DZIĘKUJĘ ZA ŻYCIE…


17 lipca Wojciech Kilar skończył 70 lat. Dzień swoich urodzin wraz z żoną świętował w Częstochowie. Najpierw na Jasnej Górze, gdzie wziął udział we Mszy świętej, w jego intencji, później w Pawilonie Wystawowym Muzeum Częstochowskiego, w Parku im. St. Staszica, gdzie uczestniczył w wernisażu poświęconej mu wystawy – “Wojciech Kilar obecna obecność”. Podczas Mszy kompozytor został uhonorowany medalem Konfederacji Przyjaciół Jasnej Góry; otrzymał także list gratulacyjny od prymasa kardynała Józefa Glempa.
Wystawa jest swoistym portretem Kilara, portretem jasnogórskim, stworzonym przez jego przyjaciela, częstochowianina, fotografika – Zdzisława Sowińskiego. Ten, zafascynowany osobowością i wrażliwością artystyczną Wojciecha Kilara, podjął próbę pokazania tego uznanego na całym świecie kompozytora w miejscu bliskim im obu, na Jasnej Górze.
– Zdzisiu kochany, nie spodziewałem się takiej oprawy tego dzisiejszego dnia, nie spodziewałem się tego, co usłyszałem na Mszy Św., nie spodziewałem się, że państwo zechcecie tak tutaj przyjść – powiedział na wernisażu niewątpliwe wzruszony Wojciech Kilar. – Jedyne co przychodzi mi do głowy w takich momentach, to non sum victus – nie jestem godzien. Proszę nie traktować tego jako kokieterii. Ja po prostu zdaję sobie sprawę z tego, że wszelka pycha, zarozumiałość jest destrukcyjna dla człowieka. Jest to nie tylko mój szacunek dla drugiego człowieka i wdzięczność za to, co od niego otrzymuję, ale troska o samego siebie, o zachowanie siebie w stanie zdolnym do pracy, do samooceny, do prawdziwych kontaktów z ludźmi. Naprawdę jestem tak szczerze wzruszony, że mogę tylko wyrażać słowa najwyższej podzięki. To najwspanialsze miejsce w jakie w życiu trafiłem i które stało się w pewnym sensie moim domem. Już prawie ćwierć wieku czuję się tutaj jak w domu. Najpokorniej dziękuję Matce Bożej, tej jasnogórskiej, bo to Ona mnie tutaj przyjęła; dziękuję Bogu, że mnie tutaj zaprowadził; dziękuję Bogu za wszystko, dziękuję za życie…

Rozmowa ze Zdzisławem Sowińskim, autorem wystawy
– Kto wpadł na pomysł zorganizowania Wojciechowi Kilarowi 70. urodzin w Częstochowie, na Jasnej Górze?
– Ja. Dla mnie związki Wojtka z Jasną Górą były od lat oczywiste i pomyślałem, że w tym dniu, swoich urodzin, chciałby tu być. Zadzwoniłem więc do niego i nieśmiało zapytałem, co on na taką propozycję. Był przeszczęśliwy. Powiedział, że to najwspanialszy prezent – pobyt na Jasnej Górze, w tym właśnie dniu.
– Ojcowie na Jasnej Górze też byli zachwyceni?
– Oczywiście, ogromnie cenią jego postawę życiową, jego samego. Jestem bardzo wdzięczny pani dyrektor i wszystkim pracownikom Muzeum, którzy w tak krótkim czasie, pomogli zorganizować mi wystawę.
– Kiedy powstały zdjęcia prezentowane na wystawie?
– W zdecydowanej większości w tym roku; niewielka część pochodzi sprzed 20 lat. Niestety, w czasie pożaru na Jasnej Górze, w 1990 roku spłonął m.in. mój dorobek fotograficzny, a wraz z nim liczne zdjęcia Wojtka.
– Skąd wzięła się tak ogromna przyjaźń pomiędzy Panem a Wojciechem Kilarem, zarówno Pan do Niego, jak i on do Pana zwracaliście się Mój Drogi Przyjacielu…
– To się rzadko zdarza. Przez wiele lat prowadziłem rozległą działalność na Jasnej Górze, głównie zajmowałem się dokumentacją fotograficzną. W stanie wojennym zorganizowano plener malarski na Jasnej Górze, przyjechało wielu znanych artystów, m.in. Jerzy Duda Gracz przywiózł ze sobą Wojciecha Kilara. Kontakt zaczął się błyskawicznie. Oczywiście znałem twórczość Kilara, jego muzykę poznałem jeszcze jako student, w szkole filmowej i bardzo mi się podobała. Zaczęliśmy ze sobą rozmawiać. Okazało się, że to człowiek niezwykle skromny, ale otwarty. Wiele naszych poglądów na różne rzeczy było zbliżonych, czy wręcz takich samych. Od tego czasu Wojciech Kilar bywał często na Jasnej Górze. Mieszkał w klasztorze, tak jak i ja w tym czasie, kiedy bywałem w Częstochowie, na stałe mieszkałem wtedy w Łodzi. To tu, w murach klasztoru, Kilar napisał swój utwór “Angelus”. Wielokrotnie przyjeżdżał z żoną.
– Jaki jest prywatnie Wojciech Kilar?
– Wszystko traktuje niezwykle serio, swoje życie, pracę, ale przy bliższym poznaniu okazuje się, że to człowiek tryskający humorem, dowcipem. No i ta jego niesamowita wiara… Momentami czuję się przy nim jak bezbożnik. Podchodzi do niej bardzo rozumnie, trzeźwo, nie w sposób dewocyjny. Wie jedno, że z Panem Bogiem należy dyskutować, ale nie sprzeczać się. Uważa, że całą moc do swojej twórczości ma właśnie od Boga, od Matki Boskiej. Ale przede wszystkim żyje według wiary, a to się dziś rzadko zdarza… Nie jest pokrętny, przekupny, nigdy nie poddawał się żadnym naciskom politycznym, choć bardzo przeżywa niektóre fakty… To taki prawdziwy patriota, w jeszcze niezdewaluowanym tego słowa znaczeniu. Wielki autorytet muzyczny i moralny; taki wewnętrznie czysty człowiek.
– Jak długo przygotowywał się pan do tej wystawy?
– Bardzo krótko, nie było czasu. To bardzo świeży materiał. Prawie wszystkie zdjęcia powstały w tym roku, podczas kilku spotkań. Było to możliwe tylko dzięki temu, że “czujemy się”, doskonale rozumiemy się nawzajem z Wojtkiem, i obaj, w ciągu tych kilku spotkań, byliśmy w stanie się w pełni skoncentrować, ja za obiektywem, on – przed.
– Pana związki przyjacielskie z Wojciechem Kilarem nie ograniczają się tylko do was dwóch, przeszły też na rodzinę…
– Tak, Wojciech Kilar jest ojcem chrzestnym mojego najmłodszego syna, Mikołaja. Darzyliśmy się ogromną przyjaźnią i kiedy Mikołaj się urodził pomyślałem, że Wojciech mógłby zostać jego ojcem chrzestnym. Żona mówiła, że nie wypada, ale ja zapytałem. Zgodził się natychmiast.
– Liczy Pan, że syn pójdzie w ślady chrzestnego?
– Może nie aż tak. Ale Mikołaj już dwa lata temu zaczął edukację muzyczną. Dobrze sobie radzi z fortepianem. Ma dopiero dziewięć lat, więc jeszcze nie ćwiczy z jakimś nadzwyczajnym zapałem… Postanowiliśmy, że chociaż średnią szkołę muzyczną skończy. Ostatnio bylismy u Wojtka w domu i syn brzdąkał sobie coś na fortepianie, który u niego stoi. W pewnym momencie Mikołaj zwrócił się do mnie – Tato, a dlaczego my nie mamy takiego instrumentu w domu? Oczywiście w domu mamy tylko pianino…
– Gdzie zorganizuje Pan 80. urodziny Wojciecha Kilara?
– Jeżeli niebiosa pozwolą, to będzie to też Częstochowa, a może będą to już 75. urodziny, albo spotykać będziemy się tu co roku, tylko już z nieco mniejszą pompą…
– Dziękuję za rozmowę.

Wojciech Kilar urodził się w 1932 roku we Lwowie. Mając zaledwie 15 lat debiutował jako pianista i kompozytor w Państwowej Średniej Szkole Muzycznej w Rzeszowie. W 1950 roku rozpoczął, zakończone z wyróżnieniem, studia w katowickiej PWSM u Bolesława Woytowicza. Był stypendystą rządu francuskiego, swój kompozytorski talent kształcił u Nadii Boulanger w Paryżu. Mieszka w Katowicach.
Kilar napisał około 30 kompozycji orkiestrowych. Najbardziej znane to Riff 62, Przygrywka i kolęda, Krzesany, Kościelec, Orawa, Solenne, Upstairs-Downstairs, Siwa Mgła, Exodus, Angelus i odegrana m.in. w tym roku w Bazylice Jasnogórskiej podczas inauguracji Festiwalu Gaude Mater – Missa pro pace.
Kilar to także twórca muzyki filmowej, niektórzy powiedzą, że przede wszystkim. Do współpracy zapraszali i zapraszają go najwybitniejsi reżyserzy z Polski i z całego świata. Jest autorem muzyki do dzieł Krzysztofa Zanussiego (m.in. “Iluminacja”, “Barwy ochronne”, “Struktura kryształu”, “Spirala”, “Dotknięcie ręki”), Kazimierza Kutza (m.in. “Sól ziemi czarnej”, “Perła w koronie”, “Śmierć jak kromka chleba”), Tadeusza Konwickiego (“Salto”), Krzysztofa Kieślowskiego (“Z punktu widzenia nocnego portiera”, “Przypadek”), Stanisława Różewicza (m.in. “Westerplatte”, “Szklana kula”), Wojciecha J. Hasa (“Lalka”), Andrzeja Wajdy (“Ziemia obiecana”, “Smuga cienia”, “Kronika wypadków miłosnych”, “Korczak”, “Pan Tadeusz”, “Zemsta”), Marka Piwowskiego (“Rejs”), Jerzego Łukaszewicza (“Faustyna”), Romana Polańskiego (“Śmierć i dziewczyna”, “Dziewiąte wrota”, “Pianista”), Jane Campion (“Portret damy”), Francisa Forda Coppoli (“Drakula”). To Kilarowi, jako pierwszemu Peter Jackson zaproponował napisanie muzyki do superprodukcji ubiegłego roku – “Władcy pierścieni”. Niestety, kompozytor w tym czasie miał inne zobowiązania i z oferty nie mógł skorzystać. W sumie Wojciech Kilar stworzył muzykę do prawie 150 filmów.
Kompozytor, w ciągu tych minionych 70 lat otrzymał liczne wyróżnienia i nagrody; m.in. ministra kultury, Związku Kompozytorów Polskich, kompozytorską Fundacji im. Lili Boulanger, Fundacji im. Alfreda Jurzykowskiego, Fundacji im. Krzysztofa Kieślowskiego; Fundacji Kultury Polskiej za wybitną działalność intelektualną – Nagroda Wielka Fundacji Kultury i Złote Berło; został odznaczony Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski.

Zdzisław Sowiński – artysta fotografik, realizator filmowy, absolwent Wydziału Operatorskiego i Realizacji Telewizyjnej PWSFTiT w Łodzi. Autor pierwszych w Polsce zdjęć filmowych przetwarzanych za pomocą komputera (“Seksmisja” Juliusza Machulskiego). Stypendysta Ministra Kultury i Sztuki w roku 1979. W stanie wojennym, z inicjatywy paulina, ojca Jana Golonki był współorganizatorem pleneru malarskiego na Jasnej Górze.
Wtedy poznał Wojciecha Kilara. Od tej pory związki Sowińskiego z sanktuarium pogłębiają się. Zajmuje się dokumentacją fotograficzną tego miejsca. Od 1978 roku członek Związku Artystów Fotografików, uhonorowany tytułem Artysty XX wieku Częstochowy. Od 12 lat pracuje w Redakcji Częstochowskiej Telewizji Katowice.

SYLWIA BIELECKA

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *