Z Belwederu na Wawel


W 70. rocznicę śmierci Pierwszego Marszałka Polski

12. maja 1935 roku o godzinie 20:45 pod krzaczastym brwiami na zawsze opadły powieki wodza narodu – Józefa Piłsudskiego, człowieka, który po latach niewoli, po latach walki z zaborcami przywrócił Polakom należną narodową tożsamość. Według materiałów źródłowych kirem żałobnym spowita została cała Rzeczpospolita. Nad trumną z doczesnymi szczątkami Pana Marszałka, ustawioną na katafalku w salonie wielkim Belwederu, pochyliły się sztandary – 1pp z 1831 roku, powstańców z 1863 roku oraz chorągiew Legionów z datą wymarszu Pierwszej Kadrowej – 6. sierpnia 1914.
Wśród zapłakanego tłumu warszawian i delegacji rodaków z całego kraju trumnę z Jego zwłokami przy dźwiękach dzwonów kościelnych z honorami królewskimi według ceremoniału wojskowego, wobec wszystkich stanów Rzeczpospolitej, przewieziono na lawecie armatniej do katedry św. Jana, by po odprawieniu Mszy św. Żałobnej powieźć Marszałka na Pola Mokotowskie. Tutaj, w takt głucho dudniących bębnów (werbli) po raz ostatni przed swoim Komendantem przedefilowały oddziały różnych formacji Wojska Polskiego, które Pan Marszałek, aż do bólu umiłował.
Na barkach generałów wniesiono trumnę na lawetę kolejową. Ostatnia droga Marszałka po ziemskiej ojczyźnie, dla której poświęcił swoje młode i dorosłe życie – wiodła odwrotnym szlakiem – z Warszawy przez Radom, Kielce, Miechów do Krakowa, drogą pierwszych zwycięstw i pierwszych laurów. Tutaj, ulicami grodu królewskiego, wśród wyległego tłumu, przy 100 armatnich wystrzałach, przy dźwiękach dzwonów płynących ze wszystkich kościołów i dźwięku Dzwonu Zygmunta, ciało narodowego bohatera złożono na Wawelu w katedralnej krypcie św. Leonarda, w tym samym miejscu, w którym Marszałek składał hołd pamięci zwycięskiego króla Jana III Sobieskiego (obecnie trumna umieszczona jest w samodzielnej krypcie).
Marszałek najwidoczniej świadom odejścia na wieczną wartę niejako w testamencie – mózg swój kazał dać uczonym Uniwersytetu Stefana Batorego, zaś serce prosił, by złożyć u boku doczesnych szczątków matki, która zmarła w 14 roku Jego życia, a której był wdzięczny za dane mu życie i wychowanie w duchu wiary, rycerskości, szlachetności, prawości, a przede wszystkim w miłości do Ojczyzny – Polski.
Józef Piłsudski (Ziuk) miał jedenaścioro rodzeństwa, przyszedł na świat jako czwarte dziecko i jako drugi syn po Bronisławie. Należy wspomnieć, że Marszałkowi jako niekwestionowanemu opatrznościowemu mężowi stanu podczas uroczystości pogrzebowych oddali hołd: ówczesny Papież, szefowie wszystkich państw, wszystkie rządy i parlamenty. Na pogrzeb przybyły delegacje rządów i armii Europy. Radiowe stacje zagraniczne nadawały specjalne audycje poświęcone pamięci Marszałka, który swą piersią i wielkością geniuszu obronił Europę przed zalewem komunistycznej ideologii. Na specjalnym posiedzeniu Jego pamięć uczciła również Liga Narodów. Niżej podpisany autor artykułu miał wówczas 8 lat i przeżywanie bólu po śmierci Marszałka zna z autopsji. Przeżywaniem owego bólu ogarnięte były szkoły całej Polski.
Na zakończenie wspomnień o Panu Marszałku należy nadmienić, że jak na prawdziwego patriotę przystało Marszałek, w czasie swojej działalności o wyzwolenie Polski i później, nie posiadł żadnej korzyści materialnej. Niemniej jednak w testamencie zostawił nam Polskę wolną, niezawisłą i uporządkowaną.

Ostatnie Namaszczenie

Relacja księdza Korniłowicza – “Gdy wszedłem do pokoju, na kilkanaście minut przed śmiercią – ujrzałem Marszałka leżącego z zamkniętymi oczami. Głośno oświadczyłem kim jestem i po co przyszedłem. Marszałek otworzył oczy i poznał mnie. Usiłował podać mi rękę. Po czym zapowiedziałem, że przyszedłem by udzielić mu rozgrzeszenia. Marszałek ponownie uniósł dłoń i spojrzał na wizerunek Matki Bożej Ostrobramskiej wiszący nad łóżkiem. Po czym skierowałem do Marszałka kilka słów pociechy, jak zwykł kapłan kierować do człowieka na łożu śmierci. Otoczenie osoby Marszałka – żona, córki, wyższej rangi oficerowie, generalicja, adiutanci klęcząc, modlili się w intencji odchodzącego Komendanta.” Z diariusza Hryniewicza wynika, że była wówczas godzina 20:25. Wówczas to Marszałek szklistym, nieruchomym wzrokiem patrzył jakby w przestrzeń przeżytych lat, jakby czynił przegląd obrazu swego bohaterskiego życia oraz jakby rozmyślał czego nie zdążył dokonać. Grobowa cisza zaległa w pokoju, wśród której słychać było coraz słabszy, stłumiony oddech opadającego z resztek sił Wielkiego Polaka – “Polaka Mocarza”, który dzięki swemu geniuszowi, powalając na kolana trzy militarne mocarstwa świata – po 123. latach niewoli przywrócił narodowi polskiemu należna niepodległość.

Ostatnia wola Marszałka
Na 8 dni przed śmiercią (4.05.1935 r.) – Marszałek zdawał sobie sprawę, że niebawem przyjdzie mu zejść z tego świata. Napisał taką oto wolę:
“Nie wiem czy nie zechcą mnie pochować na Wawelu. Niech! Niech tylko moje serce wtedy zamknięte schowają w Wilnie gdzie leżą moi żołnierze co w kwietniu 1919 roku mnie jako wodzowi Wilno jako prezent pod nogi rzucili. Na kamieniu czy nagrobku wyryć motto wybrane przeze mnie dla życia
Gdy mogąc wybrać, wybrał zamiast domu
Gniazdo na skałach orła, niechaj umie
Spać, gdy źrenice czerwone od gromu
I słychać jęk szatanów w sosen zadumie
Tak żyłem.
A zaklinam wszystkich co mnie kochali sprowadzić zwłoki mojej matki z Sugint Wiłkomirskiego powiatu do Wilna i pochować matkę największego rycerza Polski nade mną. Niech dumne serce u stóp dumnej matki spoczywa. Matkę pochować z wojskowymi honorami ciało na lawecie i niech wszystkie armaty zagrzmią salwę pożegnalną i powitalną tak by szyby w Wilnie się trzęsły. Matka mnie do tej roli jaka mnie wypadła chowała.

TADEUSZ GAŁECKI

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *