Jakub Miśkowiak, Tauron Włókniarz Częstochowa: „Rywale byli po prostu lepsi, za co składamy im gratulacje”


Tauron Włókniarz Częstochowa będzie stał przed nie lada wyzwaniem w półfinałowym rewanżu z Platinum Motorem Lublin na wyjeździe. Po pierwszym spotkaniu, rozegranym na „Arenie zielona-energia.com” (w sobotę, 26 sierpnia) „Lwy” mają do odrobienia aż osiemnaście punktów. Uległy bowiem na swoim obiekcie „Koziołkom” 36:54.

Częstochowianie z pewnością chcieli wykorzystać brak Jack’a Holdera w zestawieniu lublinian i wygrać ten mecz jak największą przewagą. Jednakże, mimo osłabienia, goście dzielili i rządzili na torze przy ulicy Olsztyńskiej. W efekcie to podopieczni Macieja Kuciapy i Jacka Ziółkowskiego są w dużo lepszej sytuacji przed rewanżem. – Dokładnie. Finał nam w tym momencie ucieka. W sobotę niestety nam nie wyszło, taki mieliśmy dzień. Rywale byli po prostu lepsi, za co składamy im gratulacje – mówił o tym starciu reprezentant Włókniarza, Jakub Miśkowiak.

Popularny „Misiek” w sobotni wieczór zdołał zgromadzić na swoim koncie jedynie 3 „oczka”. Miał szansę na nieco lepszy dorobek. W wyścigu jedenastym Kuba wspólnie z Leonem Madsenem prowadzili podwójnie 5:1. Jednak, znajdującego się początkowo na drugiej pozycji 22-latka, na ostatnim okrążeniu, minął Jarosław Hampel. – Na pewno mój występ nie był najlepszy. Czułem się szybki, ale popełniałem też błędy, dawałem się wyprzedzać. Generalnie więc nie jestem zbytnio zadowolony ze swojej sobotniej postawy. Teraz czeka nas mnóstwo pracy przed rewanżem w Lublinie. Zobaczymy co będzie dalej – kontynuował.

W czym mogły tkwić błędy, o których wspomniał nam krajowy senior „Biało-Zielonych”? – Momentami myślę sobie, że w niektórych wyścigach mogłem pojechać innym torem jazdy. Tym samym mógłbym zdobyć punkt lub dwa więcej. Czasami ciężko obrać odpowiedni kierunek, bo ścieżki są różne. Czasem można za szeroko wyjść na łuku i – co za tym idzie – stracić „oczka”. Dalej muszę wyciągać wnioski i wiele pozmieniać w swojej jeździe – dodawał jeździec.

Przed teamem pod wodzą Lecha Kędziory, a także Jarosława Dymka ciężkie zadanie w drugim pojedynku ½ finału play-off w Lublinie. Ta batalia będzie mieć miejsce 10 września. Z jakimi nadziejami żużlowcy z miasta spod Jasnej Góry udadzą się na Lubelszczyznę? – Wiadomo, że zawsze chcemy wygrać. A tam pojedziemy, żeby odjechać dobre spotkanie i – mamy nadzieje – zwyciężyć – odpowiada Miśkowiak.

W tym sezonie w zasadniczej części PGEE rajderzy Tauron Włókniarza na stadionie przy Alejach Zygmuntowskich w stolicy województwa lubelskiego, podobnie jak u siebie w rundzie play-off, ulegli Motorowi 36:54. Pomimo tego nasz rozmówca przyznaje, że wraz z kolegami drużyny liczą na sprawienie niespodzianki. – Myślę, że może nam udać się odwrócić to, co było w fazie zasadniczej w Lublinie i pojedziemy dobre spotkanie. Fajnie byłoby sprawić niespodziankę – zakończył Jakub.

Norbert Giżyński

Foto. Grzegorz Przygodziński

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *