BEZ ARTYSTYCZNEGO DYPLOMU


Zdzisława Beksińskiego nie trzeba nikomu przedstawiać. To zapewne jeden z najlepszych polskich artystów. Przede wszystkim malarz, ale także grafik, rzeźbiarz, fotografik i – jak może nie wszyscy wiedzą – architekt. I tak naprawdę tylko ten ostatni zawód jest wyuczony – Beksiński jest absolwentem Wydziału Architektury Politechniki Krakowskiej. Artysta nigdy nie studiował na żadnej akademii sztuk pięknych. Na początku była fotografia i rysunek. Potem tworzył rzeźby i reliefy. Jak sam kiedyś powiedział, zaczynał jako wyjący ekspresjonista.

Zdzisława Beksińskiego nie trzeba nikomu przedstawiać. To zapewne jeden z najlepszych polskich artystów. Przede wszystkim malarz, ale także grafik, rzeźbiarz, fotografik i – jak może nie wszyscy wiedzą – architekt. I tak naprawdę tylko ten ostatni zawód jest wyuczony – Beksiński jest absolwentem Wydziału Architektury Politechniki Krakowskiej. Artysta nigdy nie studiował na żadnej akademii sztuk pięknych.
Na początku była fotografia i rysunek. Potem tworzył rzeźby i reliefy. Jak sam kiedyś powiedział, zaczynał jako wyjący ekspresjonista. Pierwszym wielkim sukcesem malarza była wystawa zorganizowana w 1964 roku w Starej Pomarańczarni w Warszawie. Osiem lat później artysta zaskoczył wszystkich zupełnym zerwaniem z awangardą, pokazując swoje pejzażowe i figuratywne kompozycje, rozpoczynając tym samym, słynny już, “okres fantastyczny” w swojej twórczości. To abstrakcja, bliska surrealizmowi, choć autor nie znosi podziałów i szufladek. Sztuka Beksińskiego wzbudza nieustannie emocje, może się podobać bądź nie, ale na pewno nikt koło niej nie przejdzie obojętnie.
– Z czasem motywy jego obrazów zawężają się do figur lub głowy jednej lub kilku postaci – napisał Wiesław Banach, dyrektor Muzeum Historycznego w Sanoku, gdzie znajduje się największa kolekcja prac Zdzisława Beksińskiego. – Coraz rzadziej widzimy pejzaże, na dodatek pozbawione już owej wizyjnej iluzyjności. Artysta skupia się bardziej na środkach artystycznych, mniej na temacie. Obrazy stają się coraz bardziej malarskie, gdzie temat czy motyw staje się drugorzędny. Czasami są one tworzone z niezliczonej ilości kresek stając się quasi rysunkiem, czasami znów główna forma wydziela się jakby z malarskiej przestrzeni na zasadzie niemal pełnoplastycznej rzeźby.
Już w latach 90-tych Beksiński kupił komputer i zaczął tworzyć grafikę komputerową, nawiązującą trochę w tematyce do okresu fantastycznego. Ta nowa dla artysty forma przekazu ma najprawdopodobniej swoje korzenie w jego dawnych zainteresowaniach fotografią. To jednak tylko twórczość uboczna. Beksiński nigdy nie przestał malować.
Od ubiegłego piątku, 14 lutego, w Miejskiej Galerii Sztuki można oglądać wystawę malarstwa Zdzisława Beksińskiego. Wszystkie 49 obrazów przyjechało do Częstochowy z Sanoka, miasta, w którym artysta się urodził i w którym mieszkał, z przerwami, do 1976 roku. Muzeum Historyczne w Sanoku posiada największy zbiór dzieł Zdzisława Beksińskiego. Kolekcja obejmuje reprezentatywny, autorski wybór blisko 200 obrazów, reliefów, rzeźb, rysunków i grafiki. Prace w zmiennych cyklach prezentowane są w ramach stałej ekspozycji – Galerii Beksińskiego, mieszczącej się na poddaszu sanockiego zamku.
Częstochowska wystawa to kilkadziesiąt obrazów pochodzących z różnych okresów artysty. Są tu także dzieła najsłynniejsze. To rzadka okazja perspektywicznego spojrzenia na zmiany zachodzące w ciągu 30 lat w twórczości Beksińskiego, w jego warsztacie. A warto, bo artysta wielki. Ekspozycja czynna do 30 marca.

Sylwia Bielecka

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *