ARTYSTYCZNE ŻYCIORYSY. Karolina Ściegienny – staram się nieść dobro


Karolina Ściegienny, wybitna częstochowska rzeźbiarka, witrażysta malarka i nauczycielka, w lutym bieżącego roku ukończyła 95 lat. W Częstochowie mieszka i pracuje ponad 65 lat. Tu nieustająco tworzy, cisząc odbiorców swoją sztuką. Tu wykształciła wiele pokoleń swoich uczniów.

Karolina Ściegienny urodziła się w Kielcach – jak stwierdza – całkiem przypadkowo. Jej mama pochodziła z Kresów Wschodnich, urodziła się na Litwie, studia skończyła w Odessie. Tato maturę zdał w Kijowie, potem na Politechnice Lwowskiej (filia w Dublanach) ukończył Wydział Przetworów Spożywczych. Z chwilą wybuchu rewolucji w Rosji rodzina była narażona na śmierć i wywózkę na Sybir, dlatego rodzice pani Karoliny, już z czworgiem dzieci postanowili uciekać, Cudem przedarli się do Polski. Zamieszkali w Kielcach, gdzie 24 lutego 1923 roku urodziła się Karolina. Tu uczyła się w szkole podstawowej i gimnazjum. Gdy wybuchła II wojna światowa naukę kontynuowała na kompletach. Po zakończeniu wojny, w latach 1945-1950, pani Karolina studiowała w Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, na Wydziale Rzeźby u prof. Xawerego Dunikowskiego i prof. Stanisława Popławskiego, jednocześnie robiła specjalizację pedagogiczną u prof. Zygmunta Króla. – W Polsce było bardzo trudno. Nie było pracy, brakowało pieniędzy na podstawowe potrzeby, ale moje dzieciństwo upłynęło w otoczeniu artystów: muzyków, malarzy, pisarzy, poetów, językoznawcy profesorów akademickich. Przypomnę wujów: filologa, poliglotę profesora Uniwersytetów w Wilnie i Kownie Melchiora Raczkowskiego, który był moim ojcem chrzestnym, po nim mam imię, oraz polityka i konsula Karola Raczkowskiego. Dorastanie w takiej atmosferze zdeterminowało mój wybór studiów. Rodzice wiedzieli, że jestem uzdolniona artystycznie, dlatego podzielili moją decyzję, ale zażądali bym połączyła je ze specjalizacją pedagogiczną. Nie wierzyli, że w Polsce da się wyżyć z pracy artystycznej. Chcieli abym miała konkretny zawód i zabezpieczony byt. W Akademii bardzo serdecznie przyjął mnie mój wujek Stanisław Popławski, studia wspominam bardzo ciepło – mówi pani Karolina.
Po uzyskaniu dyplomu pierwszą pracę zawodową podjęła w Domu Kultury w Krakowie, gdzie prowadziła kursy amatorskie dla miłośników sztuki. Potem poślubiła Włodzimierza Ściegiennego, którego poznała w czasie studiów na Akademii i wraz z mężem, w latach 50. XX wieku przybyła do Częstochowy.
– Mąż kochał Częstochowę, ona była jego światem. Nawet kiedy proponowano mu intratne posady w innych miastach nie chciał wyjeżdżać, bo mówił, że to tak „daleko od Mamusi”, mając na myśli oczywiście Matkę Bożą Jasnogórską. Mnie Częstochowa przyjęła z szacunkiem, doceniono moją pracę artystyczną i pedagogiczną, uhonorowano odznaczeniami. Ale nie tworzyłam i nie pracowałam dla orderów, tylko dlatego, że to kochałam – opowiada pani Karolina. Bardzo też ceniła i szanowała swojego Małżonka. –– Zawsze był bardzo zdolny i pracowity, Robił jednocześnie dwa fakultety: architekturę na Politechnice Krakowskiej i malarstwo w Akademii Krakowskiej. Wykonał wiele prac architektonicznych i witrażowych dla Krakowa i Częstochowy – podkreśla pani Karolina. Warto w tym momencie przypomnieć zasługi Włodzimierza Ściegiennego, który na równi był malarzem i architektem. Należał do Stowarzyszenia Architektów Polskich i Związku Polskich Artystów Plastyków. Według jego projektu w 1963 roku zrealizowano między innymi Rezerwat Archeologiczny Sztuki Łużyckiej w Częstochowie wraz z wnętrzem i otoczeniem, w 1987 roku Pałac Ślubów w Częstochowie, pawilony „Cepelii”, ciąg wieżowców przy ulicy Armii Krajowej, nieopodal restauracji „Adria”. Projektował kościoły w Żytnie, Parzymiechach oraz w Częstochowie – Kościół św. Antoniego ((ołtarze boczne), kaplica w kościele św. Barbary. Wykonał tekę ekslibrysów Rezerwaty Archeologicznego, był autorem 60 medali, które znajdują się w Muzeum Medalierstwa Zakładu Narodowego im. Ossolińskich we Wrocławiu. W swoim dorobku ma udział w kilkaset wystawach w kraju i za granicą.

W Częstochowie Karolina Ściegienny z pracowała jako nauczyciel i wykładowcy. Tajniki sztuki artystycznej przekazywała uczniom Liceum Plastycznym, II Liceum Ogólnokształcącym im. Romualda Traugutta (przez 20 lat), Technikum Budowlanym, Liceum Ekonomicznym, Technicznych Zakładach Naukowych oraz studentom Wyższej Szkoły Pedagogicznej. W roku 1960 otrzymała stanowiska metodyka i wizytatora nauczania plastyki w szkołach województwa śląskiego. Pracę zawodową łączyła nierozerwalnie z działalnością artystyczną w różnych dziedzinach sztuki. Pasjonowały ją: rzeźba, medalierstwo, malarstwo, witraż. Swoje dzieła wystawiała na wielu ekspozycjach w kraju i za granicą.
– Sztuka to mój cały mój świat, moja idea. Mąż tworzył z powołania i wielkiej mądrości życiowej, ja z potrzeby serca i wdzięczności Bogu. I ciągle mi było i jest za mało. Stąd tak wiele snuję nitek: malarstwo, medalierstwo, witraż, rysunek, rzeźba. Ale to rzeźba zawsze najbardziej mnie pociągała; to wydobywanie z bryły. Tworząc oddaję to, co mam w sercu. Opisuję radość z życia, ale też mój stosunek do świata. Na przykład w obrazie „Moi przyjaciele”, przedstawiający wijące węże, symbolicznie zawarłam przesłanie o fałszywych ludziach, którzy tylko udają bliskich. Z kolei w obrazie, który pokazuje postać na granicy ciemności i światła szukałam ratunku, jakiegoś dążenia do Pana Boga. Obraz ten nazwałam „Rozpaczą”, ale inni określili go jako „Modlitwa”. To przejście z pustkowia i ciemności do światła wyraża pragnienie nadziei, poszukiwania wartości, bliskości Boga. Całe moje życie wypełniała prace, wielu osobom bezinteresownie pomagałam. Dzisiaj nie mam przyjaciół, ale spotkałam dobrych, uczciwych ludzi, których obdarzam szacunkiem. Nieoceniony był prof. Strasz, który uczył mnie fizyki i jako pierwszy podszedł do mnie z sercem i przyjaźnią. Bardzo cenię księdza Ryszarda Umańskiego, który jest wielkim człowiekiem, dla mnie świętym. Wspaniałą osobą jest ksiądz biskup Antoni Długosz, również pan prezes Jan Szyma wielokrotnie podał mi pomocną dłoń. Dziękuję Panu Bogu, że postawił mi ich na mojej ścieżce życia. Dziękuję też, że dał mi sporo talentów i że mogę tak długo realizować się na wielu płaszczyznach sztuki – mówi Karolina Ściegienny.
Szczególne miejsce w twórczości Karoliny Ściegienny zajmują medalierstwo portretowe oraz witraż. Dzieła te artystki można oglądać m.in. w Muzeum Metropolitalnym w Krakowie, w częstochowskim Muzeum Archidiecezjalnym, w zbiorach oo. Franciszkanów w Krakowie, w kościele pod wezwaniem Najświętszej Maryi Panny w Częstochowie czy częstochowskim Pałacu Ślubów. Jej prace znajdują się w muzeach, kościołach i galeriach prywatnych. Trzeba podkreślić, że sztukę medalierską pani Karolina wyniosła na wyżyny. Wykonała między innymi medale: jubileuszowy dla Krakowa na 200-lecie dzielnicy Podgórze, pamięci Zygmunta Krasińskiego dla Złotego Potoku, jubileuszowy dla uczczenia Brata Alberta Chmielowskiego oraz upamiętniające pierwszą pielgrzymkę do Polski Jana Pawła II i zasadzenie Dębu Papieskiego w Częstochowie. W dorobku artystki są także medale pontyfikatów Papieża Benedykta XVI i Papieża Franciszka oraz znane postaci z Częstochowy: pierwszy rektor Politechniki Częstochowskiej prof. Jerzy Kołakowski czy mąż artystki Włodzimierz Ściegienny.
Odrębną dziedziną, której Karolina Ściegienny uzyskała rozliczne osiągnięcia to rzeźbiarstwo. Wykonała popiersia ks. Jana Dzierżonia, prof. Politechniki Częstochowskiej Leopolda Jeziorowskiego, prof. Bogusławy Czyżewskiej, prof. Zbigniewa Wernickiego, Jana Szymy, ks. prałata Zdzisława Hatlapy, popiersie ochotnika z okresu wojny polsko-bolszewickiej, podpułkownika dyplomowanego piechoty Wojska Polskiego, cichociemnego płk. Wincentego Ściegiennego czy Adama Mickiewicza. Jej bogatą historię twórczości wypełniają olejne obrazy, rysunek, szkice. Dzieła pokazują silną osobowość twórczą artystki. Są tam portrety, pejzaże, kompozycje abstrakcyjne i surrealistyczne. – Każdy z nas jest tu na chwilę, ja tę moją chwilę poprzez moją sztukę staram się wypełnić pięknem. Nieść dobro. Pracując intuicyjnie zawsze próbuję osiągnąć indywidualny charakter moich prac. W latach studenckich podziwiam młodopolski modernizm; styl: Wyspiańskiego, Jasieńskiego, Pankiewicza, Bruno Schulza, a w sztuce witrażowej prekursorów: Matisse’a, Chagalla, Braque’a. Ale nigdy nie byłam naśladowcą, ani nie zajmowałam się chałturą, malowaniem na hurtowy obstalunek. To by mi ujmowało – mówi Karolina Ściegienny.
Karolina Ściegienny należy do Stowarzyszenia Miłośników Sztuk Wszelakich w Krakowie i do Stowarzyszenia Witraże 2000, z siedzibą w Paryżu W 1975 roku otrzymała Nagrodę Ministra Kultury i Sztuki oraz Złoty Krzyż Zasługi, a w 2008 roku – Srebrny Medal Zasłużony Kulturze „Gloria Artis”, o który wnioskowało Stowarzyszenie Przyjaciół Gaude Mater oraz Złotą Odznakę „Zasłużony dla Województw Śląskiego”.
Wraz ze Stowarzyszeniem Przyjaciół Gaude Mater jest współwydawcą albumu „Ars Longa, Vita Brevis” (2005), poświęconego twórczości jej męża Włodzimierza Ściegiennego. W swoim dorobku ma ponad dwieście wystaw malarski i pięćdziesiąt wystaw rzeźby i medali. Ostatnie prace to płaskorzeźby „Droga Krzyżowa” , aktualnie maluje obraz o charakterze sentymentalnym „Mój Dom rodzinny w Kielcach”, którego – co stwierdza ze smutkiem – już nie ma.
Mąż pani Karoliny umarł w 1990 roku. Państwo Ściegienny mają troje dzieci. Najstarszy syn ukończył Politechnikę Częstochowską i został inżynierem metalurgiem. Mieszka z mamą. Drugi syn ożenił się w Krakowie i tam pozostał. Córka skończyła medycynę w Krakowie, tam mieszka i pracuje. Ma dwoje dzieci – córkę i syna. Dom rodzinny państwa Karoliny i Włodzimierza Ściegiennych wypełnia blask ich artystycznego życiowego dzieła. Duch romantyzmu i piękna.

URSZULA GIŻYŃSKA

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *