Ratunek przed zapaścią


Powiatowy Szpital w Blachowni czeka restrukturyzacja

Zadłużenie powiatowego szpitala w Blachowni sięga już ponad 8 milionów złotych. Nowy dyrektor Andrzej Mierzwa stopniowo realizuje plan uzdrowienia placówki

Jak tłumaczy dyr. Mierzwa na radykalną i szybką poprawę sytuacji finansowej brakuje pieniędzy, stąd najskuteczniejszym rozwiązaniem wydaje się być restrukturyzacja, nie szkodząca ani pacjentom, ani pracownikom. – Nie może to być i nie będzie dzika prywatyzacja – zastrzega dyrektor. – Nastąpi zmiana formy statutowo-prawnej placówki bez zmiany właściciela. Powstanie Niepubliczny Zakład Opieki Zdrowotnej i szpital wreszcie zacznie sam na siebie zarabiać, co nie jest możliwe przy obecnym rozwiązaniu statutowym. Placówka została również zgłoszona w projekty badań klinicznych. Wszelkie zmiany są omawiane ze związkami zawodowymi działającymi na terenie szpitala. Nic nie jest robione bez ich akceptacji – dodaje.
Co na to związki? – Na dzisiaj Zarządowi nie został przedstawiony długofalowy plan restrukturyzacji szpitala. W ubiegłym tygodniu były prowadzone rozmowy ze Związkiem Zawodowym Pielęgniarek, na których lekarzy reprezentował dr Sławomir Synowiecki, szef naszego Związku. Na ile one przyniosły konstruktywne rozwiązanie trudno mi powiedzieć, bo doktor przebywa akurat na urlopie i nie zdążył nam przekazać ostatnich uzgodnień. Niemniej jesteśmy otwarci na propozycje, które poprawiłyby sytuację w szpitalu i czekamy na konkrety – komentuje dr Jolanta Pędrasik, wiceprzewodnicząca Oddziału Terenowego Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy.

Restrukturyzacja jest sprawdzona w Polsce

Co ważne, umożliwia ona ruchy przynoszące wymierne efekty ekonomiczne. Na przykład: wprowadzenie komercjalizacji usług, odliczanie VAT-u od podatku oraz korzystanie, poza NFZ, z innych źródeł finansowania. Do pomysłu przekonane jest starostwo (organ założycielski), a także pracownicy i związki zawodowe. – Jeżeli wszystko pójdzie dobrze, to po wakacjach przystąpimy do konkretów i w ciągu minimum pół roku przeprowadzimy proces restrukturyzacji – zapowiada dyrektor.
Nie zasypując gruszek w popiele Andrzej Mierzwa od chwili przejęcia placówki (w maju br.) pracuje nad poprawą finansów szpitala. – Wprowadzone oszczędności zmniejszają zadłużenie. W maju strata wyniosła tylko 85.118 zł, a trzeba powiedzieć, że w pierwszym kwartale br. straty wynosiły 761.165 zł – mówi dyr. Mierzwa. Co spowodowało poprawę? – Pilnuję co podpisuję. Zwiększyłem także kontrole wydawanych leków, ograniczyłem liczbę nie płaconych przez NFZ procedur – wylicza. Kolejnymi krokami redukującymi koszty bieżące było wyznaczenie pracownikom zakresów obowiązków oraz planowanie operacji. – To skraca pobyt pacjenta w szpitalu. Nie może mieć miejsca sytuacja, gdy na OIOM-ie chory przebywa kilkanaście dni, gdzie w kraju normą jest kilka dni. Ważne jest również prawidłowe oszacowanie procedur wykonywanych w szpitalu – tłumaczy dyrektor.

Nowy system – outsorting

Dyr. Mierzwa myśli o zwiększeniu kontraktów z NFZ oraz zatrudnieniu firm zewnętrznych do obsługi szpitala – żywienie, sprzątanie, obsługa techniczna. Pierwszą ma być firma cateringowa, która od sierpnia tego roku zastąpi funkcjonującą w szpitalu kuchnię. Jak uzasadnia dyr. Mierzwa, remont istniejącej obecnie kuchni spełniający wymogi sanepidu kosztowałby ok. 400 tys. zł, ponadto prowadzenie jej nie jest ekonomiczne, bo liczba pacjentów jest zmienna, a koszt utrzymania stały. – W firmie zewnętrznej zamawia się konkretną liczbę dań w zależności od liczby chorych. Odpowiedzialność za całość wyżywienia bierze firma cateringowa. Zatrudnimy tylko sprawdzoną, która ma doświadczenie i znana jest z uczciwości i dobrej jakości posiłków, w stosunku do której nie ma żadnych zastrzeżeń – wyjaśnia. Jest dobrej myśli. – Jeśli wszystko będzie szło tak jak planuję, szybko uda się uporać z kredytami krótkoterminowymi, a to kwota rzędu 3 mln zł – kontynuuje.
Do sukcesów zalicza też porozumienie z lokalnymi władzami. W ramach dobrej współpracy burmistrz miasta Blachownia anulował szpitalowi 45 tys. zł podatku za poprzedni okres. Pieniądze przydadzą się, choćby na poprawę stanu technicznego sprzętu – aktualnie trzeba zakupić Ramię C do zabiegów chirurgicznych i drugi aparat do RTG. Dyrektorowi Mierzwie udało się pozyskać z zaprzyjaźnionej kliniki w Dreźnie dwa inkubatory, z których już niedługo będą korzystać najmłodsi pacjenci. Obiecane mam także USG z Kliniki w Niemczech. Darowizny nie są jednak rozwiązaniem. Szpital powinien sam zarobić na nowe urządzenia – podkreśla dyrektor.

Proces naprawczy placówki utrudnia aktualny strajk

Sytuacja w szpitalu w Blachowni nie jest jednak drastyczna. Wymówienia złożyło tylko siedmiu lekarzy ortopedów, nie ma też strajku głodowego. – Zdaję sobie sprawę, że żądania lekarzy są słuszne, na przykład ortopeda otrzymuje niewiele ponad 1700 zł zasadniczego wynagrodzenia, to mało w porównaniu do zakresu jego pracy. Na jednym z ostatnich ostrych dyżurów ortopedycznych udzielono pomocy 98 pacjentom – mówi Andrzej Mierzwa. Według niego rozwiązaniem problemu byłyby kontrakty, dające wyższe możliwości zarobków, gdyż w tym systemie płaci się za wykonane procedury (zabiegi, badania, operacje). Jednak warunkiem wprowadzenia takiego rozliczenia z lekarzami musiałoby być samobudżetowanie się oddziału. – W tej sprawie trwają rozmowy z ortopedami i anestezjologami. Do końca lipca zobowiązałem się przedstawić kalkulację kosztową kontraktów na poszczególnych oddziałach. Jeżeli lekarze zechcą przejść na kontrakty nie będę widział przeszkód – mówi.
Jak wylicza dyr. Mierzwa strajk przynosi spore straty. – Nie funkcjonują poradnie specjalistyczne, co tylko w czerwcu przyniosło 40 tys. zł strat (za nie wykonane badania NFZ nie płaci). Na szczęście lekarze, którzy złożyli wymówienia podjęli pracę również w poradniach specjalistycznych – mówi i dodaje, że wszyscy pracownicy szpitala otrzymają 100 procent wynagrodzenia za miesiąc czerwiec i nie planuje żadnych zwolnień lekarzy ani pielęgniarek.

URSZULA GIŻYŃSKA

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *