Magdalena Szpądrowska i jej „Dzikie ekspresje”


Magdalena Szpądrowska jest uczennicą w LO im. R. Traugutta w Częstochowie. Przed sobą ma maturę i studia w wymarzonej Szkole Głównej Handlowej w Warszawie. Jej pasją jest fotografia artystyczna. Do końca grudnia w Cafe Skrzynka jest prezentowana pierwsza, indywidualna ekspozycja Magdaleny „Dzikie ekspresje”. Zdjęcia są próbą uchwycenia emocji człowieka. W mocnym zbliżeniu widzimy gniew, złość, zmyślenie, smutek. Fotografie skupiają uwagę i intrygują.

Pasja fotografowania i pomysł wystawy, to efekt inspiracji Taty (Marcin Szpądrowski jest znanym fotografem częstochowskim)?
– Miłością do fotografii oczywiście zaraził mnie tato, ale wystawa była przygotowywana w wielkiej tajemnicy przed rodzicami. To była dla nich niespodzianka na moje osiemnaste urodziny. Pomysł przyszedł nagle, w styczniu br. Do przedsięwzięcia podeszłam trochę ambicjonalnie, chciałam pokazać tacie, ale również sobie, że potrafię zrealizować pomysł zupełnie samodzielnie. Wcześniej, dzięki wsparciu taty zaistniałam na kilku wystawach zbiorowych.

I jak przeszły przygotowania?
– Poczułam trud pracy, z czego się cieszę, bo co przychodzi bez trudu często nie ma efektu. Drobne kłopoty spotykały mnie przez cały okres realizacji. Najbardziej musiałam skupić się na zgromadzeniu środków, ale na szczęście pomogło mi kilka osób. Wszystkim bardzo dziękuję.

Temat wystawy „Dzikie ekspresje” jest dość mocny. Zaczęłaś od dużego wyzwania.
– Dzisiejszy świat jest smutny, szary. Często przesiąknięty negatywizmem, który budują złe emocje – nieżyczliwość, nietolerancja. A mnie pasjonuje człowiek. Spróbowałam zatem pokazać emocje, które mu towarzyszą w codziennym życiu. Różne ich odcienie: gniew, rozdrażnienie, smutek, radość, zamyślenie, ale i zaskoczenie, zdziwienie. Nie nadawałam zdjęciom podpisów pozostawiając odbiorcy pole do interpretacji, nie chciałam zamykać uchwyconych emocji w jednej ramie. Portrety twarzy urozmaiciłam różnymi szczegółami, by tym zachęcić widza do zastanowienia się i indywidualnego odczytywania zdjęć. Mam nadzieję, że zdjęcia prowokują do wchodzenia w ich ideę. Na przykład zdjęcie twarzy z pękającą maską – dla jednej osoby będzie to po prostu pękanie wysuszonej skóry, inna może odczyta je jako wydobywanie się uwięzionych emocji.

A jak w praktyce zmierzyłaś się z tematem?
– Moimi modelami byli znajomi. Koleżanka ma już doświadczenie w modelingu, więc z nią było łatwo, ale pracując z kolegą trochę się zmęczyłam przy tłumaczeniu moich pomysłów. Jednakże praca przebiegła bez utrudnień, choćby dlatego, że dobrze się znamy, bo przy fotografowaniu ludzi ważna jest dobra znajomość modela, wówczas łatwiej można wychwycić głębię.

Pracujesz nad indywidualną formą wypowiedzi?
– Cały czas poszukuję i uczę się. Fotografia jest niepowtarzalna, jej efekt zależy od postrzegania świata przez twórcę. Fotografuję ludzi, ale nie lubię robić zdjęć krajobrazów, to dla mnie zwykłe pocztówki. Nie lubię też sytuacji, w których ktoś nakazuje mi sposób wykonania zdjęcia, stąd fotografia komercyjna nie jest i nie będzie w zasięgu moich zainteresowań.

Czy masz nauczyciela?
– W arkana sztuki wprowadza mnie tato, bardzo cenne są jego uwagi., Ale słucham też opinii kolegów i osób, które może nie zajmują się fotografią, ale mają ciekawe spostrzeżenia. Chodzę też na wystawy fotograficzne, by podpatrywać różne sposoby postrzegania fotografii.

A swojego mistrza?
– Nie, ale ostatnio zafascynował mnie pan Tomasz Tomaszewski, który organizuje konkurs Grand Press Foto.

Aktualnie jest moda na robienie zdjęć. Czym dla Ciebie jest fotografowanie, chwilową fascynacją, czy myślisz o tym jako o sposobie na życie?
– Do fotografii podchodzę z zaangażowaniem i zamierzam zdobywać coraz większą wiedzę i doświadczenie w tej dziedzinie. Nie chcę jednak, by był to mój środek utrzymania. Zamierzam podjąć naukę w Szkole Głównej Handlowej w Warszawie, a ponieważ interesują mnie kontakty międzyludzkie i człowiek marzę o kierunku public relation lub marketingu.

Czego uczy Cię praca z aparatem?
– Odkąd zajmuję się robieniem zdjęć zauważyłam, że zmieniło się moje postrzeganie świata. Rzeczywistość rejestruję obrazowo, a ponadto – może to zabrzmi zbyt górnolotnie – idąc ulicą staram się odczytywać emocje ludzi i sięgać w głąb, analizować co mogło być przyczyną tych uczuć.

To coś jakby z pogranicza psychologii.
– Uważam, że fotografia leży w sercu, ale również w głowie. Nawet prosty temat, jak na przykład oczy, można rozwinąć na różnorakie sposoby. Do tego potrzeba jednak głębszej analizy.

Co fascynuje Cię w fotografowaniu?
– Możliwość uchwycenia niepowtarzalnego momentu, chwili która zdarza się raz

A czym się jeszcze pasjonujesz?
– Narciarstwem, chcę zdobyć dyplom instruktora.
Dziękuję za rozmowę.

URSZULA GIŻYŃSKA

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *