Mów do mnie „Motylku”


W restauracji „Babie lato” (ul. Kilińskiego) swoje prace dyplomowe prezentuje kolejna absolwentka Akademii im. Jana Długosza w Częstochowie. Miejsce rozedrganych wewnętrznym niepokojem i emocjami linorytów Moniki Machnik zajęły eteryczne motyle Edyty Popczyk.

Edyta Popczyk urodziła się w 1983 roku. W 2007 roku ukończyła na Akademii im. Jana Długosza Wydział Wychowania Artystycznego (kierunek edukacja artystyczna w zakresie nauk plastycznych). Grafiką artystyczną zainteresowała się z chwilą rozpoczęcia studiów. A dlaczego wybrała litografię? – To technika, która umożliwia tworzenie grafik w sposób malarski, lekki, łatwy i przyjemny. Daje ona możliwość eksperymentowania, realizacji różnych pomysłów – mówi Popczyk.
Motyl, choć wydaje się kruchym i bezbronnym stworzeniem, w artystce wzbudza pozytywne, ciepłe emocje związane z poczuciem bezpieczeństwa i stabilizacją. – Mój tato zawsze zwracał się do mnie „Motylku”. Interesował się lotnictwem, skokami spadochronowymi, modelarstwem. I to unoszenie się, latanie, ta lekkość zawsze były blisko mnie. Tkwiło to w mojej podświadomości i wyszło podczas dyplomu – mówi.
Motyl, to również symbol przeobrażenia, co, jak podkreśla młoda artystka, odnosi się do swojej osoby. – Zaskoczyło mnie podobieństwo pomiędzy cyklem życia motyla a moim życiem i moją pracą twórczą. Przeobraziłam się jak motyl. Z dziewczynki w kobietę. Z laika technik graficznych w początkującego artystę – stwierdza. Sugeruje, że wystawa jest dla niej pewnego rodzaju aktem inicjacji w dorosłe – twórcy i kobiety – życie.
To pierwsza indywidualna wystawa Edyty Popczyk (na cały cykl składa się 16 prac, w galerii pokazano 11). Efekt wielu miesięcy pracy, choć jak zdradza nam artystka, niektóre obrazy powstawały z dnia dzień, zainspirowane impulsem, spostrzeżeniem w czasie spaceru czy fotografią. Autorce udało się zademonstrować skalę możliwości litografii, jak można zagrać jej malarską jakością. Uzyskuje to różnymi sposobami – używając tuszu litograficznego, kredki czy piórka, drukując odbitki na kolorowym papierze. Artystka zrywa też z klasycznie pojmowanym sposobem rysowania motyla. Unika mikroskopijno-biologicznej dokładności, a skupia się na lekkości, ulotności, delikatności i swobodzie ruchu motyla. Efekt? Prezentacja – co mógłby sugerować temat przewodni – nie jest wcale monotonna. Wręcz przeciwnie. Jest ciekawa i oryginalna, przyciąga różnorodnym ujęciem myśli przewodniej. Są tu motyle niczym witraże, są zwiewne, pajęczynowe szkice, czy motyle-kwiaty wykonane mocniejszą plamą. Są też bardzo osobiste akcenty, jak choćby obraz kryjący twarze kobiety i mężczyzna. – To połączenie taty i mnie, chciałam pokazać moją bliskość z tatą – mówi Popczyk. Na innych pracach widnieją teksty. – Są też związane z tatą. To wierszyki, które wpisywał mi do pamiętnika, jak na przykład: „na górze róże na dole fiołki my się kochamy jak dwa aniołki” – dodaje.
Młoda plastyczka chce rozwijać swoje umiejętności. Marzy o kolejnym kierunku architekturze wnętrz. Innych planów artystycznych nie chce zdradzać, by nie zapeszyć, ale w swoich przyszłych pracach zamierza powiązać kilka technik graficznych

URSZULA GIŻYŃSKA

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *