110 tysięcy złotych – cena poniżenia Częstochowy


Na ostatniej sesji Rady Miasta Częstochowy, 18 października 2012 roku, doszło do ewenementu w skali kraju. Radni SLD do spółki z radnymi PO, jako pierwsi w Polsce, zatwierdzili finansowany z funduszy miejskich tak zwany program zdrowotny „zapładniania metodą in vitro”. O przyjęciu uchwały przesądziło wstrzymanie się od głosu sześciu radnych Platformy Obywatelskiej oraz głos za dwóch z nich – Marcina Biernata i Jerzego Zająca. Przeciwni byli wszyscy radni PiS i Wspólnoty Samorządowej. W tym ważnym momencie zabrakło jednak głosu radnego Wspólnoty – Konrada Głębockiego, który był nieobecny na sesji.

Program rozpisano na lata 2012-2014. W tegorocznym budżecie na jego realizację przygotowano 110 tys. zł, w kolejnych latach pomysłodawcy, czyli prezydent Częstochowy Krzysztof Matyjaszczyk i radni SLD, planują przeznaczyć następne fundusze. Zabiegom ma być poddane 160 bezpłodnych par mieszkających w Częstochowie.
Akceptacja radnych rozpoczyna procedurę przetargową wyboru lecznic do realizacji projektu. Jednakże uchwałę podjęto niezgodnie z prawem, gdyż program nie posiadał jeszcze opinii Agencji Oceny Technologii Medycznych (powinna wydać ją w ciągu trzech miesięcy, termin upływał 19 października 2012 roku). Przeciwnicy uchwały zapowiadają oprotestowanie uchwały u wojewody śląskiego.
Podczas głosowania nad projektem „in vitro” liczył się każdy głos. Do końca nie było wiadomo jaki będzie ostateczny werdykt. Radni PiS i Wspólnoty kładli nacisk na jej niezgodność z etyką chrześcijańską oraz fakt, iż jest to metoda zapładniania, a nie leczenia. Radni PO, krygując się, zwracali uwagę na niedopracowanie programu, w tym brak opinii Agencji Oceny Technologii Medycznych. Jedynie SLD nie miało żadnych wątpliwości.
Do dyskusji radnych włączyli się posłowie. Poseł PO Grzegorz Sztolcman określił się jako zwolennik metody in vitro, ale wskazywał, iż brak opinii Agencji może wpłynąć na negację uchwały przez wojewodę, co uniemożliwi wykorzystanie pieniędzy w bieżącym roku. Sugerował więc, by wstrzymać się z jej podjęciem. Jego kolega z ławy sejmowej – poseł SLD Marek Balt – w ostrym tonie mu ripostował, proponując, by poseł PO w tej sytuacji raczył wpłynąć na rządową Agencję, by ta przestrzegała ustawowych terminów.
Poseł PiS, Szymon Giżyński podkreślił, że zamiar finansowania zapłodnienia in vitro jest, szkodliwym dla wizerunku Częstochowy, chwytem marketingowym. – Gdyby radny Sabat i poseł Sztolcman kontynuowali swe wypowiedzi zorientowaliby się, że ten program to kompletna fikcja. Tu chodzi jedynie o łatwy do zdefiniowania partykularyzm obecnej władzy miasta, o to, by Częstochowa była pionierem w refundacji in vitro w skali kraju, co przekłada się na pozycję polityków SLD, też w skali kraju. Najlepiej się z tego wycofać. Byłby to akt dobrej woli, bo inaczej będzie to kolejna próba ze strony SLD skłócenia mieszkańców w najbardziej wrażliwej i doniosłej sferze uczuć i wartości: ideowych, moralnych, religijnych, co zawsze jest wielkim złem – przekonywał poseł Giżyński.
Radny PiS Artur Gawroński zaproponował: – Najlepiej te 110 tysięcy przeznaczyć na ratowanie Częstochowskiego Ośrodka Preadopcyjnego, który z braku pieniędzy nie może normalnie funkcjonować i jest na skraju upadku – mówił radny.
Ale prezydent Krzysztof Matyjaszczyk zachęcał do przyjęcia programu. – Agencja Oceny Technologii Medycznych nie wydając opinii udziela milczącej zgody. Dajmy program mieszkańcom, a oni nich zdecydują, co dalej – stwierdził.
Po pięciominutowej przerwie, o którą nagle poprosił radny PO Bartłomiej Sabat uchwałę przyjęto. Za in vitro głosowało 8 radnych SLD i 2 radnych PO, przeciw – 5 radnych PiS i 3 Wspólnoty, 6 radnych PO wstrzymało się od głosu – umożliwiając tym samym SLD przeforsowanie wniosku.
Stało się zatem zgodnie z wolą prezydenta. Czy jednak wcześniej ktoś zapytał częstochowian o zgodę na ten pomysł? Czy spytał mieszkańców, czy chcą, by z publicznych funduszy realizować program sprzeczny z etyką chrześcijańską, program niosący ze sobą śmierć? I jeszcze jedno pytanie wypływa z przebiegu sesji: co zdecydowało o postawie radnych PO – obietnice prezydenta Matyjaszczyka, czy wystarczył rozkaz premiera Tuska?

Wypowiedź częstochowskiego posła PiS ,Szymona Giżyńskiego, z 19 października 2012 r., dla redakcji „Naszego Dziennika”.
– „Pionierski” pomysł SLD na wprowadzenie właśnie w Częstochowie refundacji samorządu dla in vitro jest zabiegiem czysto politycznym, i to na wskroś cynicznym, bo z jednej strony stanowiącym trampolinę do personalnych karier grona lokalnych polityków w ramach SLD-owskich krajowych struktur, a z drugiej strony procederem skrajnie szkodliwym dla wizerunku miasta, przy tym narzucającym częstochowianom czysto instrumentalnie, i to w sferze wartości moralnych, ideowych, religijnych – podziały, spory i konflikty. Radni PiS-u byli, podobnie, jak w poprzednich głosowaniach mających związek z in vitro, zdecydowanie i jednomyślnie przeciwni pomysłowi forsowanemu przez SLD, sprytnie za to popartemu przez radnych PO. Bardzo szkoda, iż nie było na sali kompletu radnych z bratniej Wspólnoty Samorządowej, bo to głosowanie przegraliśmy minimalnie, „na styk”.

foto: Obrady na sesji Rady Miasta Częstochowy

UG

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *