Tolerancja tak, ale…


Słowo “tolerancja” ma rodowód łaciński i oznacza wyrozumiałość dla cudzych poglądów, wierzeń lub postępków, mimo iż są odmienne od tego, co się uważa za ogólnie słuszne lub właściwe. Tolerancja to po prostu wyrozumiałość dla odmienności.

Pojęcie to łączy się z narodzinami demokracji, z powstaniem demokratycznego państwa. O tolerancji mówiono już w starożytności; Perykles, ateński mąż stanu i słynny mówca, podkreślał, że tolerancja jest jedną z podstaw stabilności demokratycznego państwa. W jednym ze swych wspaniałych przemówień stwierdził, iż Ateńczycy stworzyli demokrację “kierując się wyrozumiałością w życiu prywatnym i szanując prawa w życiu publicznym”.
Bardzo ciekawie rysują się dzieje tolerancji na tle historii ludzkości. Otóż przez całe stulecia ludzie zabijali się, mordowali wzajemnie w imię sprzecznych ze sobą idei, w tym religijnych. Dopiero po okrutnej, wyniszczającej wojnie trzydziestoletniej (1618-1648), której przyczyną były m.in. konflikty religijne, wprowadzono zasadę tolerancji religijnej. Znacznie dłużej trwało osiągnięcie tolerancji związanej z obyczajami i kulturą innych grup, można też śmiało powiedzieć, że proces ten ma charakter permanentny i nigdy nie będzie zakończony.
Współcześnie rozumiana tolerancja to szacunek dla wolności innych ludzi, ich myśli, opinii oraz sposobu życia. Często przytacza się słynne amerykańskie powiedzenie: “Żyj i pozwól żyć innym” jako syntezę tolerancyjnych postaw społeczeństwa amerykańskiego, ukształtowanego na bazie wielu ras i kultur. Ale jak wygląda praktyka, to już osobny temat.
A Polacy, czy są narodem tolerancyjnym? Niełatwa odpowiedź. Ponoć kiedyś, w zamierzchłych czasach, byliśmy bardzo wyrozumiali dla odmieńców. Chodzi o wiek XVI, kiedy ziemie polskie zamieszkiwały rozmaite nacje, ludzie różnych wyznań, kiedy Rzeczpospolita była azylem dla prześladowanych z powodów religijnych. Chlubna to karta w naszej historii. Dziś nam chyba daleko do tamtych wzorów. Ale jest też problem innego rodzaju: wraz z demokracją, szybkimi przemianami w różnych dziedzinach życia, z postępującą wolnością, pojawia się pytanie o granice tolerancji, a więc o to, czy można tolerować każde zachowanie i każdą postawę? Z drugiej strony – jeśli wyznaczać graniczne linie, formułować zasady, to dokąd, jak dalece? Problem roztrząsało wielu filozofów. Mnie najbliższe są słowa Immanuela Kanta: “Niebo gwiaździste nade mną i prawo moralne we mnie”.

HALINA PIWOWARSKA

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *