ŚWIĘTO W PAŁACU W NIEZNANICACH


W Pałacu w Nieznanicach, dzięki życzliwości właścicielki obiektu Elżbiety Lubert Stowarzyszenie Rodzin Katolickich w Witkowicach i Zespół Szkół im. Jana Kochanowskiego w Witkowicach po raz siódmy zorganizowały wieczór kolęd i spotkanie opłatkowe. – To dla nas tradycja, łącząca się z podsumowaniem roku i życzeniami – mówią Elżbieta Lubert i Andrzej Borkowski, prezes Stowarzyszenia Rodzin Katolickich w Witkowicach.

Podczas wieczoru swoimi zdolnościami popisała się miejscowa młodzież. Członkowie świetlicy „Ochronka” w Garnku pokazali przedstawienie „Pastorałka po naszemu”, przygotowane pod kierunkiem Stanisława Brzeziny-Kałkusa. Z muzycznym programem „Wszystko się zaczyna” wystąpił zespół z parafii św. Stanisława Biskupa i Męczennika. Świetnie zaprezentowali się uczniowie z Zespołu Szkół im. Jana Kochanowskiego w Witkowcach, ich dowcipne interpretacje wierszy Jana Brzechw w programie „Jacy jesteśmy”, opracowała nauczycielka Małgorzata Gonera. Artystyczny program wypełniła także inscenizacja grupy teatralnej przy świetlicy „Nasza przystań” w Witkowicach, a ciekawym akcentem było nawiązanie do Roku Chopinowskiego, mazurki Fryderyka Chopina wykonał utalentowany Mikołaj Borkowski, uczeń klasy fortepianu prof. Andrzeja Klosia w częstochowskiej Szkole Muzycznej. Nie zabrakło artystycznej niespodzianki, którą ofiarował śpiewak operowy, baryton Janusz Nowański z Łodzi, przybyły na spotkanie na zaproszenie Andrzeja Borkowskiego. Solista w wspaniałym stylu wykonał kolędy, zachęcając zgromadzonych do wspólnego śpiewania, jeszcze więcej wzruszeń dostarczyła jego interpretacja Tryptyku Rzymskiego Jana Pawła II „Zdumienie”.
Miłym akcentem uroczystości było wręczenie finansowych stypendiów naukowych (5 tysięcy na 10 miesięcy nauki) dla pięciorga studentów, ufundowanych przez Polsko-Amerykańską Fundację Wolności NBP, Fundację Wspomagania Wsi oraz Fundację im. Edwarda, Jana i Józefiny Reszków, w tym jej głównego założyciela Marię Bilowicz, wnuczkę Edwarda Reszki. Stypendia otrzymali: Marlena Nowak, zam. Nowa Gorzelnia, gm. Blachownia, studentka filologii białoruskiej, Uniwersytetu Warszawskiego, Kamil Stacherczak, zam. Karczewice, gm. Kłomnice, student mechatroniki Politechniki Warszawskiej, Jakub Wąsek, zam. Olbrachcice, gm. Dąbrowa Zielona, student instrumentalistki (waltornia) Akademii Muzycznej w Łodzi, Mateusz Chmielewski, zam. Konopiska, gm. Konopiska, student instrumentalistki (akordeon) Uniwersytetu Muzycznego w Warszawie i Adam Pleszyniak, zam. Konopiska, gm. Konopiska, student instrumentalistki (waltornia) Uniwersytetu Muzycznego w Warszawie. Wręczyli je Robert Kępa, prezes Fundacji im. Reszków, Anna Operacz, dyrektor Regionalnego Ośrodka Kultury w Częstochowie i Jan Miarzyński, członek zarządu Starostwa Częstochowskiego. – Stypendia mają pomóc w zdobywaniu wiedzy młodzieży wiejskiej. Przyznawane są na jeden rok akademicki, ale można ponownie się o nie ubiegać – mówi Robert Kępa
Bardzo zadowolony ze stypendium jest Kamil Stacherczak z Karczewic, absolwent Liceum Ogólnokształcącego w Częstochowie, aktualnie student Politechniki Sienkiewicza w Warszawie. – Pieniądze przeznaczę na opłacenie akademika i zakup potrzebnych książek i pomocy naukowych na studia. Zamierzam też kupić instrument, bo od półtora roku, dzięki zachęcie mamy, gram keyboardzie. Daje mi to dużo satysfakcji, uspokaja duszę. Podoba mi się muzyka klasyczna, ale i biesiadna – mówi Kamil.
Podsumowując wieczór życzenia dla wszystkich zebranych złożył ksiądz proboszcz parafii w Witkowicach Tomasz Dyjan. – Niech Bóg sypie wam łaskami – powiedział ksiądz Dyjan.
URSZULA GIŻYŃSKA

Mateusz Chmielewski uczy się gry na akordeonie od ósmego roku życia. Ukończył Szkołę Muzyczną pierwszego i drugiego stopnia w Częstochowie. Aktualnie studiuje instrumentalistkę (akordeon) na Uniwersytecie Muzycznym w Warszawie.

Czym zauroczył Pana akordeon? Dziewięć lat temu nie był to instrument popularny?
– Było trochę przypadek. Początkowo chciałem grać na fortepianie, ale okazało, że byłem już za duży, bo zacząłem naukę dopiero w czwartej klasie szkoły podstawowej. Był problem z wyborem, ale mama zachęciła mnie, by zdecydować się na akordeon i jestem jej wdzięczny za to.

Czyli zainteresowanie muzyką ukształtowała w Panu rodzina?
– O wynikach decyduje ciężka praca, ale istotnie obaj dziadkowie grali na instrumentach. Próbował też mój tata.

Stypendium zapewne jest dla Pana dużą radością i zaskoczeniem?
– Przede wszystkim radością. Jestem zadowolony, bo teraz będę mógł pokryć koszty wynajęcia pokoju w akademiku, dojazdu i utrzymania. To pozwoli mi więcej czasu poświęcić na naukę.

Czyli też motywacja do większej pracy?
– Jak najbardziej. I osobiście mam nadzieje, że ktoś dostrzeże moją pracę i zainteresowanie.

Czym muzyka jest dla Pana?
– To nie tylko zawód, ale i pasja. Czerpię dużo przyjemności z kontaktu z muzyką, z gry na każdym instrumencie. Nie chcę ograniczać się tylko do akordeonu.

W jakim repertuarze czuje się Pan najlepiej?
– W stylach bałkańskim, klezmerskim, będę próbował sił w jazzie. Na akordeonie gra się teraz wszystko.

Akordeon istotnie przeżywa swój renesans. Jego urok docenia wielu artystów. Niedawno też akordeonista wygrał turniej „Masz talent”. Może i Pan spróbuje swoich sił w takim konkursie?
– Chciałbym. Na pewno jest to prestiż dla wykonawcy i reklama dla instrumentu. Myślę, że spróbuję w przyszłości wystartować w konkursach.

Co planuje Pan zakończeniu studiów?
– Chciałbym koncertować w Polsce i na świecie. Marze, by złożyć zespół klezmerski.

Pana mistrzowie?
– To mój obecny profesor Jerzy Jurek. Jestem też szczególnie wdzięczny moim nauczycielom ze szkoły muzycznej drugiego stopnia – pani Annie Jackiewicz oraz panom Arturowi Bogockiemu i Piotrowi Biazikowi, u którego uczyłem się przez pierwszy rok.
Dziękuję za rozmowę.

URSZULA GIŻYŃSKA

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *