LOKALNA EUROPA (1)


W domu i na świecie – RYSZARD BARANOWSKI

Leży przede mną ogłoszenie o konkursie dla dziennikarzy regionalnej prasy i mediów elektronicznych, którzy “poruszają w swych artykułach i programach kwestie związane z integracją Polski z Unią Europejską”. Organizatorzy kuszą uczestników dość grubymi kopertami, nawet z zawartością 5000 zł. Piszę o tych sprawach sporo i mam chyba pełne prawo stanąć w szranki przeciw dziesiątkom innych sprawozdawców, publicystów, prezenterów i reporterów, i zgarnąć jakąś nagrodę “na odbudowę kieszeni”. Zadanie wydaje się o tyle łatwe, że większość pisaniny jest niesłychanie nudna i aż do bólu banalna. Redakcyjni wysłannicy udają się do szkół, gdzie urządza się europejskie zabawy albo pięknie mówi po francusku. W urzędach mogą się dowiedzieć o zbawiennej pomocy z unijnych funduszy pomocowych, które umożliwiły wybudowanie oczyszczalni ścieków albo ekologicznej kotłowni. Jeszcze innych wrażeń doznają na ulicy lub miejskim placu, nawiedzonym przez artystów i polityków. Wszyscy tęsknią do wielkiego świata, gdzie słucha się radosnej frazy: Alle Menschen werden Bruder (Wszyscy ludzie będą braćmi) z finału IX Symfonii Beethovena. Tęsknota za uprzejmością, ładem prawnym i porządkiem w otoczeniu jest jak najbardziej zrozumiała, gdy wciąż żyjemy w rzeczywistości bliższej filmom Stanisława Barei niż obrazom z kolorowych folderów turystycznych.
Zgodny chór za integracją słyszę codziennie w radio, które udziela głosu politykom opozycji – b. premierowi Buzkowi czy Andrzejowi Olechowskiemu, a także kulturalnej elicie – np. Krzysztofowi Zanussiemu. Pierwsze skrzypce gra oczywiście rządząca koalicja, która już dawno zdecydowała, że chce przejść do historii jako wprowadzająca Polskę do Unii. Premier i odpowiedzialni za sprawę ministrowie mają twardy orzech do zgryzienia, gdyż rośnie sprzeciw wobec warunków narzucanych w żmudnych targach o pieniądze, ziemię, pracę, eksport żywności, normy sanitarne wreszcie dopłaty dla rolników. Jeszcze dwa lata temu mówiono o kilkudziesięciu miliardach dolarów, przeznaczonych w budżecie UE na pomoc dla nowych członków. Dziś ta suma stopniała do kilkunastu miliardów, co stanowi ok. 1% dochodu narodowego Wspólnoty. Na dodatek nasi negocjatorzy wydusili z siebie nieprzyjemny wniosek ze sporządzonej kalkulacji: będziemy więcej wpłacać do wspólnej kasy niż z niej otrzymywać. Bardzo to niektórych denerwuje.
Euroentuzjasta Władysław Frasyniuk “przyładował z grzywy” wątpiącemu w sens naszych dążeń posłowi Ligi Polskich Rodzin, po dyskusji we wrocławskim studiu telewizyjnym.
Zakończyła się właśnie narada cyrulików w Sewilli, gdzie uganiający się za politykami dziennikarze dopytywali się o daty zakończenia negocjacji i najbardziej bolesne kwestie tyczące pieniędzy. Dzwonię zatem i ja, by od mieszkającego we Frankfurcie brata dowiedzieć się o wróżbach i nastrojach. Niemcy w ogóle nie biorą pod uwagę 2004 roku, który rzekomo został przyklepany jako moment przyjęcia nowej dziesiątki krajów. Wschodnia część kontynentu jest wciąż uważana za obszar gospodarczej niestabilności, kulawego prawa, urzędniczej korupcji i rosnącej przestępczości pospolitej. Mamy za sobą dwunastolecie reformowania stosunków ekonomicznych i społecznych, lecz w sąsiedzkich rozmowach mówi się tam o potrzebie dalszych wysiłków, nawet przez następne 10-12 lat, by z ulic zniknęli pijacy i złodzieje aut. Poważniejszą kwestią jest załatwienie powojennych zaszłości, które wciąż nie mogą się doczekać satysfakcjonującego rozwiązania. Nowy rząd chadecki, który powstanie w Berlinie na jesieni, będzie żądać deklaracji naprawienia “najbardziej krzywdzących” efektów decyzji dekretów tyczących niemieckiej własności w Czechach, Polsce, okręgu kaliningradzkim i na Litwie – czyli na ziemiach oderwanych od Rzeszy. Nie chodzi o zmianę granic, lecz unijne normy przywracania własności i swobody osiedlania.
Czy z takimi poglądami mam szansę w konkursie ogłoszonym przez przedstawicielstwo UE i Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich? Najpierw musiałbym odpowiedzieć na pytanie o to, czy jestem za wstąpieniem. Przyjdzie na to czas za tydzień.
ryszardbaranowski@poczta.onet.pl

RYSZARD BARANOWSKI

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *