“Ożywienie” człowieka jest największym sukcesem


Rozmawiamy z historykiem, autorem “Cmentarza Kule w Częstochowie. Przewodnika biograficznego”, dr. Juliuszem Sętowskim

Skąd zrodził się pomysł na przewodnik?
– Pomysł nie jest nowy. Powstały przewodniki typowo biograficzne dla innych cmentarzy częstochowskich. Cmentarz Powązkowski, Rakowicki, ewangelickie są już wspaniale opracowane.
Dlaczego rozpoczął Pan pracę od cmentarza Kule?
– Ten cmentarz jest jednym z dwóch najważniejszych w naszym mieście. Spoczywają na nim osoby, które zaznaczyły się szczególnie w dziejach Częstochowy, regionu, kraju, zyskały nawet sławę poza granicami kraju. Na przykład Leon Barszczewski – podróżnik, odkrywca, etnograf, jeden z tych, którzy w połowie XIX wieku stawiali kroki w miejscach nieznanych dotąd Europejczykom.
Jak długo trwały prace nad książką? Czy może Pan zdradzić czytelnikom swoje metody badawcze?
– Badania prowadziłem wielotorowo. Część życiorysów zgromadziłem wcześniej przy okazji dokonywania kwerent do mojej pracy doktorskiej, kwerent w archiwach warszawskich, łódzkich, w Kielcach. Gromadząc materiał do pracy o organizacjach bojowych, “wyłapywałem” wszystkie wątki częstochowskie, założyłem kartotekę liczącą około 3 tysięcy osób, ona posłużyła mi do pracy. Z drugiej strony, chodząc po cmentarzu, odpisywałem inskrypcje nagrobne i szukałem życiorysów osób pochowanych.
W jaki sposób dotarł Pan do rodzin tych osób?
– Jako punkt zaczepienia traktowałem odpisy inskrypcji nagrobnych. Szukałem nazwisk w książkach telefonicznych, a jeśli i to się nie udawało, zostawiałem na grobach kartki z informacjami i liczyłem na odzew.
Czy ludzie byli chętni do współpracy?
– Zaczepiałem ludzi przy grobach. Nie zdarzyło mi się, by ktoś był arogancki czy niechętny. Spotykałem się z dużą życzliwością.
Podobno w czasie pracy nad przewodnikiem doświadczył Pan zjawisk paranormalnych.
– Niektórzy byli wobec nich bardzo sceptyczni, ale niewątpliwie coś się ciekawego działo. Zastanawiałem się nad miejscem pochówku Mieczysława Doeringa – przedwojennego nauczyciela LO im. Romualda Traugutta, później po wojnie – LO im. Henryka Sienkiewicza, którego fotografię kupiłem na “Jarmarku Staroci”. Następnego dnia, kiedy wracałem z cmentarza Kule, spotkałem profesora Tadeusza Lechowskiego z Politechniki Częstochowskiej i przypadkowo dowiedziałem się, że vis-a-vis jego ojca pochowany jest ów pedagog. Wydało mi się to niemożliwe, bo przecież “dotknąłem” wszystkich grobów, odpisując inskrypcje. Kiedy poszliśmy w to miejsce okazało się, że deszcz wszystko wypłukał, płyta była nieodmalowana i nieodnowiona, dlatego miałem kłopot z odczytaniem.
Czy ma Pan ulubiony biogram w przewodniku? Nad którym z nich praca była wyjątkowo ciekawa?
– Wiele jest takich biogramów, misternie budowanych przez całe lata. Największą radością jest końcowy sukces, kiedy udaje mi się “ożywić” człowieka. Tak nazywam publikowanie życiorysów.
Historia cmentarzy i pochowanych tam ludzi to niecodzienne hobby. Skąd u Pana taka fascynacja?
– To jest związane z moim dziadkiem. Wychowałem się w Radomiu, tam dziadek często prowadzał nas z bratem (Tomasz Sętowski – artysta malarz, red.) na cmentarz, opowiadał o nim, pokazywał zabytkowe nagrobki. Dziadek interesował się sztuką, zbierał rzeźby, obrazy i ksiązki historyczne. Wychowałem się właśnie w takim otoczeniu, za co jestem mu bardzo wdzięczny.
W jakim czasie możemy się spodziewać kolejnego przewodnika?
– Wczoraj rozmawiałem z zespołem, który pomagał mi w wydaniu książki i te materiały do biogramów, które nie weszły do tomu, planujemy rozwinąć. 50 nazwisk, ponad 20 gotowych życiorysów. Chcemy wydać je w formie suplementu do września przyszłego roku, do zjazdu częstochowian.
W trakcie promocji zabrakło egzemplarzy książek…Czy spodziewał się Pan takiego sukcesu?
– Oczywiście, nie. Byłem zaskoczony.
Gdzie jeszcze można nabyć tę cenną publikację?
– W antykwariacie na ulicy Kopernika.
Czy ma Pan inne, prócz historycznych, zainteresowania?
– Głównie sportowe, koszykówka, tenis ziemny, moją pasją jest kibicowanie synom oraz bratu, który uprawia tenis ziemny..
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała

ANNA WOJTYSIAK

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *