał przydział na stanowisko kierownika szpitala wojskowego w Równem. Zarówno kpt. Pytlewski, jak i por. dr Franke, w trakcie działań wojennych po 17 września dostali się do niewoli sowieckiej. Z agresją sowiecką związane są także losy wielu żołnierzy 7 Dywizji Piechoty, którzy po przebiciu się z okrążenia pod Janowem, w trakcie dalszych walk dotarli aż na tereny wschodniej Polski. Do niewoli sowieckiej dostali się m.in. mjr Kazimierz Mikołajewski, dowódca Kawalerii Dywizyjnej 7 DP, mjr Krzesław Krzyżanowski, dowódca III batalionu 25 pp, por. rez. Jan Handy, dowódca 5 kompanii 74 Gpp, por. Marian Perek, oficer informacyjny 74 Gpp, por. rez. Jan Cianciara, oficer prasowy 7 DP, ppor. rez. Mieczysław Grott, oficer 27 pp, ppor. rez. Zygmunt Podstawek, oficer 27 pp, ppor. rez. Wiktor Szytz, oficer 25 pp, ppor. rez. Jordan Ślęzak, oficer 25 pp, ppor. Henryk Meryn, oficer 7 pal, ppor. rez. Jerzy Altman, oficer 7 dac oraz wielu innych o których autor zapewne wspomni przy okazji rocznicy katyńskiej. Wszyscy wymienieni w niniejszym akapicie, wiosną 1940 roku stali się ofiarami sowieckiej zbrodni katyńskiej, w wyniku której wymordowano znaczną część polskiej elity wojskowej i cywilnej. Była to jedna z najtragiczniejszych konsekwencji 17 września 1939 roku. Cześć Ich Pamięci!

Opis zdjęcia do tekstu „Najtragiczniejszy dzień…”:

Spotkanie sojuszników. Żołnierze niemieccy przy sowieckim czołgu BT-7 w przyjacielskiej rozmowie z rosyjskim czołgistą, wrzesień 1939 roku.

Adam Kurus

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *