ZWIEDZAMY I POZNAJEMY. Turystyczna, olsztyńska propozycja Jana Wewióra


Nieopodal rynku, w podczęstochowskim Olsztynie, u stóp wzgórza zamkowego, jest miejsce zaczarowane. To świat lokalnego artysty ludowego Jana Wiewióra, częstochowianina, który zauroczył się historią Olsztyna i tu, od ponad 20 lat, z pasją tworzy swoje dzieło – ruchomą szopkę. Inną od wszystkich: krakowskich, żywieckich i bieszczadzkich. Po prostu: olsztyńską.

W historycznej chacie

Już z daleka wzrok przyciąga chatynka rozweselona pastelowymi barwami i już podskórnie czuje się, że skrywa ona coś niepowtarzalnego. I nie zawodzimy się, bo z chwilą przekroczenia progu tego niepozornego domku, jak Alicja z Krainy Czarów wkraczamy w baśniowy świat, gdzie można przysiąść na ganku, podumać i ukoić wzrok rozpościerającą się w dali panoramą wzgórza olsztyńskiego. Pan Jan tak rekomenduje swą zaczarowaną galerię rzeźbiarską: – Chciałem podkreślić w niej tutejszy regionalizm, związany z historią zamku i Olsztyna, ale też z ziemią częstochowską, z Jasną Górą i Ikoną Matki Boskiej – mówi Artysta.
W Olsztynie, jak podkreśla nasz Bohater, zatrzymał go temat historii zamku, niezwykle ciekawej i burzliwej. I kiedy w 1996 roku nadarzyła się okazja nabycia domku, historią swą sięgającego roku 1896 – skorzystał z niej. Tu upatrzył sobie miejsce dla swojego dzieła, które zapoczątkował piętnaście lat wcześniej. I tu kontynuował artystyczną pracę nad przebogatą galerią rzeźbiarską oraz ruchomą szopką.

 

Podwórkowa Galeria

To miejsce wypełnione dawnymi czasami. U wejścia, na powitanie, przygrywa ludowy muzykant, a nieco dalej napotykamy niepokojącego, olbrzymiego myśliciela, usadowionego w konarze drzewa. – To św. Idzi, bardzo skromny pustelnik, który przez lata mieszkał w pniu drzewa. I tak go pokazałem. Drzewo pozyskałem dzięki łutowi szczęścia. Obok kościoła w Olsztynie rosła stara, historyczna lipa, która się tak zestarzała, że konserwator przyrody wydał decyzję jej ścięcia. Ksiądz proboszcz pozwolił mi wziąć konar, który przeznaczyłem na rzeźbę – mówi pan Jan. Spacerując dalej, natrafiamy na przedziwnego zwierza, wykonanego z naturalnie ułożonego konara. – Jura niesie własne legendy. Kraków ma swojego Smoka Wawelskiego, a Jura może mieć prehistorycznego, dwugłowego gada. Naturalnego, bo przecież tak konar uformowała przyroda. Bliskość Krakowa, to oczywiście szlachta, stąd i u nas symboliczny Zagłoba – kontynuuje Jan Wewiór, wskazując na postać, jakże zadziwiająco podobną do filmowego pierwowzoru. Kolejny ciekawy eksponat to gród olsztyński strzeżony przez wojów i Kacpra Karlińskiego – symbol bohaterstwa i patriotyzmu. Stąd droga prowadzi do lochów, gdzie wszystkimi zmysłami doświadczamy grozy szturmu na zamek olsztyński, przeżywamy ból i rozpacz Kacpra Karlińskiego, który dla Ojczyzny poświęca życie swojego synka. – W literaturze wielu znanych autorów opisało historię Olsztyna. Sam Aleksander Fredro napisał dramat „Obrona Olsztyna”. Na kanwie tej sztuki powstało słuchowisko radiowe, które posłużyło mi do wzmocnienia wymowy wystawy wzgórza z XVI wieku i obrony Olsztyna w przed wojskami arcyksięcia austriackiego. Inspirowałem się obrazami Jana Matejki i Juliusza Kossaka, stąd jest tam też motyw diabła, kojarzony z jaskiniami w Sokolich Górach, wokół których ludzie tworzyli różne legendy i niesamowite opowieści – relacjonuje Jan Wiewiór.

Olsztyński zamek – turystyczna atrakcja

Warownia, którą budował król Kazimierz Wielki przechodziła koleje losu, które miały wpływ na dzieje Polski. Szczególnie dramatyczna była obrona zamku w 1587 roku przed wojskami arcyksięcia austriackiego. – Obrona Olsztyna koło Częstochowy wiąże się z walkami o tron polski po śmierci Stefana Batorego pomiędzy zwolennikami Zygmunta III Wazy, a arcyksięcia Maksymiliana Habsburga. Po nieudanej próbie zdobycia Krakowa wojska arcyksięcia w liczbie około 4 tysięcy żołnierzy, wspomagane przez jego polskich zwolenników: rodzinę Zborowskich oraz słynnego Stanisława „Diabła” Stadnickiego ruszyły na Krzepice. W połowie grudnia 1587 r. stanęły pod murami zamku olsztyńskiego. Dowódcą obrony był Kacper Karliński. Załoga zamku liczyła 80 żołnierzy wspieranych przez okoliczną szlachtę. Po kilku nieudanych próbach zdobycia Olsztyna Stadnicki najechał dobra Karlińskiego i z jego dworu porwał syna. Austriacy próbowali zmusić polskiego dowódcę do poddania się, grożąc, że jego syn posłuży jako żywa tarcza przy szturmie. Wówczas to Kacper Karliński wypowiedział słowa: „Wpierw byłem Polakiem niż ojcem” i sam wystrzelił z armaty do atakujących Austriaków, zabijając przy tym swojego syna. Później dzielny patriota zaszył się w pokutnej celi, szukając ukojenia w modlitwie. Zmarł na Jasnej Górze. Głośny był jego akt miłosierdzia w stosunku do oprawców. Zostali złapani, osądzeni i skazani na śmierć. Dopiero interwencja Karlińskiego uratowała ich. Sam Olsztyn uczcił postać Kalińskiego. Jego imieniem nazwano ulicę i gimnazjum – opowiada Jan Wewiór.

Anioł Olsztyński

Poczesną część w Galerii zajmują wizerunki Matki Bożej oraz Anioła Olsztyńskiego. Skąd pomysł na figurę Anioła? – Ksiądz Musialik w swojej książce o dziejach Olsztyna napisał o istniejącym tu Bractwie Aniołów Stróżów. W Bibliotece Jasnogórskiej, w księdze pamiątkowej odnalazłem wpisy Arcybractwa Aniołów Stróżów. Bractwa powstawały przy szlakach pielgrzymkowych, i na początku XVIII w. taki zakon pojawił się w Olsztynie. Zajmowały się one tworzeniem ochronek dla dzieci i miejsc do nauki, pomagały pielgrzymom. Kiedy w latach 90. w Częstochowie ogłoszono konkurs na znak regionu, przyszedł mi do głowy pomysł wykonania rzeźby Anioła. Spodobał się. Potem stworzyła się koncepcja stworzenia wielkiej, czternastometrowej figury Anioła. Ostatecznie z drzewa lipowego wyrzeźbiłem postać o wysokości 7,6 metra. Anioł stanął przy wjeździe do gminy i stał się znakiem firmowym Olsztyna, ale także mojej działalności – opowiada Jan Wiewiór.

Idea ruchomej szopki

Szopka mieści się w chałupce z roku 1896, którą właściciele przenieśli do Olsztyna z Przymiłowic. – Była przeznaczona do rozbiórki, ale gdy ją kupiliśmy położyliśmy kres tym planom. Dzisiaj opiekę nad nią sprawuje Matka Boża Częstochowska. To Ikona w rzeźbie odtworzona przeze mnie z dużą dokładnością, do milimetra – mówi pan Jan.
Szopka ogarnia dzieje człowieka od zarania naszego istnienia. Od Adama i Ewy, narodzenia Jezusa Chrystusa, do współczesności.
Staram się nie ujmować szopki tylko jako momentu samego Bożego Narodzenia. Oczywiście, najpierw powstała tradycyjna stajenka, ze Świętą Rodziną, z pastuszkami, trzema królami, bydlętami. Ale postać Matki i Jezusa nawiązuje do Cudownej Ikony Matki Bożej, namalowanej przez św. Łukasza, w której uchwycona jest radość narodzin i późniejsza pieta. Matka Boża w mojej szopce jest szczęśliwa. Pragnąłem, aby jej oczy niosły ze sobą macierzyńską miłość, żeby każdy zwiedzający miał uczucie, że to jest jego Matka. Ale w oczach Maryi widać też cierpienie matczyne, bo wie, że jej syn będzie Odkupicielem naszym przez swoją śmierć na krzyżu – opowiada Twórca.
Myślą przewodnią szopki jest odwieczna walka dobra ze złem. Stąd w centralnym miejscu jest drzewo dobrego i złego. I jabłko – symbol grzechu pierworodnego. – I wszystko, co dzieje się potem, dzieje się pod tym drzewem. Adam i Ewa odchodzą z raju, a ugryziony owoc zakazany leży pod drzewem i symbolizuje naszą planetę – Ziemię. Jest tu też nawiązanie do historii Polski. Trzech Króli to: Kazimierz Wielki, Władysław Jagiełło i Kazimierz Jagiellończyk. Jest też współczesny nam Jan Paweł II, przedstawiony jako młody Karol Wojtyła z bębenkiem blaszanym. – To alegoria jego życia, on został namaszczony do głoszenia Słowa Bożego – mówi Autor.

Szopka tętniąca życiem

Słychać tu pianie koguta, stukot kół, muczenie krów, szum wody, szelest skrzydeł wiatraków. W panoramę, usytuowaną u stóp wzgórza olsztyńskiego z owieczkami symbolizującymi ludzi, wbudowane są scenki obyczajowe. Są setki malutkich, małych i większych postaci różnych profesji, różnych powołań, różnych talentów, wyrzeźbionych przez Jana Wiewióra – rzemieślnicy: kowal, młynarz, szewc, drwal, karczmarz czy nauczyciel miejscowej szkoły – wszyscy, co pracowali na rzecz społeczności. Są też postaci świętych i proroków. Na nieboskłonie migają setki gwiazdek i pełno tam aniołów. Wśród nich ten, co zwiastował Pannie Maryi, i ten, który pasterzom ogłosił dobrą Nowinę. I Duch Święty jako gołębica. I sam autor dzieła, jako symbol człowieka zmagającego się z losem. – Istotny jest tu wąż, który symbolizuje kuszenie, i anioł stróż, który pomaga w opresjach. To taka alegoria dobra i zła, która towarzyszy każdemu człowiekowi. Całość to jak synteza ludzkiego rodzaju, naszych radości i cierpień, naszej historii, widzianej przez pryzmat Bożego ładu moralnego – konkluduje Artysta.
Całość okala ciekawa architektura. Sąsiadują tu ze sobą wielkie nowoczesne budynki (inspiracja architekturą Dolnego Śląska, szopka miała być umiejscowiona w Szczawnicy Zdroju) z kurnymi chatkami, z wiatrakiem, młynem, kuźnią, zagrodami wiejskimi.

Pasja

Nad swoim dziełem Jan Wiewiór pracuje wytrwale, ale to nie tylko praca. To pasja, natchnienie i wizja, której – jak mówi Jan Wewiór – końca nie widać. Czy będzie kontynuował swoje dzieło? Pewnie tak, ale, jak akcentuje, dzisiaj najbardziej potrzebne są mu zdrowie i ukojenie. Z pewnością znajduje je pomiędzy kolejnymi stacjami swojej twórczości.
– Tu mam Jasną Górę i Cudowny Obraz. Tu nabieram sił w chwilach zwątpienia. Szopka to moja modlitwa. Tą pracą oddaję się Maryi i Bogu. Mam 71 lat, ale pomysłów przybywa, brakuje już sił do ich realizacji – mówi z uśmiechem.
Od rana do późnego wieczora, dzień w dzień, Jan Wewiór jest w swojej szopce. Zapamiętale rzeźbi kolejne postaci. Trafiają tu grupy pielgrzymów, zmierzających na Jasną Górę, zaglądają ciekawscy turyści. A pan Jan, odkładając dłuto, z radością i zapałem opowiada wszystkim, co się dzieje w szopce. Ile jest tych figurek już trudno zliczyć. Może blisko sześćset – w ruchomej szopce około trzystu i tyleż samo w warowni olsztyńskiej. Ale nadal tworzy, bo tym sposobem utrwala czas, który odszedł. A całość swym ludowym pięknem dopełniają ozdoby bibułkowe, wykonane przez lokalne artystki. W ten sposób Jan Wiewiór wspiera tutejszy folklor.
– Szopka istnieje do dzisiaj dzięki mojej żonie, bo jej chęć pomocy i wsparcie dodają sił. I to jest najważniejsze w życiu. Razem tworzymy ten świat, razem wzajemnie się uzupełniamy i mobilizujemy – puentuje Artysta.

 

Fot. wyróżnione:
Obiekt znajduje się w zabytkowej 123-letniej chłopskiej chacie, gdzie przedstawione są sceny z życia Świętej Rodziny i tradycji ludowych regionu Wyżyny Krakowsko-Częstochowskiej. Na zdjęciu Artysta Jan Wewiór z grupą dzieci z Podbeskidzia

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *