16 lat temu AZS Częstochowa zgasił wielką Iskrę


19 grudnia 2007 roku w Częstochowie w godzinach wieczornych czuć było przymrozki. Niesamowicie gorąca atmosfera panowała jednak w miejscowej legendarnej Hali Polonia, gdzie wówczas rozgrywany był drugi mecz 1/8 finału Pucharu Konfederacji CEV. Zmierzyli się w nim częstochowski Wkręt-met Domex AZS i naszpikowana gwiazdami siatkarskiego światowego formatu rosyjska Iskra Odincowo.

Wówczas nastawienie pod Jasną Góra było przeogromne. Wszak tego dnia do naszego miasta zawitał prawdziwy europejski gigant, który był zaliczany do głównych faworytów całych rozgrywek CEV Cup. A takie nazwiska jak Giba, Pavel Abramow, Jochen Schöps, Aleksiej Kuleszow, czy Aleksiej Wierbow w tamtym czasie przyciągały rzesze kibiców piłki siatkowej z całego świata. Tak też było 16 lat temu w Częstochowie, bowiem we wspomnianym obiekcie przy ul. Dekabrystów 43, według oficjalnych danych, zjawiło się aż 3300 widzów. Był to absolutny rekord frekwencji, jeśli chodzi o wydarzenia siatkarskie organizowane w „Świętym Mieście” w przeciągu całego sezonu 2007/2008.

W pierwszym starciu między obydwoma ekipami, do którego doszło 11.12.2007 w Odincowie, zdecydowaną górą była ekipa ze Sbornej. „Biało-Zieloni” ulegli rywalom 0:3. Najwięcej punktów częstochowianie wywalczyli w ostatnim secie spotkania (trzecim), a więc 19. W pierwszym i drugim natomiast Iskra wygrała odpowiednio 25:14 oraz 25:17. To wszystko mogło budzić sporo obaw w „akademickim” obozie przed rewanżem, do którego doszło osiem dni później na polskiej ziemi.

AZS, prowadzony wtedy przez Radosława Panasa, nie zamierzał jednakże rezygnować z walki o awans do dalszej fazy. Miejscowi udowodnili to już w partii otwarcia, w której przewaga na ich korzyść utrzymywała się przez dłuższy czas. Zespół rosyjski doprowadził jednak do remisu (20:20). Kilka akcji później częstochowianie ponownie objęli prowadzenie (24:23). Z kolei premierową odsłonę potężnym serwisem zakończył środkowy gospodarzy, Robert Szczerbaniuk.

W drugi set lepiej weszli goście, rozpoczynając go od kilkupunktowego prowadzenia. Oznaczało, że gracze teamu z Rosji szybko chcieli wyrównać stan w całej potyczce. „Akademicy” walczyli jednakże o każdą piłkę. Potrafili dwa razy zniwelować przewagę podopiecznych Zorana Gajića. Gdy na tablicy wyników wyświetlał się rezultat 23:23, można było odnieść wrażenie, że rywalizacja zacznie się od nowa. Jednak więcej zimnej krwi zachowali przyjezdni i wygrali ostatecznie 25:23.

„Biało-Zieloni” przystąpili do kontrofensywy. Ponownie zaczęli przejmować inicjatywę w starciu z europejskim gigantem. Gospodarze kontrolowali przebieg wydarzeń na parkiecie. Przyjezdni nie zdołali znaleźć sposobu na skutecznych Roberta Szczerbaniuka, Brooka Billingsa, Krzysztofa Gierczyńskiego czy Marcina Wikę. Zarówno w trzeciej, jak i czwartej odsłonie podopieczni Radosława Panasa tryumfowali 25:21.

To nie był jednak koniec rywalizacji. Kwestię uzyskania przepustki do kolejnej rundy CEV Cup musiał rozstrzygnąć dodatkowy „złoty set”. W tej części batalii początkowo przewagę mieli goście z Odincowa (9:7). Częstochowianie szybko jednak doprowadzili do wyrównania 9:9. W dalszej fazie partii gracze AZS-u dzielnie się bronili przed nacierającymi przeciwnikami. Kilkakrotnie zablokowali nawet samego Gibę. W końcu doszło do momentu, gdy w posiadaniu piłki setowej byli zawodnicy w biało-zielonych strojach. Wówczas częstochowska drużyna prowadziła 14:13. Po dłuższej wymianie ciosów udało się zakończyć akcję, jak również cały mecz. Autorem decydującego punktu w tym spotkania był Marcin Wika. Atakowana przez niego piłka zahaczyła co prawda o rosyjski blok, ale następnie wylądowała daleko poza polem gry. Tym samym Wkręt-met Domex AZS Częstochowa „przeszedł” do ćwierćfinału europejskich zmagań! Wypełnioną po brzegi Halę Polonia ogarnęła natomiast niezwykła euforia i radość z powodu pokonania wielkiej Iskry Odincowo.

Tak po latach w rozmowie z nami (w sierpniu br.) wspominał pamiętny mecz z ekipą z Rosji Piotr Gacek, który w sezonie 2007/2008 był podstawowym libero częstochowskich „Akademików”:

Towarzyszyły wtedy mi fantastyczne emocje. Podejrzewam, że cała Częstochowa ma ten mecz mocno w pamięci. Wystarczy obejrzeć powtórki tego meczu z tamtego czasu. Pojedynek z Iskrą miał niesamowitą oprawę. Nie było chyba w tamtym dniu wolnego miejsca w Hali Polonia, do środka weszło więcej osób niż mogło. Pamiętam, że było wtedy niezwykle gorąco i duszno, bo każdy mieszkaniec Częstochowy chciał to spotkanie obejrzeć na własne oczy. Jednak początkowo – a przynajmniej tak podejrzewam – większość zapewne chciało zobaczyć w ogóle zespół Iskry Odincowo – mówił dla „Gazety Częstochowskiej”, Piotr Gacek.

W pierwszym meczu na wyjeździe, w Odincowie, przegraliśmy 0:3. Wynik wskazywał na to, że rywale pokonali nas bardzo gładko, aczkolwiek myślę, że ówczesny pojedynek nie był taki jednostronny od początku do końca. Tak czy inaczej przegraliśmy wyraźnie i wydawało się, że mogliśmy mieć nikłe nadzieje na to, że pokonamy tę ekipę w rewanżu u siebie. Kibice z pewnością chcieli zobaczyć naszpikowaną gwiazdami, na czele z Gibą, Iskrę Odincowo. Ostatecznie wygraliśmy znakomity mecz, niesieni dopingiem fantastycznych kibiców, których – jak na tamten czas – zawsze będę uważał za najlepszych w polskiej siatkówce. Emocje sięgały zenitu wśród zawodników, jak i zgromadzonych fanów. Byliśmy ogromnie szczęśliwi. Nie przesadzę chyba, jeśli powiem, że było to historyczne spotkanie AZS-u Częstochowa. Wprawdzie jedno z wielu, ale dające dodatkowego smaczku całej historii klubu – dodał były siatkarz.

Teraz – przynajmniej póki co – chwile, jak ta z 19 grudnia 2007 roku, pozostają jedynie wspomnieniami w częstochowskiej siatkarskiej społeczności. Jednakże wcale nie jest powiedziane, że to się nie zmieni w przeciągu w kilku najbliższych lat. Obecnie na parkietach Plus Ligi występuje bowiem inny klub z miasta spod Jasnej Góry o nazwie Exact Systems Hemarpol Częstochowa, bardziej znany, jako KS Norwid.

„Błękitno-Granatowi” już teraz pozytywnie zaskakują swoją postawą. Na swoim koncie mają trzy ligowe zwycięstwa, w tym nad aktualnym klubowym czempionem Europy, Grupą Azoty ZAKSĄ Kędzierzyn Koźle.

Niejednokrotnie działacze spółki Norwid, na czele z prezesem Lesławem Walaszczykiem – po historycznym awansie do najwyższej klasy rozgrywkowej – podkreślali, że w przyszłości zamierzają pokusić się nawet o zdobycie tytułu mistrza kraju. Tak więc, kto wie? Może, po wielu latach, znowu doczekamy się momentów, kiedy klub z Częstochowy reprezentować będzie Polskę na siatkarskich arenach Starego Kontynentu? Całe otoczenie w tej dyscyplinie sportu w naszym mieście z pewnością trzyma mocno kciuki, aby te marzenia stały się wreszcie rzeczywistością.

Norbert Giżyński

Foto.: plusliga.pl

Na zdjęciu: Kadra Wkręt-Met Domex AZS Częstochowa z sezonu 2007/2008

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *