I PO BANKU


Przyszłość lokalnego banku “Częstochowa” przekreśliła katastrofa w grudniu 2000 r. Pamiętamy tłum ludzi próbujących wyciągnąć swoje pieniądze i gorzkie święta Bożego Narodzenia wielu z nich. Przyczyn katastrofy było wiele, była ona w pewnym sensie wynikiem dziwnych spekulacji akcjami prowadzącymi do zmian w Radzie Nadzorczej i Zarządzie. Dziś część tych spekulacji jest przedmiotem leniwie toczącego się śledztwa prokuratury.

Przyszłość lokalnego banku “Częstochowa” przekreśliła katastrofa w grudniu 2000 r. Pamiętamy tłum ludzi próbujących wyciągnąć swoje pieniądze i gorzkie święta Bożego Narodzenia wielu z nich. Przyczyn katastrofy było wiele, była ona w pewnym sensie wynikiem dziwnych spekulacji akcjami prowadzącymi do zmian w Radzie Nadzorczej i Zarządzie. Dziś część tych spekulacji jest przedmiotem leniwie toczącego się śledztwa prokuratury.
Po “katastrofie grudniowej” Komisja Nadzoru Bankowego wprowadziła zarząd komisaryczny. KNB wskazała także nowego inwestora mającego ratować bank przed upadłością. W październiku 2001 r. nowy inwestor – BRE Bank objął 80% akcji. Nowym prezesem banku został pan Andrzej Szukalski. Doświadczony bankowiec (były prezes Związku Banków Polskich) otrzymał od nowego właściciela strategiczne zadanie przekształcenia tradycyjnego banku lokalnego w filię ogólnopolskiego banku “internetowego” mBanku. Jak mówił prezes: “BRE Bank założył dokapitalizowanie banku i w perspektywie chce osiągnąć korzyści z tej inwestycji. Dlatego zdecydowano o skupieniu się na budowie nowego banku, korzystającego w kontaktach z klientem z komunikacji telefonicznej i internetowej, rezygnując z usług tradycyjnych. Bank “Częstochowa” miał niespełna 90 mln zł depozytów, dla porównania mBank – detaliczne ramię BRE, ma już ponad 220 tys. klientów oraz 1,5 mld zł depozytów”. Nowa forma bankowości dla ludzi oswojonych z nowymi narzędziami pracy. Ludzi, którzy zamiast chodzić do banku, chcą mieć swój bank u siebie w domu, w domowym komputerze.
Nowa forma – wygodna dla klientów i dla banku. Bo utrzymywanie dużej liczby pracowników i siedzib wyłożonych marmurem to kosztowna rzecz.
Niestety, ta “wygoda” ma także swoje nieprzyjemne oblicze. Oznacza utratę części tradycyjnych klientów, tych nieprzyzwyczajonych do nowoczesności. Starsze osoby, a takie korzystały z usług “Częstochowy” (ten bank obsługiwał m.in. płatności czynszu w zasobach ZBK) niechętnie korzystają nawet z bankomatów, są typowo “kolejkowymi” klientami. Nie mówiąc już o braku komputerów z internetowym modemem w ich domach. Ta grupa klientów pewnie przejdzie tam, gdzie utrzymuje się tradycyjna obsługa.
Nieprzyjemne oblicze to jednak przede wszystkim konieczność zwolnienia prawie wszystkich pracowników dotychczasowego banku. W grudniu 2001 pracowało w nim 151 osób. Po przeprowadzeniu reorganizacji, w grudniu 2002 w siedzibie na Dekabrystów zostanie tylko 10 osób. Około 20 osób zostało zatrudnionych w nowo otwartej placówce MultiBanku na Szymanowskiego. Dla 20 przygotowane są oferty pracy w Łodzi. Reszta musi odejść.
Warunki zwolnień są dość korzystne dla pracowników. Towarzyszy im program osłonowy, na jego realizację przeznaczono 3,5-4 mln zł. Przewidywane jest wypłacanie odpraw od 6 do 12-miesięcznych (najwyższe dla kadry kierowniczej o najdłuższym stażu). Odprawy dają czas zwalnianym na szukanie nowej pracy. Drugą formą pomocy są szkolenia. Zatrudniona przez bank firma uczy jak szukać nowej pracy, w tym – jak przygotować CV, sprzedać własne umiejętności, ocenić własne atuty. Bank ma także propozycję pomocy dla tych, którzy chcą rozpocząć działalność na własny rachunek. Mogą wynająć pomieszczenia po likwidowanych placówkach banku, mogą taniej kupić używane komputery i sprzęt biurowy. Mogą także skorzystać z kredytu bankowego umożliwiającego start z własną działalnością.
Program osłonowy nie zmienia jednak przykrego faktu likwidacji miejsc pracy. Tym bardziej, że szansa zatrudnienia dla bankowców w Częstochowie jest znikoma. Zlikwidowany został oddział NBP, zwolnienia obejmowały pracowników innych banków. W miejsce dużych oddziałów powstają małe placówki, zwane pogardliwie McBankami. Pracownicy w takich punktach zarabiają 1000 – 1500 zł miesięcznie. Nie ma więc pracy, mitem dziś są wysokie zarobki bankowców.
Bank “Częstochowa” zatonął. Skończyły się dawne marzenia o własnym, regionalnym banku służącym miejscowym przedsiębiorcom. Niestety, w bankowości jesteśmy prowincją.

JAROSŁAW KAPSA

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *