Godnie reprezentuje ojczyznę


Losy częstochowian

Są późne lata 80., apogeum kryzysu w Polsce. Częstochowianin, doktor medycyny i filozofii Andrzej Gałecki, postanawia wyjechać z rodziną z kraju. Jak sam mówi, by być bliżej wielkiej nauki

Nie jest to prosta decyzja. Właśnie obronił doktorat (1986 r.) na Akademii Medycznej w Warszawie, pracuje na uczelni, zdobywa kolejne doświadczenie na stażach naukowych w Paryżu w Europejskim Towarzystwie Badań nad Rozwojem Dziecka, później w Genewie i w Tubingen w Niemczech. Żona Violetta – lekarz psychiatrii uzyskuje I stopień specjalizacji. Przyszłość rysuje się dość optymistycznie. A jednak? – W 1988 roku Nowojorska Fundacja Kościuszkowska zaproponowała mi 18-miesięczny staż naukowy. To była dla mnie ogromna szansa, wyjechałem więc na Uniwersytet Michigan w Ann Arbor w Stanach Zjednoczonych. – mówi Andrzej Gałecki. Kiedy po zakończonym stażu uczelnia zaproponowała mu stały etat wykładowcy, zrozumiał że los dał mu kolejną szansę. Postanowił ją wykorzystać i rozpocząć zawodową przygodę z nauką amerykańską.

Czy z perspektywy czasu nie żałuje swojego kroku? Tyle się w Polsce zmieniło. Po przełomie społeczno-politycznym upadł reżim komunistyczny, zatętniły nowe nadzieje. – Decyzja podyktowana była wyższą koniecznością Byciem bliżej wielkiej nauki. Długo analizowaliśmy z żoną oraz moimi rodzicami, czy warto podejmować ryzyko oddalenia od najbliższych, od ojczyzny. Nie widzieliśmy jednak możliwości rozwoju naukowego w Polsce – mówi Andrzej Gałecki. Szalę przeważyła propozycja, jaką otrzymał z Uniwersytetu Michigan. Uczelnię przecież znał, a ponadto mógł kontynuować tematykę badań, jaką prowadził w Polsce. – To imponująca metropolia naukowa, z 40 tysiącami studentów i kilkutysięczną rzeszą pracowników naukowych, pochodzących z różnych krajów. Wielka duma Amerykanów. Ann Arbor jest 150-tysięcznym miastem uniwersyteckim – opowiada. Niemniej, jak mówi, wszystko było wielką niewiadomą. Obaw i niepokojących pytań nie brakowało. Czy się zaaklimatyzują?, Czy uda się przełamać ból tęsknoty? – Każda decyzja niesie za sobą konsekwencje, również zupełnie nieprzewidywalne. Ale z drugiej strony, jak potoczyłyby się moje losy w kraju? – zastanawia się pan Andrzej i dodaje. – Zapewne, by utrzymać rodzinę musiałbym pracować na trzech etatach, a i tak ledwo byśmy wiązali koniec z końcem. O rozwoju naukowym trzeba byłoby zapomnieć.

Czas pokazał, że w przypadku Andrzeja Gałeckiego nadzieje spełniły się. Systematycznie piął się w górę po szczeblach drabiny naukowej. Dziś jest cenionym przez środowisko naukowe profesorem nauk medycznych. Zajmuje się biostatystyką w geriatrii i gerontologii, czyli zjawiskami społecznymi związanymi ze starzeniem się. Wykłada na Uniwersytecie, ma sukcesy naukowe – jest współautorem książek naukowych, 70 publikacji naukowych, jest także członkiem prestiżowej komisji przyuczelnianej zajmującej się promocjami pracowników naukowych. – W Stanach rozpocząłem pracę nad kolejnym stopniem naukowym. Przebiegła szybciej i łatwiej. W Polsce nie było jeszcze powszechnego dostępu do Internetu, więc gromadzenie materiałów do pracy doktorskiej trwało miesiącami. W Stanach przebogaty, ponadmilionowy zbiór książek i system informatyczny bardzo ułatwiał – wspomina.

Pierwsze lata na emigracji były intensywne zawodowo. To, jak opowiada pan Andrzej łagodziło nostalgię. – Tęsknota za krajem, za rodzicami i przyjaciółmi była ogromna. Nie wyobrażałem sobie, że może być aż taka silna. Ból koiła praca. Ale, co najważniejsze, nie byłem sam. Musiałem myśleć i o żonie, i o dzieciach. Syn – Paweł miał osiem, córka Marta – sześć, Artur dopiero się urodził. Trzeba było zadbać o ich dobre samopoczucie, pomóc żonie – wspomina pan Andrzej. Żona początkowo zajmowała się domem i dziećmi. – Było jej ciężko, ale od trzech lat spełnia się zawodowo. Pracuje jako psychiatra w przychodni specjalistycznej. Starsze dzieci studiują,18-letni Artur kończy szkołę średnią. Córka jest mocno zaangażowana społecznie, to wielka aktywistka – mówi A. Gałecki.

Polonia w Ann Arbor nie jest liczna, ale dobrze zorganizowana. Pan Andrzej ma stały kontakt z 80 Polakami. Działa w grupie twórców Polskiego Festiwalu Filmowego, który odbywa się każdego roku na przełomie października i listopada. Przyjeżdżają nań znani polscy aktorzy – ostatnio Cezary Pazura – oraz inne postaci związane z rodzimą kinematografią, odbywają się projekcje najciekawszych filmów. Również władze Uniwersytetu nawiązują kontakty z Polską. Niedawno na ich zaproszenie na uczelni gościła orkiestra Krzysztofa Pendereckiego, z kolei do Polski na odbywający się w czerwcu w Częstochowie VI Światowy Kongres Polonii Medycznej przyjechało kilku wykładowców Uniwersytetu, wśród nich Andrzej Gałecki. – Byłem współmoderatorem sesji informatycznej wspólnie z dr. Jakubem Bodzionym z Niemiec i prof. Jerzym Woy-Wojciechowskim, prezesem Polskiego Towarzystwa lekarskiego. Jestem pełen podziwu dla wysokiego poziomu organizacyjnego tego przedsięwzięcia. Przygotowano go według standardów światowych – mówi. Kongres to nie jedyny naukowy kontakt z ojczyzną. Prof. Andrzej Gałecki stale uczestniczy w konferencjach w kraju i w Europie. Nie ukrywa, że najchętniej korzysta z zaproszeń do ojczyzny. Przyjazd łączy ze spotkaniem z rodziną i kolegami, ale najważniejsze dla niego jest to, że może podzielić się z rodakami zdobytą wiedzą naukową. Spłaca w ten sposób dług wobec Polski, przecież tu się wykształcił. Zrzeka się również honorariów, przekazując pieniądze na cele dobroczynne.

Wspomnienia są nieodłącznym elementem naszej świadomości, szczególnie silnie
towarzyszą osobom, które los daleko rzucił poza granice ojczyzny. Lata studenckie pana Andrzeja były nie tylko ciekawe, ale i pracowite. Studiował na dwóch uczelniach. W 1977 roku ukończył na Politechnice Warszawskiej matematykę stosowaną, a w 1981 r. medycynę na Akademii Medycznej w Warszawie. Zgodę na podjęcie drugich studiów uzyskał na trzecim roku PW. To był, na ówczesne czasy, ewenement. Pierwszą pracę zaraz po studiach rozpoczął na Akademii Medycznej w Warszawie, później był zatrudniony w Instytucie Matki i Dziecka. Z największym sentymentem A. Gałecki powraca do czasów liceum. Miał dużo szczęścia, bo w Liceum Ogólnokształcącym im. H, Sienkiewicza spotkał wspaniałych pedagogów. Matematyki uczył go Zygmunt Przesłański, fizyki – Dorota Nicpoń, polskiego, uwielbiana przez uczniów Zofia Martusewicz. – W szkole panował klimat rodzinny, nasza wychowawczyni, Zofia Tomaszewska umiała zjednoczyć klasę. Najbardziej wymagająca, i to szczególnie dla mnie, była nauczycielka chemii. Ale dodam, że tego przedmiotu uczyła moja mama. Uważała, że nie przysługują mi żadne taryfy ulgowe. Pierwszą dwóję w liceum załapałem właśnie od mamy – śmieje się. Ale chyba dowcipniejsze jest to, że kolegą z ławy szkolnej Andrzeja Gałeckiego był… Andrzej Gałecki, z którym do dziś pozostaje w przyjaźni.

Kontakty z ojczyną nie ustają. Andrzej z dziećmi i małżonką przyjeżdża do Częstochowy, jego rodzice odwiedzają go w Stanach. Razem wędrują i poznają Amerykę. Turystyka jest ich pasją. – Miłość do zwiedzania zaszczepił mi ojciec. Wspólnie przemierzyliśmy Polskę, wzdłuż i wszerz. Pamiętam wspaniały wyjazd z rodzicami do Francji, wspomnienia żywe są do dziś. Teraz do podróżowania, poznawania świata zachęcam swoje dzieci – mówi Andrzej.
Profesor Andrzej Gałecki nie zapomniał o swoich korzeniach. Nigdy nie pomyślał, by przyjąć obywatelstwo amerykańskie. Jest Polakiem. pracuje w imieniu ojczyzny, godnie ją reprezentując w odległych stronach. Swoim rodzicom – Helenie i Tadeuszowi Gałeckim dziękuje za wychowanie i wykształcenie. Dziś poczytuje sobie za zaszczyt propozycję wygłoszenia na Akademii Polonijnej inaugurującego wykładu z zakresu biostatystyki, podczas mającej odbyć się tu sesji naukowej na temat gerontologii. Z inicjatywą zorganizowania konferencji wystąpiła prof. Barbara Adamowicz-Klepalska, dr filozofii z Akademii Medycznej w Gdańsku. – 45 lat temu na boisku, gdzie stoi Akademia Polonijna biegałem za piłką nożną. Dziś w tym pięknym budynku wygłoszę referat. Życie zatacza swoiste kręgi – konkluduje Andrzej Gałecki.

URSZULA GIŻYŃSKA

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *