CUKIERNICZE TRADYCJE JAGODZIŃSKICH


Cukiernia Jagodzińskich od 1964 roku funkcjonowała przy ulicy Wieluńskiej 9. W 1988 roku przeniosła się do kamienicy przy ulicy Wieluńskiej 4. Przez 14 lat trwała modernizacja tej zdemolowanej przez lokatorów kwaterunkowych kamienicy oraz budowa zaplecza produkcyjnego cukierni. Kawiarenka firmowa przy ulicy Wieluńskiej 4 zaprasza dziś Częstochowian i pielgrzymów na degustację ciast i lodów.

Zaczęło się od szafy

Tradycje rzemieślnicze w rodzie Jagodzińskich sięgają czasów pradziadka Jerzego Jagodzińskiego – obecnego szefa firmy Jagodzińskich. Pradziadek Jerzego prowadził w dzielnicy Stradom warsztat stolarski specjalizujący się w stolarstwie meblowym. Do dziś w domu rodzinnym zachowała się zrobiona przez niego szafa. Dziadek Jerzego, Klemens był fryzjerem i pracował u Skurczyńskiego. O jego dużych umiejętnościach fryzjerskich najlepiej świadczy fakt, że szef dwukrotnie wysyłał go do Paryża na kilkumiesięczne praktyki. Niestety, Klemens zmarł bardzo młodo w wieku 33 lat i nie zdążył uruchomić własnego warsztatu. Dopiero ojciec Jerzego – Kazimierz, urodzony w 1925 roku, jako pierwszy zaczął się uczyć cukiernictwa w firmie Błaszczyńskiego, który w latach międzywojennych prowadził jedną z najświetniejszych cukierni w Częstochowie. Mieściła się w budynku, który dzisiaj zajmuje redakcja “Gazety Wyborczej”, na rogu Alei NMP i ulicy Piłsudskiego. Błaszczyński uczył nie tylko cukiernictwa, ale również wychowywał swoich uczniów zaszczepiając im nawyk rzetelnej pracy. Swoją wiedzę fachową Kazimierz Jagodziński poszerzył również pod koniec okupacji, pracując przez pewien czas w cukierni należącej do niemieckiego właściciela. Mieściła się ona w budynku narożnym Alei NMP i ulicy Śląskiej /plac dr Biegańskiego/. Poznał tam tajniki produkcji nie znanych w Polsce ciast. Do dziś firmowym ciastem cukierni Jagodzińskich pozostaje “wieniec frankfurcki” – biszkopt z kremem russel i krokantem /krokant to masa z palonego cukru i migdałów/.

Cukiernia Jagodzińskich od 1964 roku funkcjonowała przy ulicy Wieluńskiej 9. W 1988 roku przeniosła się do kamienicy przy ulicy Wieluńskiej 4. Przez 14 lat trwała modernizacja tej zdemolowanej przez lokatorów kwaterunkowych kamienicy oraz budowa zaplecza produkcyjnego cukierni. Kawiarenka firmowa przy ulicy Wieluńskiej 4 zaprasza dziś Częstochowian i pielgrzymów na degustację ciast i lodów.

Zaczęło się od szafy

Tradycje rzemieślnicze w rodzie Jagodzińskich sięgają czasów pradziadka Jerzego Jagodzińskiego – obecnego szefa firmy Jagodzińskich. Pradziadek Jerzego prowadził w dzielnicy Stradom warsztat stolarski specjalizujący się w stolarstwie meblowym. Do dziś w domu rodzinnym zachowała się zrobiona przez niego szafa. Dziadek Jerzego, Klemens był fryzjerem i pracował u Skurczyńskiego. O jego dużych umiejętnościach fryzjerskich najlepiej świadczy fakt, że szef dwukrotnie wysyłał go do Paryża na kilkumiesięczne praktyki. Niestety, Klemens zmarł bardzo młodo w wieku 33 lat i nie zdążył uruchomić własnego warsztatu. Dopiero ojciec Jerzego – Kazimierz, urodzony w 1925 roku, jako pierwszy zaczął się uczyć cukiernictwa w firmie Błaszczyńskiego, który w latach międzywojennych prowadził jedną z najświetniejszych cukierni w Częstochowie. Mieściła się w budynku, który dzisiaj zajmuje redakcja “Gazety Wyborczej”, na rogu Alei NMP i ulicy Piłsudskiego. Błaszczyński uczył nie tylko cukiernictwa, ale również wychowywał swoich uczniów zaszczepiając im nawyk rzetelnej pracy. Swoją wiedzę fachową Kazimierz Jagodziński poszerzył również pod koniec okupacji, pracując przez pewien czas w cukierni należącej do niemieckiego właściciela. Mieściła się ona w budynku narożnym Alei NMP i ulicy Śląskiej /plac dr Biegańskiego/. Poznał tam tajniki produkcji nie znanych w Polsce ciast. Do dziś firmowym ciastem cukierni Jagodzińskich pozostaje “wieniec frankfurcki” – biszkopt z kremem russel i krokantem /krokant to masa z palonego cukru i migdałów/.

Pierwsza cukiernia

Pierwszą firmę Kazimierz Jagodziński założył w 1949 r. wspólnie z doświadczonym cukiernikiem – Konradem Drogoszem w lokalu narożnym Alei NMP i ulicy Kościuszki, znanym później w Częstochowie jako siedziba restauracji rybnej. Nie był to jednak dobry czas na start nowych, prywatnych firm. Wkrótce cukiernię zlikwidowano, a Kazimierz Jagodziński ze swoim wspólnikiem, Konradem Drogoszem rozpoczęli pracę w powstałych na gruzach prywatnych zakładów Częstochowskich Zakładów Piekarniczych. Pracowali w budynku narożnym Alei Jana Pawła II i ulicy św. Jana, mieszczącym wcześniej prywatną cukiernię Pana Kołodziejczyka. Kazimierz Jagodziński przez całe lata był tam kierownikiem.

Piłkarz i kibic

Drugą pasją Pana Kazimierza była piłka nożna. W archiwum rodzinnym zachowało się wiele zdjęć, które to dokumentują.
W 1946 był zawodnikiem drużyny “Legion”. Na zdjęciu z 1949 roku widzimy go w składzie CKS “Związkowiec”. Jeszcze w latach sześćdziesiątych występował w drużynach oldbojów. Do końca życia był kibicem sportowym.
Po kilkunastu latach pracy w Częstochowskich Zakładach Piekarniczych Kaziemierz dostaje zezwolenie na otwarcie własnego zakładu cukierniczego, który otwiera w 1964 roku, przy ulicy Wieluńskiej 9. Nie był to jednak start od zera, ponieważ jeszcze w Częstochowskich Zakładach Piekarniczych robił wypieki dla własnej rodziny i znajomych.

Z rodziną

Była to firma wybitnie rodzinna. Zatrudniała tylko dwóch najętych cukierników. Ponadto pracował tam jedynie Pan Kazimierz z żoną Ireną i matką Zofią. Jeszcze pracując w CzZP Kaziemierz Jagodziński wykładał w szkole zawodowej. Spod jego ręki wyszło wiele roczników cukierników z Częstochowy i okolic. Uczestniczył też w pracach Komisji Egzaminacyjnej, działającej przy Izbie Rzemieślniczej w Katowicach. Prowadziła ona egzaminy na poziomie czeladniczym i mistrzowskim.
Kiedy Kazimierz Jagodziński zdawał egzamin mistrzowski trzeba jeszcze było wykazać się wiedzą z poszczególnych dziedzin cukiernictwa. Przyszły mistrz cukierniczy musiał zdać egzamin z: piekarnictwa, lodziarstwa, cukiernictwa i karmelarstwa.
Kazimierz Jagodziński czynnie uczestniczył w działalności Cechu Rzemiosł Różnych, do którego należeli cukiernicy. Syn Jerzy do dziś pamięta, że dzięki ojcu, dzieci i rodzina znali smak wszystkich wyrobów, które dominowały w cukierniach przed II Wojną Światową. Pan Jerzy wymienia oryginalne nazwy -kongresy, sękacze, rogale piniolowe, sokoły.
W cukierniach nie było wówczas takiej mechanizacji jak obecnie. Dlatego cukiernicy mieli poczucie pracy z pogranicza artyzmu i rękodzieła, jak chociażby przy wyrobie tradycyjnych sękaczy. Do dzisiaj rodzina Jagodzińskich uzyskała trzy dyplomy mistrzowskie. Po Kazimierzu dyplom uzyskał syn Jerzy /1984 rok/, a później żona Pana Kazimierza – Irena.
Kazimierz Jagodziński pod koniec życia chorował na niedomykalność zastawek sercowych. Zmarł młodo w 1980 roku, mając zaledwie 55 lat. Z powodu choroby Pana Kazimierza, w ostatnich latach jego życia prowadzenie firmy zaczęła przejmować jego żona z synem Jerzym. Po ukończeniu Liceum im. Słowackiego w Częstochowie i dwuletniego pomaturalnego Studium Ekonomicznego, Jerzy rozpoczął naukę zawodu.
W chwili śmierci ojca w 1980 roku miał 25 lat. W 1981 r. zdał egzamin czeladniczy i wspólnie z matką prowadził zakład. W 1984 roku uzyskał dyplom mistrzowski. Mama Irena ma dzisiaj 72 lata jest osobą bardzo żywotną. Do dzisiejszego dnia robi wypieki dla rodziny i znajomych, pomaga w wychowywaniu wnuków /dzieci młodszej córki Marty/. Cukiernię przekazała Jerzemu w 1988 roku, dalej wspomagając go swoim doświadczeniem zawodowym.

Cukiernia Jerzego

W 1988 roku Jerzy Jagodziński wydzierżawił kamienicę, przy ulicy Wieluńskiej 4. W Częstochowie znana była ona wówczas głównie z baru piwnego “Pokrzep się”, o nienajlepszej sławie.
Tak więc od 1988 roku firma uzyskuje szanse na rozwój. O ile w pracowni cukierniczej przy ulicy Wieluńskiej 9 powierzchnia produkcyjna wynosiła 60 m kwadratowych, to w kamienicy przy ulicy Wieluńskiej 4 była możliwość powiększenia powierzchni zaplecza produkcyjnego do 360 m kwadratowych. W starym warsztacie ojca “królował” ogromny piec kaflowy opalany węglem, który zajmował 12 m kwadratowych i sięgał sufitu. Wygaszany był tylko na czas urlopu. W nowej pracowni stary, tradycyjny piec został zastąpiony nowym, elektrycznym o dużej wydajności, spełniającym wszystkie normy higieny wypieków.
W 1991 roku, Jerzy decyduje się na kupno dzierżawionej kamienicy i rozpoczyna remont generalny, który trwa do dzisiaj. Wymienione zostały stropy, instalacja elektryczna, stolarka itd. Powstała nowa elewacja zewnętrzna oraz dwa nowe lokale handlowe. W jednym z nich znajduje się kawiarenka ze sprzedażą detaliczną wyrobów firmowych.
Przerywamy rozmowy i wychodzimy na wewnętrzne podwórze. Na utwardzonym kostką brukową podwórzu jest miejsce na zieleń, ławeczki, ale też na garażowanie samochodów, którymi dowozi się słodkości do firmowych cukierni, marketów, sklepów spożywczych, stołówek, szpitali. Właściciela szczególnie cieszy nowa elewacja zewnętrzna z półokrągłym balkonem na pierwszym piętrze. Dziś za opatrznościowy uważa fakt, że mógł od dziecka uczyć się cukiernictwa u ojca. Już wtedy chętnie pomagał przy produkcji lodów i innych wyrobów cukierniczych.
Jerzy nie ustaje w rozwijaniu swoich umiejętności zawodowych. W 1995 roku Izba Rzemieślnicza w Częstochowie mianowała go przewodniczącym Państwowej Komisji Egzaminacyjnej czeladniczo – mistrzowskiej w branży cukiernictwo i piekarnictwo. Jest również sekretarzem Zarządu Cechu Rzemiosł Różnych w Częstochowie.
Warsztat produkcyjny został wyposażony w różnorodne urządzenia niezbędne do nowoczesnej produkcji cukierniczej. Stosuje się też dzisiaj inną technologię produkcji. Do cukiernictwa wkrada się dzisiaj coraz więcej półproduktów, a takie czynności jak robienie owoców w cukrze, czy polewy czekoladowej odchodzą do historii.

Nowe cukiernie

Równolegle z remontem i rozbudową zakładu powstawały nowe cukiernie firmowe, w których można kupić wyroby firmy Jagodziński. Niektóre powstawały na okres przejściowy, ale kilka z nich wpisało się w krajobraz miasta w sposób trwały. Od kilku lat funkcjonuje sklep firmowy, przy ulicy Berka Joselewicza – róg placu Daszyńskiego. Znane jest stoisko firmowe przy Alei Niepodległości 4. Wyrobami firmy Jagodziński handluje firma “Błękitna” na Wałach Dwernickiego w centrum miasta. Kolejny sklep firmowy otwarto w sobotę 9 marca 2002 roku, w wynajętych od Liceum Słowackiego pomieszczeniach, przy ulicy Kościuszki 8. Ojciec Kazimierz szkolił w swojej ciasnej pracowni 1-2 uczniów. Obecnie do warsztatu cukierniczego Jerzego Jagodzińskiego przyjmuje się co roku 3 do 4 uczniów. W sumie firma zatrudnia 25 osób /cukiernicy, kierowcy, ekspedientki itp./.
Pan Jerzy podkreśla, że dzisiaj nie jest łatwo prowadzić firmę. Zbyt duże są bowiem obciążenia podatkowe i opłaty zusowskie. Poza tym niekorzystne są relacje pracodawca – pracownik. Przykładowo pierwsze 35 dni choroby opłaca pracodawca, a nie ZUS. Dlatego w ciągu ostatnich lat wiele firm z branży spożywczej zaprzestało działalności. Również firma Jerzego Jagodzińskiego ma duże rezerwy produkcyjne. Niewielkim odbiorcą wyrobów są pielgrzymi zdążający ulicą Wieluńską na Jasną Górę.
Jerzy Jagodziński jest umiarkowanym optymistą co do dalszego rozwoju firmy. Cieszy go uporządkowanie tego fragmentu ulicy Wieluńskiej, który jest też wkładem w rozwój Częstochowy. Zarówno Częstochowianie jak i pielgrzymi dostrzegają to. Pan Jerzy liczy, że wraz ze wzrostem poziomu życia społeczeństwa sytuacja w branży cukierniczej się poprawi, a ciastko przestanie być rarytasem, na który dziś, tylko niektórzy mogą sobie pozwolić.

Do Poznania i Bawarii

Produkcja w cukiernictwie podlega systematycznym przeobrażeniom. Kierując się upodobaniami dietetycznymi klientów używa się mniej tłuszczów. Pan Jerzy jako Przewodniczący Komisji Egzaminacyjnej uważnie też śledzi nowe trendy w produkcji cukierniczej. Uczestniczy w targach Pol-Agra w Poznaniu, ogląda organizowane tam wystawy koncernów spożywczych i firm produkujących urządzenia do produkcji spożywczej. Niedawno był w Bayreuth, w Bawarii na specjalistycznym kursie dla Przewodniczących Komisji Egzaminacyjnych w branży cukiernictwo. Firma Jagodziński co roku ma swoje stoisko na dożynkach organizowanych od kilku lat przy okazji pielgrzymki rolników na Jasną Górę. Za dwa lata firma obchodzić będzie 40-lecie swojego istnienia.

Niezwykłe odkrycia

Osobnym wątkiem w przedstawianiu firmy są odkrycia, poczynione przez Jerzego Jagodzińskiego przy okazji remontu kamienicy. Pod odkopaną piwnicą odnalazł katakumby i 60 cm szerokości tunel przykryty sklepieniem łukowym. Jego siostra, Marta, prawnik z wykształcenia, badając przed kilku laty księgi wieczyste ustaliła, że kamienica, którą kupił pan Jerzy ma już prawie dwieście lat. Choć zafrapował go przy okazji remontu tunel, nie był w stanie ustalić dokąd prowadzi. Wyobraźnia podpowiada, że może on być połączony z pobliską Jasną Górą. Ale to przypuszczenie pozostawia do rozgryzienia archeologom.
Ród Jagodzińskich mieszka obecnie w trzech domach. W najstarszym, wybudowanym przez ojca matki /matka wywodzi się z Zielińskich, a jej ojciec był starszym sierżantem w 27 pułku piechoty stacjonującym przed wojną w Częstochowie/ mieszka najstarsza siostra Katarzyna ze swoją rodziną. Dom wybudowany przez ojca Kazimierza zajmuje dziś Irena i jej córka Marta, ze swoją rodziną. Jerzy od 1986 roku mieszka w domu wybudowanym w sąsiedztwie domu mamy, przy ulicy Kardynała Wyszyńskiego.
W 1998 roku Jerzy został wyróżniony srebrnym medalem im. Jana Kilińskiego. Jego firma sponsoruje sport młodzieżowy, dofinansowując corocznie turniej koszykarzy dla częstochowskich szkół podstawowych.
Jest już tradycją wspieranie położonego naprzeciwko firmy, przy ulicy Wieluńskiej 2 Domu Opieki, do którego dostarczane są wypieki na Święta Bożego Narodzenia i Wielkanocy. Słodkościami obdarowywane są również dzieci upośledzone z pobliskiego Domu Dziecka, prowadzonego przez siostry zakonne.
Jagodzińscy nie wzbogacają się sami. Dają też środki do życia rodzinom pracowników.

MIECZYSŁAW MALIK

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *