Ja, “psychol od Rydzyka”…


… a także od Dworaka, Solorza, Laskowskiego, Styczyńskiego, Waltera i innych, chcę powiedzieć, że jest mi niezmiernie przykro, iż Pan Prezydent Wałęsa, nie wiedząc, kto zacz, obrzucił mnie był w ubiegłym tygodniu tak mało finezyjnym Maklera e-mailem.

Śmiało, bowiem mogę podpadać pod określenie, jakiego Pana Prezydent użył, jako, że jestem (tak jak wszyscy szczęśliwi posiadacze telewizorów i radioodbiorników) widzem i słuchaczem tych mediów elektronicznych, które otrzymały od Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji koncesję na nadawanie programów na terytorium między Odrą a Bugiem. Ponadto, podobnie jak przytłaczająca większość moich Rodaków, radzę sobie niezgorzej ze słowem pisanym, co skutkuje namiętnym czytaniem gazet. Co może oznaczać, że jestem też psycholem od Gaudena, Króla, czy Wróblewskiego.
No, bo jak inaczej mam zrozumieć słowa Pana Prezydenta, skoro tam, w radiu i telewizji występują różni, owszem niekiedy całkiem mądrzy ludzie, ale często też są tam tacy, na których jak się popatrzy i posłucha przez pięć minut, to potem ma się moralnego kaca przez cały dzień? I nie chodzi mi tylko o słuchaczy, którzy na antenie dzielą się swoimi refleksjami na poruszane w audycjach i programach tematy, tylko o gości, których dobór zależy wyłącznie od uznania właściciela stacji.
Przyznam się do rzeczy o wiele gorszej… Moja rodzina też słucha radia i ogląda telewizję. Na przykład takiego radia Zet, Trójki, RMF-u, Radia Maryja, a także ogląda Polsat, TVN, publiczną Jedynkę i Dwójkę. Czasami im się coś spodoba, a czasami nie. Czasami się o coś spierają a czasami mają zgodną opinię na temat tego, co przed chwilą obejrzeli. Czy to oznacza, że żyję w rodzinie – jak to Pan Prezydent raczył ująć – psycholi? Wiem również, że mój sąsiad czyta “Trybunę” a jego żona ogląda “Sprawę dla reportera”. Ale czy to oznacza, że obok mnie żyją psychole od Barańskiego i Jaworowicz?
W tej sytuacji winien jestem Czytelnikom wyznanie, że nie jestem bez grzechu, jeżeli chodzi o media lokalne. Czytam “Dziennik Zachodni”, lokalną “Gazetę Wyborczą”, “Życie Częstochowskie”, słucham radia Fiat, Fon i Jasna Góra, a także oglądam telewizję Orion i katowicką Trójkę. Znakiem tego zarówno ja, jak i pozostałe rzesze widzów, słuchaczy i czytelników z naszego regionu to chyba jacyś psychole od Piesika, Więckowskiej, Kulisz, Umańskiego, Maklesa, Majewskiego, Knysaka, Szamańskiego i Kiepury. No, bo bez obrazy, ale zdarzało mi się tam spotkać z opiniami i sądami tak skrajnie się różniącymi, że niejednokrotnie byłem nimi głęboko poruszony.
Dobrze, że nasz Prezydent mieszka sobie w Gdańsku i nie czyta “Gazety Częstochowskiej”. Aż strach pomyśleć, co by było, gdyby tak jakimś zbiegiem okoliczności wpadłby mu ten numer w ręce, a on miałby przy sobie laptopa…

Artur Warzocha

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *