POCHWAŁA GŁUPOTY – II


Kontra w centrum

Przypominam, że w części I mojego felietonu “Pochwała głupoty” w ubiegłym tygodniu postawiłem tezę, że jeśli głupota umysłu jest przypadłością, a nawet kalectwem, winniśmy głupków traktować, jak niepełnosprawnych i otoczyć ich m.in. opieką socjalną z wszystkimi tego stanu rzeczy konsekwencjami. Otóż to. Pytanie koronne brzmi: “Czy głupota jest rzeczywiście ułomnością?!”
Dotychczasowe doświadczenia naszego szlachetnego gatunku nasuwają w tej materii sporo wątpliwości. Po pierwsze, gdyby dobry Pan Bóg chciał, żeby wszyscy ludzie byli mądrzy, to by nie stworzył głupków z całym ich mentalnym inwentarzem. Po wtóre, głupota jest tym krzywym zwierciadłem, w którym odbija się i lśni pełnym blaskiem wszelaka mądrość. Podobnie jak przeczysta biel śniegu podkreśla urodę czarnego kominiarskiego kapelusza, tak cebrzyk głupoty nadaje blask naczyniu mądrości.
Jednak filozoficznie rzecz ujmując, to wszystko to jeszcze pikuś. Warto by się zastanowić, czy to właśnie mądrość nie jest kalectwem, zaś głupota darem.
Człowiek wybitnie inteligentny, z głową spuchniętą i ciężką od wiedzy, ma na tym świecie, jak przypuszczam, przechlapane. Wciąż dręczą go wątpliwości, nieustannie stawia sobie różne pytania egzystencjalne i kosmiczne, na które nie znajduje odpowiedzi, mnoży problemy, rozdziela włos na czworo, popada w stresy i depresje.
Krótko mówiąc, tzw. ból istnienia nieźle popędza mu kota. Łazi tak, łazi, czyta i czyta i im więcej wie, tym wie mniej. W dodatku, nikt go nie lubi, bo już samym pokazaniem się w towarzystwie się mądrzy. Jedyną szansą takiego nieboraka jest to, że wreszcie kiedyś w łykaniu tych mądrości przekroczy punkt krytyczny i zgłupieje. Takie przypadki, na całe szczęście, się zdarzają i chwała Panu za to. Głupek, to zupełnie co innego. Ten pojmuje świat prosto. Lubi zarobić, wypić, poromansować na boku, a także w innych pozycjach i nie pragnie niczego więcej. Jest zdrowym, pogodnym przedstawicielem gatunku homo sapiens, a nawet hetero sapiens. Zarówno mędrzec, jak i głupiec zaczynają i kończą tak samo. To znaczy, rodzą się i umierają. Ale to, co jest pomiędzy, czyli życie, przeżywają na różne sposoby. Chyba nie muszę pokazywać palcem, który sposób jest lepszy. W dodatku, to właśnie głupek rządzi obecnym światem. Może o tym nie wie, ale tak jest. Rządzi nim jako wyborca i konsument.
Cały świat polityki, programów medialnych, filmów i wydawnictw, handlu i reklamy dostosowuje się do jego gustów, poziomu i możliwości. Ma tu zastosowanie stare prawo wojskowe, że “kolumna marszowa porusza się w takim tempie jak najwolniej idący piechur”. Dlatego w warunkach wolnego rynku, w handlu ideami i towarem poprzeczkę ustawia się jak najniżej. Tylko wtedy jest ruch w interesie. Dlatego, jak mniemam, głupota nie jest ułomnością, ale darem. Tymczasem, od wielu lat, a nawet wieków panuje powszechna praktyka wstydliwego ukrywania głupoty. Nic bardziej absurdalnego. Powiedzmy sobie wreszcie otwarcie, a nawet krzyknijmy: “Głupie jest piękne!” Nieśmy swoją głupotę dumnie, z podniesioną głową!! Zrzeszajmy się, integrujmy! Budujmy Wielką Światową Rodzinę Głupków! Kalkulując spokojnie i bez emocji (ażem zachrypł od stawiania tych wykrzykników) zdajmy sobie sprawę, że wszędzie mamy swych przedstawicieli. Jest nas dużo wśród meneli pod sklepem, ale także środowisko kadry akademickiej nie jest od macochy. Mamy swoich wśród polityków, dziennikarzy, artystów, rolników, wszędzie. Nie ma lepszego czasu, niż obecna era postępu, żeby odrzucić hipokryzję i krzyknąć: “Jestem głupkiem i jestem z tego dumny”. Jeśli się zjednoczymy, nie ma takiej siły, która by nam podskoczyła.
Mówię “my”, bo sam, choć nabyłem trochę niepotrzebnej wiedzy i takim kompletnym głupkiem nie jestem, to od czasu do czasu nim bywam. Ale cały czas mocno nad sobą pracuję i zamierzam się resocjalizować. W końcu trzeba postawić na jakiś model życia.
Jak uczy nas doświadczenie i Aleksander Małachowski, nigdy nie jest za późno, żeby kompletnie skretynieć. Na dowód, że moje deklaracje nie są jedynie perfidnym robieniem dymu i tkliwą kokieterią, przytoczę fragment poematu, nad którym od roku pracuję…
kiedym u ha ha powracał z gospody
lekko trafiony a juści
myśl pojedyńcza przyszła mnie do głowy
alem jej tam nie wpuścił
oj dana dana skubana
alem jej nie wpuścił…
Dan 4.12.2001
PS Powyższego felietonu nie zaleca się jako lektury dla dziatwy szkolnej.

ANDRZEJ BŁASZCZYK

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *