„Nie” dla likwidacji internatu


27 marca br., na spotkaniu z przedstawicielami częstochowskiego magistratu, mieszkańcy dzielnicy Zawodzie-Dąbie w zdecydowany sposób sprzeciwili się planom likwidacji internatu przy Zespole Szkół im. Andersa i przekształceniu go na lokale zastępcze.

W Częstochowie jest pięć burs szkolnych. Miasto postanowiło jedną zlikwidować. Padło na internat przy SZ im. Andersa, choć jako jedyny jest w pełni zagospodarowany. Mieszkańcy Zawodzia-Dąbie są tym pomysłem zbulwersowani, tym bardziej, że magistrat planuje budynek przerobić na mieszkania zastępcze. Do prezydenta Częstochowy skierowali oficjalny protest z ponad siedmiuset podpisami.
Swoje oburzenie pragnęli osobiście przedstawić prezydentowi Krzysztofowi Matyjaszczykowi na spotkaniu z Radą Dzielnicy. Ten jednak nie dotarł, choć jak podkreśliła przewodnicząca Rady Dzielnicy – Krystyna Stefańska, termin wyznaczył sam i potwierdził udział w zebraniu.
A przebiegło ono niezwykle burzliwe. Na zarzuty mieszkańców dotyczące likwidacji internatu, fatalnego stanu dróg w dzielnicy, panoszącego się wszędzie brudu i nieuregulowanej rzeki Kucelinki, od wielu lat zalewającej dzielnicę, dzielnie odpowiadał zastępujący prezydenta wiceprezydent Mirosław Soborak. Mieszkańcy byli jednak niepocieszeni nieobecnością głównego włodarza miasta. Poczuli się zignorowani, tym bardziej, że w ich opinii dzielnica jest zapomniana przez władze i traktowana jak piąte koło u wozu. – Wiele ulic wygląda jak z czasów króla Ćwieczka. Są usiane dziurami, nie mają chodników i oświetlania. Dlaczego na Zawodziu nie ma inwestycji? Czy my nie płacimy podatków? – pytali.
Zawodziane mają różnorakie utrudnienia. Od lat borykają się z bywalcami pogotowia opiekuńczego oraz wałęsającymi się po dzielnicy pijakami i złodziejami. Teraz obawiają się, że dojedzie im problem z mieszkańcami lokali zastępczych. Martwią się o swoje bezpieczeństwo, szczególnie niepokoją się o dzieci. – Chcemy, by nasze dzieci bezpiecznie chodziły do szkoły i kościoła. Chcemy tu żyć spokojnie. A wy chcecie nam tu wrzucić pod nos patologię i to kosztem młodzieży, która by uczyć się dojeżdża ze wsi. Może więc za jednym zamachem zamknąć szkołę – krzyczeli.
Nie przekonała ich argumentacja wiceprezydenta Soboraka, że lokale będą otrzymywać nie degeneraci, ale osoby doświadczone przez los, mające kłopoty finansowe. Mocno natomiast rozsierdziło zapewnienie naczelnika Wydziału Edukacji Ryszarda Stefaniaka, że nie będzie to likwidacja internatu, ale jego przeniesienie. Uznali to za mydlenie oczu. – Traktuje się nas niepoważnie. Dlaczego w tak istotnej dla mieszkańców sprawie nie pyta się nas o zdanie? – dopytywali.
Zawodzianie zamierzają walczyć. Nadal liczą, że władze miasta przemyślą sprawę i przychylą się do ich prośby. Zwłaszcza, że przystosowanie internatu do nowej roli pochłonąć ma dwa miliony złotych.
– Pomysł nie jest przemyślany. Na całym świecie odchodzi się od gromadzenia w jednym miejscu osób z problemami społecznymi, gdyż w ten sposób kumuluje się problemy i patologie. Lepiej mieszkania socjalne jest rozparcelować – komentuje Artur Gawroński.

W spotkaniu uczestniczyli: wiceprezydent Mirosław Soborak oraz radni Miasta Częstochowy, Lech Małagowski ze Wspólnoty i Artur Gawroński z PiS.

UG

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *