Ciekawa, długa podróż na Azory


Tytan AZS Częstochowa pokonał 3:1 Indykpol AZS Olsztyn w poniedziałkowym (16 stycznia) meczu PlusLigi i dzięki temu zwycięstwu awansował się na szóste miejsce w tabeli. Po spotkaniu o rozmowę poprosiliśmy kapitana akademików – Dawida Murka.

W końcu udało wam się wygrać w PlusLidze i to od razu za trzy punkty. Poza trzecim setem nie mieliście większych problemów z pokonaniem Indykpolu AZS-u Olsztyn.
– Przełamaliśmy się, bardzo chcieliśmy tego dokonać właśnie z Olsztynem. Wszyscy wiedzieliśmy, jak ten mecz jest ważny. W tym momencie przesuwamy się o parę pozycji w tabeli i troszeczkę spokojniej będziemy patrzeć w przyszłość. Nasze morale z pewnością pójdą teraz do góry. Przed nami spotkanie z Azorami u siebie (18.01), trzeba będzie dopełnić formalności i awansować. To będzie ciężkie spotkanie, bo po porażce u siebie pewnie u nas zagrają inaczej, lepiej

Wspomniałeś Dawid o meczu w Pucharze Challenge z Forte Bastardo Azorem. To klub położony niemalże na środku Atlantyku. Opowiedz proszę jak wyglądała wyprawy na Azory od strony logistycznej.
– Podróż była ciekawa, długa, nie było połączenia bezpośredniego. Najpierw polecieliśmy do Lizbony, gdzie musieliśmy nocować. Dopiero na drugi dzień był lot na wyspę. Ta wyprawa była naprawdę ciężka i tym bardziej się cieszymy, że udało nam się wygrać dość gładko ten mecz 3-0. Na pewno jest to przeciwnik w naszym zasięgu, ale spodziewamy się trudnego rewanżu.

Jak wygląda siatkówka na wyspach azorskich? Jak do meczów podchodzą miejscowi kibice?
– Tam na pewno ludzie żyją tylko tą siatkówką, nic więcej się tam nie dzieje. Hala jest dosyć mała, trybuny też nie są za duże, ale na nasz mecz przyszło ich naprawdę sporo, dopingowali swoją drużynę. Na pewno jest to siatkówka inna, niż nasza. Większy nacisk kładziony jest na technikę, niż na siłę co sprawia, że trudno się gra z takimi zawodnikami. Są oni niżsi i bardziej skoczni.

W przypadku awansu, w kolejnej rundzie najprawdopodobniej będzie na was czekać hiszpańska Unicaja Almeria. Zapowiada się kolejny daleki wyjazd, choć nie aż tak do ciepłych krajów, podczas gdy Polskę nawiedziły śniegi.
– Jeszcze tak daleko nie wybiegamy, Hiszpanie też mają jeszcze mecz rewanżowy z Holendrami, więc wszystko może się jeszcze różnie potoczyć. Koncentrujemy się na naszym meczu, potem będziemy myśleć gdzie fajniej będzie pojechać, do Holandii, czy na Półwysep Iberyjski.

W rozgrywkach ligowych nie szło wam w tym sezonie zbyt dobrze. W jakim stopniu było to winą częstochowskiego libero – Adriana Stańczaka, na którego sypały się największe gromy od kibiców i znawców siatkówki?
– Myślę, że moment słabości miała cała drużyna, musimy wyjść z tego psychicznego i fizycznego dołka razem, a personalnie nie ma co uderzać w zawodników, bo to nie jest sport indywidualny. Taka krytyka z pewnością nie pomaga żadnemu zawodnikowi z zespołu, a myślę, że pomału nam się udaje pokonywać problemy. W meczach z Warszawą czy Bydgoszczą mieliśmy za dużo przestojów w grze, to powodowało porażki. Wierzymy, że ten kryzys już za nami i wszystko pójdzie w dobrym kierunku.

Foto: Grzegorz Przygodziński

Mariusz Rajek

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *