Strażnik potrzebny od zaraz


Bezpieczeństwo dzieci jest sprawą nadrzędną. Tę oczywistą prawdę zgodnie potwierdzają władze miasta, policja, nauczyciele i naturalnie rodzice. Często jednak górnolotne deklaracje nie pokrywają się z rzeczywistością.

Bezpieczeństwo dzieci jest sprawą nadrzędną. Tę oczywistą prawdę zgodnie potwierdzają władze miasta, policja, nauczyciele i naturalnie rodzice. Często jednak górnolotne deklaracje nie pokrywają się z rzeczywistością.
Skrzyżowanie ulic Sobieskiego i Ogińskiego, ruchliwe i niebezpieczne, do dziś nie ma sygnalizacji świetlnej. Dopóki istniała Szkoła Podstawowa nr 9, było obsługiwane przez strażnika bezpieczeństwa ruchu. To dawało rodzicom, pewność, że ich pociechy bezpiecznie dotrą do szkoły i z niej powrócą. Trzy lata temu podstawówkę zlikwidowano. Pozbyto się zatem i strażnika. Dzieci przydzielono do dwóch, istniejących w okolicy, placówek: SP nr 33 przy ul. Goszczyńskiego i SP nr 39 przy ul. Kopernika, a w budynku “9” zlokalizowano gimnazjum,
– Od tego momentu przeżywamy koszmar. Nasze dzieci, nie dość, że mają dłuższą drogę do szkoły, nie mają jeszcze zapewnionego bezpiecznego przejścia przez jezdnię. Usunięto strażnika, ale nie zagwarantowano w zamian nic – zadzwoniła do “Gazety Częstochowskiej” rozżalona mieszkanka ul. Sobieskiego Joanny L.
Od trzech lat piski opon, kolizje są codziennością. Rodzice interweniowali już wszędzie, i na policji, i w Wydziale Dróg UM, a nawet w Miejsko-Powiatowym Centrum Zarządzania Kryzysowego. Niestety. bezskutecznie. – Wszyscy rozkładają ręce i bagatelizują problem, a przecież jest to sytuacja niebezpieczna. To skandal – mówi pani Joanna.
– Istotnie mamy zgłoszenia z tego rejonu, dość często dochodzi tu bowiem do kolizji i wypadków, w różne dni i o różnych porach. W tym roku były nawet potrącenia pieszych przez pojazdy, ale nie jest to miejsce szczególnie zagrożone. Mam wątpliwości, czy sygnalizacja rozwiąże problem. Z naszych obserwacji wynika, że nie gwarantuje całkowitego bezpieczeństwa, bo właśnie na “światłach” często dochodzi do wypadków, przykładem jest trasa DK-1 – mówi nadkomisarz Marek Struski z Sekcji Ruchu Drogowego Miejskiej Komendy Policji.
Problem nie jest obcy dyrekcjom Gimnazjum nr 9 i SP nr 39. – Strażnik “nie przysługuje” gimnazjum, więc niewiele możemy zrobić. Mimo to, wielokrotnie pisałam do Urzędu Miasta i Rejonu Dróg Publicznych o pomoc. To, co udało mi się wywalczyć, to ograniczenie prędkości do 40 km/godz., bo na ulicy nie można nawet zamontować progów – mówi dyrektor Gimnazjum Elżbieta Paciepnik. – Progi na tej ulicy nigdy nie powstaną, bo jest to droga powiatowa, z ruchem komunikacji zbiorowej. Przepisy szczegółowe rozporządzenia Ministra Infrastruktury po prostu tego zabraniają (przyp. red. rozp. o szczegółowych warunkach technicznych dla znaków drogowych oraz urządzeń bezpieczeństwa ruchu i warunków umieszczenia ich na drodze). Natomiast wniosek o założenie sygnalizacji świetlnej musi wpłynąć formalnie, a do tej pory takowy do nas nie dotarł. Jego zasadność rozpatrzymy pod względem zagrożenia i faktycznej potrzeby. Jest to inwestycja, a więc musi być umieszczona w planie i zatwierdzona przez Radę Miasta – mówi Marian Kopyt z Wydziału Inżynierii Ruchu Drogowego MZD.
Dyrekcje Gimnazjum i Szkoły Podstawowej nie zamierzają jednak złożyć przyłbicy. Będą działać wspólnie na dwa fronty. Wystosują pisma o założenie sygnalizacji świetlnej do Miejskiego Zarządu Dróg oraz wystąpią o zatrudnienie strażnika bezpieczeństwa ruchu do Urzędu Miasta i Powiatowego Urzędu Pracy. Koszt stroju strażnika- 500 zł – dyrekcje zamierzają pokryć wspólnie, lokum udostępni gimnazjum, a wynagrodzenie będzie refundowane przez PUP z programu robót interwencyjnych. Dlaczego dopiero teraz taka decyzja? – Szkoła nie ma pieniędzy i wolnego etatu, by zatrudnić strażnika, tym bardziej, że to skrzyżowanie jest oddalone od naszego budynku. Jednak na wniosek rodziców zajęliśmy się tym problemem. Tematu nie mogliśmy podjąć wcześniej, bowiem by uzyskać zgodę na zatrudnienie strażnika szkoły muszą być rozliczonym z ZUS-em i Urzędem Skarbowym. Teraz mamy już to uregulowane. Jeżeli spełnimy wymogi komisji kwalifikacyjnej, możliwe, że już w maju problem będzie rozwiązany – mówi dyrektor SP nr 39 Aleksandra Orzeł.
Opóźnienie załatwienia sprawy choćby o jeden dzień, to już jest za późno. Chodzi przecież o bezpieczeństwo naszych dzieci, a tego bagatelizować nie wolno. Dopiero, gdy dojdzie do tragedii, może któryś z decydentów oprzytomnieje i nabierze oleju do głowy.

URSZULA GIŻYŃSKA

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *