Kochać, jak to łatwo powiedzieć


Dzisiaj, w epoce globalnej wioski, w celu poznania się nie musimy nawet wychodzić z domu, a internet nas odnajdzie i połączy. Tylko na jak długo? Niestety w tym temacie doganiamy innych bardzo szybko i obecnie już co trzecie małżeństwo kończy się rozwodem.

Polskie małżeństwa rozpadają się coraz częściej, otaczająca nas kultura i obyczaje sprawiają, że idziemy z duchem „postępu”, nie czując na plecach jarzma potępienia. Rewolucja obyczajowa zawitała i pod nasze strzechy. W ubiegłym roku ubiegłym na 181 tys. zawartych związków przypadało 66 tys. rozwodów. Najbardziej postępowy w tej materii wydaje się być region łódzki, gdzie ilość rozwodów zbliża się do liczby zawieranych małżeństw, a w styczniu tego roku w Skierniewicach na 5 ślubów przypadło 18 rozwodów. Jak widać miłość do grobowej deski to już anachronizm.
Jak sobie z tym radzą inni? Po prostu nie zawierają małżeństw, a skoro tak, to i nie będzie rozwodów. Widzimy to już po statystykach narodzin chociażby w krajach skandynawskich, gdzie ponad 50 proc. dzieci rodzi się w związkach pozamałżeńskich. U nas na szczęście odsetek ten dopiero przekroczył 20 proc., ale niepokój jest. Jednak w tej sytuacji pozostaje nam jeszcze sprawa alimentów – problem nie do rozwiązania, tak jak za dawnych czasów skup butelek czy brak sznurka w okresie żniwnym. Państwo przejmując rolę sponsora ułatwiło życie alimenciarzy, których łączny dług przekroczył okrągłe 10 mld zł. Widocznie uważają oni, że wykonali już swoją robotę w odpowiedzi na niż demograficzny i mogą się oddalić, spełniwszy swój obywatelski obowiązek.
Na szczęście w naszym skłóconym sejmie prawie jednomyślnie przeszła niedawno nowelizacja kodeksu karnego w sprawie wspomnianych alimenciarzy, za których budżet państwa w ponad 80 proc. pokrywa te świadczenia i miejmy nadzieję, że w końcu znajdzie się sposób na „uporczywie uchylających się” rodziców. Państwo ze swej strony i jak na swoje możliwości wywiązuje się aż nadto – porównując wysokość świadczeń do przeciętnych dochodów stawia to nasz kraj na 4. miejscu w Unii Europejskiej. Teraz trzeba by jeszcze pomyśleć, aby pokolenie z 500 plus, gdy już dorośnie, zostało w kraju. Jednak nasze zarobki jeszcze długo nie będą na czwartym miejscu w Unii, ale za te 18 lat nie wiadomo, czy będzie jeszcze Unia.

ANNA GAUDY

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *