ŚLADEM NASZYCH PUBLIKACJI. A jednak można było pomóc bez odsyłania do Sądu…


Jest deklaracja wiceprezydentów Częstochowy – Ryszarda Stefaniaka i Mirosława Soboraka (rozumiemy, że padła ona przy akceptacji prezydenta Krzysztofa Matyjaszczyka), że panie Anna i Beata Bieleckie, którym groziła nieuzasadniona eksmisja, pozostaną w swym rodzinnym mieszkaniu, przy ul. POW w Częstochowie. Szkoda jedynie, że prezydent naraził panie na koszty procesu sądowego o nadanie prawa do zajmowanego lokalu, który – wskutek jego decyzji – musiały rozpocząć

Jest deklaracja wiceprezydentów Częstochowy – Ryszarda Stefaniaka i Mirosława Soboraka (rozumiemy, że padła ona przy akceptacji prezydenta Krzysztofa Matyjaszczyka), że panie Anna i Beata Bieleckie, którym groziła nieuzasadniona eksmisja, pozostaną w swym rodzinnym mieszkaniu, przy ul. POW w Częstochowie. Szkoda jedynie, że prezydent naraził panie na koszty procesu sądowego o nadanie prawa do zajmowanego lokalu, który – wskutek jego decyzji – musiały rozpocząć

Po naszym artykule: „URZĘDNICZA BEZDUSZNOŚĆ. Postawione pod groźbą: sąd albo eksmisja” (nr 36/37, 7 września 2017 roku) sprawa pań Bieleckich stanęła na sesji Rady Miasta Częstochowy, która miała miejsce 7 września 2017 r.
– Podczas sesji z inicjatywy Radnych Klubu PiS udało się wprowadzić do porządku obrad punkt dot. informacji w sprawie Pań Anny i Beaty Bieleckich, które to zwróciły się w swojej bezsilności i bezradności o pomoc w starciu z ,,machiną urzędniczą”. Udało się nam przeforsować punkt, a w efekcie pomóc obu paniom – mówi radna Klubu Pi/s Monika Pohorecka.
Przypomnijmy o co chodzi. Kobiety po śmierci swojego teścia i dziadka, który był głównym najemcą lokalu, w którym to obie Panie mieszkają od ponad 35 lat (jedna z nich od urodzenia, czyli całe swoje życie), zwróciły się do Urzędu Miasta Częstochowy z wnioskiem o uregulowanie sytuacji dot. tytułu prawnego i zawarcie nowej umowy najmu lokalu mieszkaniowego, znajdującego się w zasobach gminy. Zarówno synowa i wnuczka zmarłego otrzymały odmowną odpowiedź, z uwagi na brak możliwości prawnych. Jak wskazano w pismach, obecnie obowiązujące przepisy ogólnopolskie i lokalne uniemożliwiają zawarcie umowy najmu z którąkolwiek z kobiet, gdyż ich stosunek pokrewieństwa ze zmarłym, wyklucza je z grupy uprawnionych do zawarcia ww. umowy, ponieważ wobec pani Anny Bieleckiej jej dziadek nie miał obowiązku alimentacyjnego. – I tutaj przedstawiciele Prezydenta i służby zajmujące się sprawą mają rację – stwierdza radna Pohorecka.
Jednakże istniało inne rozwiązanie, które można było wykorzystać w celu pomocy kobietom, zanim wysłano je do Sądu. Przypomnijmy, że to rodzina zasłużona dla miasta Częstochowy, o silnych korzeniach patriotycznych i historycznych. – Wystarczyło bowiem wprowadzić jeden zapis, rozszerzający grupę uprawnionych do zawarcia nowej umowy najmu o wnuki (po śmierci dziadka czy babci), do obecnie obowiązującej uchwały Rady Miasta Częstochowy z czerwca 2016 r., który pozwoliłby Gminie Miastu Częstochowa zawrzeć umowę z wnuczką zmarłego. I tutaj dochodzimy do sedna sprawy… Dobra wola i chęć pomocy wystarczyłyby i umożliwiły pomoc kobietom, które dzisiaj w sądzie walczą o sprawiedliwość, ponoszą koszty, nie tylko na pomoc adwokata, z którego usług korzystają, bo boją się same bronić przed zawiłościami i kruczkami prawnymi w starciu z całym sztabem prawników Gminy, ale przede wszystkim zdrowotne. Strach przed utratą domu, dachu nad głową, spędza sen z powiek i nie pozwala normalnie żyć. Dlatego Radni PiS podczas sesji wskazali na możliwość pomocy, z której nie skorzystano, a można było – komentuje radna Monika Pohorecka.
Pocieszający w całej tej przykrej sytuacji jest fakt, iż w obliczu wskazanych argumentów przez radnych PiS – Artura Gawrońskiego i Monikę Pohorecką – zastępcy Prezydenta Miasta Krzysztofa Matyjaszczyka – Ryszard Stefaniak i Mirosław Soborak publicznie obiecali, iż w przypadku negatywnego dla rodziny rozstrzygnięcia przez Sąd, nikt Pań z mieszkania nie wyrzuci i będą mogły w nim zostać na stałe. Oczywiście sprawę będziemy pilotować.

Dyskusja podczas sesji mocno się rozgrzała, kiedy to przewodniczący Klubu PiS Artur Gawroński wskazał na artykuł jaki ukazał się w naszej „Gazecie Częstochowskiej”. Wówczas radni sięgnęli po najnowszy numer gazety. Z sali dało się jednak usłyszeć głos radnej Krystyny Stefańskiej (byłej radnej PiS, obecnie niezależnej, ale w bardzo bliskich kontaktach z klubem Mieszkańcy Częstochowy), aby nie czytać „Gazety Częstochowskiej”, bo jakoby były w niej same kłamstwa. Dziwna jest postawa radnej Stefańskiej, o której – za jej zgodą – pisaliśmy nie raz o jej działaniach na rzecz miasta, np. „Wreszcie budują. Ale czy z głową?”; „Zagrożenie powodziowe Częstochowy – sprawa priorytetowa”, „Poznaj swojego radnego”, „Kompostownię wgraliśmy – mówi Krystyna Stefańska, przewodnicząca Rady Dzielnicy Zawodzie-Dąbie”. Wówczas radna Stefańska inaczej myślała o gazecie, ba, zabiegła nawet o to, by o niej pisać. Cóż niektórzy mają krótką pamięć.

UG

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *