“Urokliwe” centrum


W kamienicach przy Al. Wolności sypie się tynk, sufity grożą zawaleniem. Niektóre klatki schodowe pamiętają schyłek XIX wieku

Aleja Wolności powstała ponad sto lat temu. Nie zawsze tak się nazywała. Przed I wojną światową była ul. Teatralną, w latach 1917-1930, ul. Kościuszki. Wytyczono ją głównie po to, by połączyć ze Śródmieściem osiedla fabryczne: Raków, Stradom, Zacisze i Ostatni Grosz.
Na ówczesne czasy była to jedna z najbardziej reprezentacyjnych arterii w mieście. Pod koniec XIX w. budowano przy niej domy w ogrodach, na przełomie w. XIX/XX i na początku XX kamienice – głównie w stylu późnoklasycystycznym, eklektycznym i modernistycznym. Zabudowa miała charakterystyczne elementy. Dominującym był obudowany ze wszystkich stron dziedziniec – studnia. Właściciele szczególną wagę przykładali do wyglądu zewnętrznej fasady budynków. Powstające później dobudówki spełniały rolę kamienic czynszowych.
Jak jest dzisiaj? Niestety, czas dla tej części miasta zatrzymał się. Kamienice, a zwłaszcza ich wnętrza i dziedzińce, chociaż mamy XXI wiek, namacalnie odzwierciedlają nieubłagany upływ lat. Smutny to obrazek. W kamienicach odnowione są tylko fasady zewnętrzne, głównie na parterze, gdzie mieszczą się sklepy, firmy i punkty usługowe. Wyższe partie są mocno nadszarpnięte. Podwórza to w większości zaniedbane rudery. Ze ścian budynków sypie się tynk, mury pękają – niektóre klatki schodowe nie były odnawiane przez dziesiątki lat. Schody zapadają się i kruszą, brakuje elementów w barierkach. Dachy przeciekają, w wyniku czego w mieszkaniach powstaje pleśń i grzyb. Strychy grożą zawaleniem. – Mieszkam tutaj od wielu lat. Wszelkie remonty i zmiany przeprowadziłem we własnym zakresie. Zrobiłem łazienkę. Na własny koszt wymieniłem okna, musiały być drewniane, bo tak zażyczył sobie właściciel kamienicy – mówi Janusz W. mieszkający przy Al. Wolności.
Większość budynków przy Alei Wolności to własność prywatna. Jednak właściciele nie przejmują się ich stanem. Ich troska i zainteresowanie ograniczają się jedynie do comiesięcznego odbioru pieniędzy za wynajem mieszkań. W zamian nie dają nic. – Obawiam się zimy. Dach jest zrujnowany, od lat nie remontowany. Duże opady śniegu mogą spowodować jego zarwanie – dodaje lokator.
Niefrasobliwość właścicieli zdumiewa. Tłumaczenie, że stan budynków wynika z tego, że mieszkańcy nie płacą czynszów, nie usprawiedliwia ich. Takie wypadki są sporadyczne, większość lokatorów regularnie płaci za wynajem lokalu, a mimo to stale są narażeni na różnorakie niebezpieczeństwa.
Wiele do życzenia pozostawia również wygląd samych mieszkań. Większość z nich nie spełnia podstawowych wymogów sanitarno-epidemiologicznych i w ogóle nie powinny być dopuszczone do użytku. Tu o komforcie nie ma nawet co wspominać. W lokalach brakuje łazienek, standardem są jedynie piece węglowe i ślepe kuchnie. Niektórzy lokatorzy we własnym zakresie, kosztem przedpokoju, budują niezbędne sanitariaty. Opłata za te “luksusy” jest niebagatelna. Przeciętnie za mieszkanie jednopokojowe trzeba zapłacić ponad trzysta złotych miesięcznie. Dlaczego taki wysoki czynsz? – Zadaniem właścicieli przyczyną jest świetna lokalizacja mieszkania – mówi Janusz W.
Aleja Wolności z pewnością nie jest chlubną wizytówką Częstochowy. Pozostaje pytanie: czy jest w tym mieście ktoś na tyle władny, by wpłynąć na zmianę jej wizerunku?

KK, UG

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *