“Bardzo chcemy, żeby młodzi skrzypkowie nie zapomnieli o tej najwybitniejszej polskiej skrzypaczce.” Rozmowa z Aleksandrą Szwejkowską-Belicą, częstochowską skrzypaczką i nauczycielem muzyki


Wielkimi krokami zbliża się IV Konkurs Skrzypcowy Muzyki Polskiej im. Wandy Wiłkomirskiej – organizowany w Częstochowie ogólnopolski konkurs, w trakcie którego skrzypkowie z całego kraju, ale i zza granicy mogą zaprezentować swoje umiejętności gry na tym instrumencie. Z tej okazji postanowiliśmy porozmawiać z jego pomysłodawczynią – Aleksandrą Szwejkowską-Belicą, częstochowską skrzypaczką i nauczycielką muzyki, by poznać genezę i historię konkursu, ale też, by dowiedzieć się czegoś więcej o niej samej.

Na początek proszę powiedzieć, skąd wzięła się idea oraz na czym polega Konkurs Skrzypcowy Muzyki Polskiej im. Wandy Wiłkomirskiej.

– Koncepcja zorganizowania tego konkursu powstała w zasadzie w kwietniu 2018 roku, podczas mojego ostatniego spotkania z Wandą Wiłkomirską, która była moim profesorem podczas studiów podyplomowych w Mannheim w Niemczech. Spotkałyśmy się w Domu Artystów Weteranów Scen Polskich w Konstancinie-Jeziornej, nie przypuszczając oczywiście, że widzimy się po raz ostatni i wówczas przyszedł nam do głowy pomysł zorganizowania konkursu dla dzieci, młodzieży i studentów, który byłby w możliwie jak największym stopniu dla nich przyjazny. Chodziło o to aby uczestnicy konkursu nie czuli się jak podczas zawodów, ale jak na koncercie. W związku z tym, że miał to być konkurs muzyki polskiej – bo takie było założenie – a pani profesor całe swoje życie poświęciła promowaniu właśnie muzyki polskiej oraz polskich kompozytorów, zapytałam, czy zgodziłaby się zostać patronką konkursu. Propozycję przyjęła z wielką radością. Nie przypuszczałam oczywiście, że już 10 dni później odejdzie, ale można powiedzieć, że staram się spełniać jej testament muzyczny, mając ją cały czas w pamięci i w sercu. Bardzo chcemy, żeby młodzi skrzypkowie nie zapomnieli o tej najwybitniejszej polskiej skrzypaczce.

Jakie są cele konkursu?

– Celem jest, po pierwsze, propagowanie polskiej muzyki skrzypcowej. Po drugie, promowanie młodych polskich wykonawców, którzy spędzają wiele godzin każdego dnia przy instrumencie. Chcemy dać im możliwość do zaprezentowania się, ale też, w szczególności laureatom konkursu, umożliwić zaistnienie na scenach podczas różnych wydarzeń muzycznych w całej Polsce. Oprócz nagród rzeczowych i finansowych, przewidujemy także zorganizowanie dla nich koncertów, solowych, kameralnych, czy z orkiestrą. I po trzecie, promowanie samej postaci Wandy Wiłkomirskiej jako wybitnej skrzypaczki i, jak zostało wspomniane wcześniej, promotorki polskiej muzyki skrzypcowej. Pani profesor bowiem zawsze miała w repertuarze utwory polskich kompozytorów, takich jak: Wieniawski, Szymanowski lub Karłowicz, ale też tych współcześnie żyjących. Chcemy, by Polacy, a zwłaszcza młodzież, nie zapomnieli o niej.

Jaki jest planowany przebieg tegorocznej edycji?

– We wtorek 8 listopada o godz. 19.00 w sali koncertowej Filharmonii Częstochowskiej rozpocznie się koncert inauguracyjny, w trakcie którego wystąpią laureaci poprzednich edycji jako soliści oraz Orkiestra Symfoniczna Zespołu Szkół Muzycznych im. Marcina Józefa Żebrowskiego w Częstochowie pod batutą Miłosza Kuli. Dzień później, w środę 9 listopada w godzinach popołudniowych rozpoczną się przesłuchania konkursowe. W przesłuchaniach biorą udział skrzypkowie od 10. do 25. roku życia. Warto nadmienić, że do konkursu zgłosiło się ponad 100 wykonawców z całego kraju, ale także spoza naszych granic, ponieważ wezmą w nim udział m.in. młodzi muzycy z Wiednia, Lwowa, czy z Kijowa, w związku z czym robi nam się powoli edycja międzynarodowa. Mamy nadzieję, że w przyszłości ten konkurs będziemy mogli oficjalnie nazwać Międzynarodowym Konkursem Skrzypcowym Muzyki Polskiej im. Wandy Wiłkomirskiej. Pragnę nadmienić, że Konkurs jest świętem dla całej społeczności naszej szkoły. Bez pomocy nauczycieli, uczniów oraz ich rodziców nie udałoby się zorganizować tak dużego przedsięwzięcia. Bardzo przychylne jury oraz nasi wspaniali wolontariusze tworzą piękną i przyjazną atmosferę podczas konkursu.

Ile osób wzięło udział w poprzednich edycjach?

– W poprzednich trzech edycjach brało za każdym razem udział ok. 100 wykonawców, co uznajemy za nasz mały sukces i z czego, rzecz jasna, ogromnie się cieszymy.

Przejdźmy teraz do tematów związanych konkretnie z Panią. Wanda Wiłkomirska była nie tylko Pani profesorem, ale też niejako mentorką. Proszę opowiedzieć o tej relacji.

– Była dla mnie kimś niezwykłym i to nie tylko pod kątem relacji mistrz-uczeń. Pani profesor zaprzyjaźniała się ze swoimi studentami. Zabierała nas na spacery, zapraszała do siebie do domu, a po każdym koncercie wychodziliśmy z nią do restauracji, by podczas uroczystych kolacji omawiać nasze występy. Była naszym przyjacielem, a zarazem opiekunem. Jednym z najważniejszych związanych z nią wspomnień jest moja pierwsza lekcja u niej. Pamiętam, że przyszłam ze skrzypcami, porządnie przygotowana do zajęć, a ona poprosiła mnie, żebym przy niej usiadła. Podała mi kartkę i długopis i powiedziała, abym napisała, czego potrzebuję. Stwierdziła, że studentka przyjeżdżająca z Polski do Niemiec na pewno nie zabrała wielu rzeczy, chociażby tych użytku domowego. Zaznaczyła też, że póki nie powiem jej, czego mi brakuje, nie zaczniemy zajęć. Odpowiedziałam skromnie, że wszystko mam, ale ona upierała się, że na pewno nie i że chętnie podzieli się ze mną czymś, co ma u siebie w domu. Po dziś dzień u mnie w domu stoją dwa talerze z pięknej porcelany angielskiej, które od niej wówczas otrzymałam.Wspaniałe jest to, że przede wszystkim była po prostu człowiekiem, a dopiero w dalszej kolejności pedagogiem i artystą. A wspomnienie o niej zostanie ze mną na całe życie.

W jakim stopniu Wanda Wiłkomirska wpłynęła na Panią jako muzyka?

– Przede wszystkim, otworzyła moją głowę i moje serce na artystyczną stronę muzyki. Pojechałam do niej jako już ukształtowana skrzypaczka, ponieważ skończyłam wówczas studia w Akademii Muzycznej w Poznaniu i chciałam szlifować repertuar Karola Szymanowskiego, od którego była specjalistką. Pani Profesor przekazała mi pewne rzeczy, o których zwykle nie mówi się na lekcjach, dotyczące np. samego zachowywania się na scenie, przygotowywania do koncertów, czasem przytaczając jakieś anegdoty ze swojego życia. Jako wybitny pedagog, pokazywała też, na co zwracać uwagę i jak uczyć. Pamiętam, jak powiedziała mi kiedyś, by zawsze mieć przy sobie skrzypce na lekcji, żeby móc pokazać w praktyce uczniom pewne rozwiązania muzyczne. Rzeczywiście, pedagog powinien być cały czas w formie.

Moje następne pytanie nie będzie zbyt przyjemne, ale myślę, że warto je zadać. Jak zareagowała Pani na wieść, że Wanda Wiłkomirska odeszła?

– Był to dla mnie prawdziwy szok. Pamiętam, że uczestniczyłam wtedy w Międzynarodowym Konkursie Skrzypcowym w Dolnym Kubinie na Słowacji jako członek jury. To był ostatni dzień naszej pracy jako jurorów, więc zaraz po ogłoszeniu wyników poszliśmy do restauracji, w której nalano nam po lampce czerwonego wina. Pomyślałam sobie, że właśnie takie wino piliśmy zawsze jako studenci, gdy byliśmy zapraszani przez panią Profesor. Dosłownie chwilę później ktoś z gości przeczytał na Facebooku, że zmarła. Przeszedł mnie dreszcz, ponieważ odniosłam wrażenie, że dokładnie w taki sposób, czyli poprzez tę lampkę czerwonego wina, chce o sobie przypomnieć i z nami się pożegnać. To ona nauczyła nas, absolwentów, pić czerwone wino – oczywiście w kulturalny sposób! (śmiech) – w związku z czym, oprócz skrzypiec, będzie nam się również z tym kojarzyła.

Poza wpływem Wandy Wiłkomirskiej, skąd w zasadzie u Pani zainteresowania muzyczne?

– Skrzypce usłyszałam po raz pierwszy w kościele w wieku 6 lat. Grała na nich wówczas nieco starsza ode mnie koleżanka, która obecnie jest śpiewaczką. Po tej mszy, gdy tylko wróciłam do domu, wzięłam dwa patyki, zanuciłam jakąś melodię i udawałam, że gram na skrzypcach. Na szczęście rodzice wysłuchali moich próśb i zapisali mnie do szkoły muzycznej. Wtedy właśnie zamarzyło mi się, by grać na skrzypcach. Rzecz jasna, nie miałam pojęcia, z czym to się wiąże, ale dźwięk tego instrumentu tak mnie zauroczył, że chciałam grać wyłącznie na nim.

Jakie są preferowane przez Panią gatunki bądź formy muzyczne?

– Zależy, czy mówimy o słuchaniu, czy o graniu, czy o uczeniu. (śmiech) To trzy odmienne aspekty. Słucham bardzo różnej muzyki, i to nie tylko muzyki klasycznej – której, prawdę mówiąc, jest w tym słuchaniu najmniej – ale też jazzu bądź muzyki popularnej, zakładając, że mają one odpowiedni poziom. Zbyt prosta muzyka mnie nie przekonuje, może dlatego, że harmonia klasyki, która, mimo wszystko, stanowi moją domenę, jest na tyle złożona i wymagająca, że ja sama oczekuję od muzyki – również innych gatunków – pewnego poziomu. Jeśli chodzi o granie, to preferuję głównie klasykę, zwłaszcza polską, do której miłość przejęłam właśnie od pani Wandy Wiłkomirskiej. Nagrałam już kilka płyt z polską muzyką skrzypcową, a w przygotowaniu jest kolejna, tym razem z duetami skrzypcowymi, w nagraniu której dużą rolę odegrała moja córka Maria Belica – także skrzypaczka. Muzyka polska zajmuje zatem szczególne miejsce w moim sercu, ale nie stronię od zagranicznych wykonawców, np. ostatnio wraz z córką oraz pianistką Anną Rutkowską-Schock wykonywałyśmy przepiękną Sonatę na dwoje skrzypiec i fortepian Dariusa Milhaud – kompozytora francuskiego. Paleta utworów, które gram, obejmuje zatem utwory od okresu baroku aż po czasy współczesne. Co do pedagogiki z kolei, warto nadmienić, że ustanowiono pewne kanony, które wymagane są podczas przesłuchań, czy właśnie konkursów, a które każdy skrzypek powinien mieć w swoim repertuarze. I rzecz w tym, że ja, z jednej strony, staram się otwierać umysły moich uczniów na dzieła spoza owego kanonu, z drugiej, muszę wymagać tego, żeby znali kompozycje Jana Sebastiana Bacha, Kaprysy Paganiniego czy utwory Henryka Wieniawskiego.

Co lubi Pani robić w czasie wolnym, tj. takim, w którym nie zajmuje się Pani muzyką?

– Uwielbiam kwiaty. Zbieram je i tworzę z nich kompozycje. Oczywiście, w czasie zimowym jest to znacznie trudniejsze, natomiast całe życie staram się otaczać kwiatami. Zawsze mówię, że gdybym nie była skrzypaczką, to miałabym swoją kwiaciarnię. Ponadto lubię w wolnych chwilach wykonywać prace ręczne, począwszy od ozdób na choinkę, poprzez malowanie pisanek, a skończywszy na haftowaniu. Ubolewam nad tym, że nie mam na te zajęcia za dużo czasu, ale jeśli potrzebuję się zrelaksować, to pomimo natłoku obowiązków, staram się na nie ten czas znaleźć.

Częściowo już o tym powiedzieliśmy, niemniej proszę opowiedzieć o swoich planach na przyszłość – muzycznych bądź pozamuzycznych.

– Najbliższa przyszłość, z wiadomych powodów, będzie bardzo pracowita – w końcu niebawem mamy konkurs. Zaraz po konkursie jednak chcemy z córką dopiąć do końca nasze nagrania na wspomnianą płytę. Część z nich jest już gotowa, ale część jeszcze musimy zrealizować. Zależy nam na tym, żeby w nieodległym czasie tę płytę wydać. Z drugiej strony, tuż po tym, jak kończy się jedna edycja konkursu, od razu rozpoczynamy przygotowania do następnej, gdyż jest to proces, który trwa, można powiedzieć, nieprzerwanie, wobec czego stale mamy to na uwadze. W międzyczasie będziemy organizować także 10. edycję Festiwalu „Skrzypce pod żaglami” na Mazurach oraz kolejną XI Jurajską Jesień Muzyczną. Dodatkowo, mogę powiedzieć, że żyję od Mazur do Mazur, tzn. od wakacji do wakacji. Mianowicie, mimo że nauczanie i muzyka są niezwykle ważne w moim życiu, to prawdziwą świętość stanowi dla mnie czas, kiedy mogę pożeglować na łódce i się zresetować. Wraz z rodziną czekamy z niecierpliwością cały rok, by móc się temu oddać, a jednocześnie, by oderwać się od wszystkich problemów. Zatem, jeżeli mówimy o planach na przyszłość, to uznajmy, że oczekiwanie na kolejny wyjazd na Mazury także stanowi ich część.

Dopytałbym jeszcze o płytę, którą Pani przygotowuje. Proszę zdradzić jakieś szczegóły. Czy, na przykład, znamy datę premiery? I jaka będzie jej tematyka?

– Płyta będzie zawierała utwory na dwoje skrzypiec polskich kompozytorów. Znajdą się tam m.in. utwory Henryka Wieniawskiego, Romualda Twardowskiego, Grażyny Bacewicz czy Michała Spisaka. Chciałabym, żeby ta płyta ukazała się w połowie przyszłego roku. Przypuszczam, że stanie się to na jesień, ponieważ mastering i techniczne formalności zajmą trochę czasu. Co ważne, część z tych utworów jest mało znana, dlatego chcemy je pokazać i udowodnić, że są one przeznaczone nie tylko dla koneserów, ale dla każdego kto lubi słuchać muzyki.

Rozmawiał Michał Siciński

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *