GMO – O CO CHODZI?


Według definicji, która zawarta jest w Ustawie o GMO z 22 czerwca 2001 roku: Organizm genetycznie zmodyfikowany – to organizm inny, niż organizm człowieka, w którym materiał genetyczny został zmieniony w sposób, który nie wystąpiłby w warunkach naturalnych, stosując do tego krzyżowanie lub naturalną rekombinacje. Mówiąc bardzo ogólnie, modyfikacja polega na wszczepieniu do genomu modyfikowanego organizmu, fragmentu DNA z innego organizmu, który odpowiedzialny jest za daną cechę, lub też na modyfikacji genu albo usunięciu go całkowicie z organizmu.

Według definicji, która zawarta jest w Ustawie o GMO z 22 czerwca 2001 roku: Organizm genetycznie zmodyfikowany – to organizm inny, niż organizm człowieka, w którym materiał genetyczny został zmieniony w sposób, który nie wystąpiłby w warunkach naturalnych, stosując do tego krzyżowanie lub naturalną rekombinacje. Mówiąc bardzo ogólnie, modyfikacja polega na wszczepieniu do genomu modyfikowanego organizmu, fragmentu DNA z innego organizmu, który odpowiedzialny jest za daną cechę, lub też na modyfikacji genu albo usunięciu go całkowicie z organizmu.

Za i przeciw

Dziś modyfikacje genowe stosuje się wobec mikroorganizmów, roślin i zwierząt. Możemy już wytwarzać, za pomocą rekombinowanych bakterii, roślin czy zwierząt, wiele biopreparatów. Udało się uzyskać cenne grupy leków, m.in. interferon, interleukiny, czynnik martwicy nowotworów, preparaty przeciwzakrzepowe, czynniki krzepnięcia krwi, rekombinowane hormony, a przede wszystkim swoisty gatunkowo ludzki hormon wzrostu, insulinę i szereg innych. Produkty uzyskane drogą modyfikacji genetycznych wykorzystywane są również w wielu gałęziach przemysłu. Jeśli więc tyle pożytku z GMO, dlaczego tak wielu mówi jej nie? Istota problemu wynika z dwóch kierunków działania inżynierii genetycznej. To, co zostało wymienione wyżej: biopreparaty czy związki chemiczne wykorzystywane w technice, powstają w warunkach laboratoryjnych, tzw. zamkniętego użycia GMO. Organizm w ten sposób zmodyfikowany jest pod pełną kontrolą i nie ma możliwości przedostania się do środowiska naturalnego. Uprawy transgenicznych roślin czy hodowla modyfikowanych genetycznie zwierząt jest w takich warunkach niemożliwa, więc musi być związana z ich uwolnieniem do środowiska. Tu zaczyna się problem wielu zagrożeń, jakie z powodu swobodnego rozprzestrzeniania się transgenicznych organizmów mogą wyniknąć. Podstawowe – współzawodnictwo z naturalną florą i fauną. Stwierdzony już – w wielu rejonach świata – przepływ genów pomiędzy organizmami naturalnymi i modyfikowanymi genetycznie. Nie można również wykluczyć tego zjawiska na płaszczyźnie międzygatunkowej, co może spowodować niewyobrażalne skutki. Nie minęło jeszcze wystarczająco dużo czasu, abyśmy mieli dane czy i jaki wpływ na nasz organizm ma spożycie mutowanej genetycznie żywności. Nie znaczy to jednak, że możemy mówić o braku takowego. Już badania przeprowadzane na myszach powinny wywołać, co najmniej ostrożność w ferowaniu optymistycznych prognoz, co do zastępowania naturalnych produktów tymi z GMO. Mówi nam się, że: poprzez uprawę roślin, GM uzyskamy wyższe plony; zwiększenie plonów zlikwiduje głód na świecie; zmniejszając dzięki GMO zużycie pestycydów uzyskamy „czystą” i zdrową żywność; zwiększy sie zysk a jednocześnie spadną ceny żywności; tzw. złoty ryż (Golden Rice) wyleczy chore na ślepotę zmierzchową i kseroftalmię dzieci w Trzecim Świecie; żywność pochodząca z roślin modyfikowanych genetycznie jest przebadana i w pełni bezpieczna. Niestety, rzeczywistość jest mniej różowa. Właściwie jest zupełnie odwrotnie. Wyniki oceny wskaźników plonu i zysków w uprawach tych roślin w USA wskazują, że rośliny GM nie dają wyższych plonów, a biorąc pod uwagę wysokie koszty uprawy – nie przynoszą również spodziewanych zysków.

GMO a nasze zdrowie
Badania przeprowadzone przez Austriacką Agencję ds. Zdrowia i Bezpieczeństwa Żywności, które przeprowadzono na Uniwersytecie Weterynaryjnym w Wiedniu, potwierdziły, że zmodyfikowana genetycznie kukurydza dopuszczona do upraw w Unii Europejskiej, jako „bezpieczna”, powoduje spadek masy ciała potomstwa karmionych nią zwierząt oraz wywołuje patologiczne zmiany w systemie rozrodczym myszy laboratoryjnych. Podczas cyklu badań austriaccy naukowcy wykonali kilka długoterminowych prób w ciągu 20 tygodni z myszami laboratoryjnymi karmionymi pokarmem zawierającym 33 proc. genetycznie zmodyfikowanej kukurydzy. W porównaniu do grupy kontrolnej, spadki masy ich potomstwa zostały udokumentowane już w trzecim i czwartym miocie. Według jednego z badaczy, prof. Jürgena Zentka, istnieje również bezpośrednia zależność między spadkiem płodności, a karmieniem transgeniczną kukurydzą. Oczywiście wywoływanie niepłodności może być podstawą do natychmiastowego zakazu upraw i importu takiej kukurydzy do Europy. Przeprowadzone wcześniej w Szkocji badania dr. Árpáda Pusztaia również mogą być dla Komisji Europejskiej podstawą cofnięcia pozwoleń na uprawę modyfikowanej genetycznie kukurydzy. Jego zespół stwierdził, ze modyfikowane genetycznie ziemniaki były toksyczne nie tylko dla mszyc, (co było zamierzone), ale także dla wielu innych organizmów, w tym pożytecznych owadów, takich jak biedronka dwukropka.
Według prestiżowego czasopisma „New Scientist” w roku 2009 – po dekadzie eksportowania na cały świat swojej genetycznie modyfikowanej żywności, władze USA przygotowują się do zablokowania importu zagranicznej żywności GMO (zwłaszcza z Chin i Indii) z powodu wywoływanych przez nią zagrożeń dla zdrowia obywateli amerykańskich, rolnictwa i środowiska naturalnego USA. Niemcy, Włochy, Francja, Austria, Węgry – w tych krajach Unii Europejskiej obowiązuje zakaz uprawy roślin GMO. Ofiary utraty zdrowia z powodu żywności genetycznie modyfikowanej są tez w Częstochowie. do naszej redakcji zgłosiła się jedna z nich. Pani Alina K., Jak twierdzi, rozchorowała się po sztucznym musli, zakupionym w sklepie ze zdrową żywnością. – Teraz czeka mnie poważna kuracja, by wrócić do zdrowia, ale nie stać mnie na nią. W trosce o nasze zdrowie, trzeba głośno przeciwstawiać się gmo – mówi.
GMO w Polsce
8 lutego w Pałacu Prezydenckim odbyła się debata o GMO. Wielu naukowców przedstawiło swoje stanowisko wobec GMO w Polsce. Poprzedzając debatę naukowcy polscy skierowali do Prezydenta List Otwarty, który zawierał 10 pytań do polskich polityków. Niestety, odpowiedzi nie uzyskali. Jedną z obecnych na spotkaniu, jednocześnie sygnatariuszek listu była dr. hab. Katarzyna Lisowska. Mówiła między innymi o zagrożeniach zdrowotnych, jakie niesie ze sobą GMO: ”Przeczytałam w ostatnim czasie wiele publikacji naukowych, które dotyczą oceny ryzyka GMO, w tym 17 publikacji polskich autorów. I znalazłam tam ciekawe rzeczy. Znalazłam doświadczenia, w których zwierzęta karmione, GMO mają zaburzenia układu odpornościowego, mają uszkodzenia DNA, osłabiony wzrost. Zastanawiam się, dlaczego o tym się nie mówi? Dlaczego wmawia się nam, że GMO jest absolutnie bezpieczne? Panie Prezydencie. Jeżeli mamy na sercu dobro naszego kraju, a nie zagranicznych koncernów, to powinniśmy debatować nie nad tym, czy GMO jest szansą albo koniecznością, ale nad tym, JAK szybko odbudować naszą niezależność w produkcji białka paszowego i JAK skutecznie wprowadzić w Polsce zakaz upraw GMO”. Te słowa mówią wszystko. Skoro nie ma racjonalnych przesłanek dla GMO, bo założenia się nie sprawdzają, skoro badania potwierdzają jego szkodliwość dla zdrowia człowieka, dlaczego tak uparcie dąży się do wprowadzenia GMO w nasze środowisko? Na koniec jeszcze cytat z procedowanej obecnie w Sejmie ustawy – projekt Prezydenta RP: „…Ilość materiału siewnego odmiany regionalnej roślin rolniczych, jaka może zostać wprowadzona do obrotu, będzie określana, w drodze decyzji, przez ministra właściwego do spraw rolnictwa. Maksymalna ilość materiału siewnego danej odmiany w przypadku rzepaku, jęczmienia, pszenicy, grochu, słonecznika, kukurydzy i ziemniaka wynosi 0, 3 % materiału siewnego danego gatunku stosowanego rocznie na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej oraz odpowiednio 0, 5 % dla pozostałych gatunków… Łączna ilość wprowadzonego do obrotu materiału siewnego odmian regionalnych roślin rolniczych nie może jednak przekroczyć 10%…” Przecież nie sposób tego wytłumaczyć logicznie. Polski rolnik nie może obsiać dowolnymi nasionami swojej ziemi, bo musi trzymać się limitów???? Jak nazwać to inaczej niż celowe niszczenie walorów polskiego rolnictwa, hamowanie rozwoju gospodarczego Polski? Przecież jesteśmy ostoją ekologicznego rolnictwa w Europie, co jeszcze do niedawna uznane było również przez rządzących, jako wielka szansa dla Wspólnej Polityki Rolnej Unii Europejskiej.
Zostaje tylko jedno wytłumaczenie tych nieracjonalnych działań. Stare powiedzenie, że jeśli nie wiadomo, o co chodzi, chodzi o…. Jest przecież spora grupa ludzi zainteresowana rozwojem, GMO – koncerny, które mają opatentowane wszystkie produkty modyfikowane genetycznie, co daje im automatycznie wyłączność na ich posiadanie i dystrybucje. Nie ma chyba już użytkownika Internetu, który nie zna firmy MONSANTO. Jeśli jednak Drogi Czytelników z jakiś powodów nie znasz, radzę obejrzeć film na ten temat. Wiele wyjaśnia. W tym kontekście również ostatnio nagłośniona sprawa ACTA nabiera szerszego, niż tylko Internet, kontekstu. Warto o tym pamiętać.

Anna Dąbrowska

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *