LEKARZ – PRZYJACIEL KOBIET


Rak piersi jest najczęstszym nowotworem złośliwym u kobiet w Polsce. Od 1989 roku stanowi 13,4% przyczyn zgonów z powodów nowotworowych. Etiologia raka piersi u kobiet jest jeszcze stosunkowo mało poznana. Wyniki dotychczasowych badań wskazują na istnienie związków przyczynowych między częstością występowania raka, a czynnikami genetycznymi, hormonalnymi, etnicznymi czy też zwyczajowymi – mówi doktor Jarosław Krzemiński – kierujący Ośrodkiem Leczenia Chorób Piersi przy Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym na Parkitce – uhonorowany za troskę o zdrowie kobiet i upowszechnienie profilaktyki raka piersi tytułem “Lekarz Przyjacielem Kobiety” przez czytelniczki miesięcznika “Twój Styl”. Tylko około 55% zachorowań na raka gruczołu piersiowego można wiązać ze znanymi czynnikami ryzyka. Przyczyn pozostałych 45% nadal nie znamy.

– Kobiety często mówią, że hormony przyjmowane w okresie menopauzy są przyczyną nowotworu piersi. Czy to prawda?
– Prawdą jest to, że nie ma ostatecznego zdefiniowania ryzyka dla kobiet w okresie około menopauzalnym.
– Czy wykonuje się badania profilaktyczne?
– Tak. Badania przesiewowe. Dotyczą one pacjentek, które nie mają żadnych objawów chorobowych i są w odpowiednim wieku. Robi się je przypadkowo, przy okazji innych badań czy organizując akcje.
– A czy nie mogłoby być tak, że lekarz pierwszego kontaktu daje kobiecie w pewnym wieku skierowanie na takie badanie?
– Moim zdaniem powinny to być nieodpłatne, obowiązkowe badania okresowe u wszystkich kobiet, aby każda miała szansę.
– Jak wygląda sytuacja w Ośrodku Leczenia Chorób Piersi, którym pan kieruje?
– Wszystkie szpitale są niedofinansowane, to i oddziały zabiegowe mają problemy, aby związać koniec z końcem. My również. Pokrycie finansowe mamy w 50% i im więcej operujemy, tym mamy więcej długów. W poradni jakoś sobie radzimy, a na Oddziale, mimo, że operujemy niedrogo, koszty pośrednie nas kładą.
– Ale tylko w wysoko specjalistycznych ośrodkach można podnieść wykrywalność, skutecznie leczyć raka i zmniejszyć śmiertelność.
– Oczywiście. Przecież w ostatnich latach nie nastąpił szalony wzrost zachorowań na raka sutka, tylko na skutek utworzenia specjalistycznej poradni zwiększyła się wykrywalność tych nowotworów. Najwięcej zachorowań notujemy u kobiet w wieku 40 – 70 lat. Wykonaliśmy wiele obliczeń i porównań, z których wynika, że od momentu utworzenia Ośrodka, zdecydowanie wzrosła wykrywalność i zmalała śmiertelność na raka piersi na naszym terenie w stosunku do reszty kraju.
– Co więc z tym niedofinansowaniem?
– W rozmowach z Kasą Chorych i dyrekcją próbujemy znaleźć najlepsze rozwiązanie.
– Ile zabiegów przewiduje tegoroczny kontrakt?
– Gdzieś około 350 i myślę, że w lipcu będzie już po krzyku.
– Nie ma możliwości renegocjacji?
– Napisaliśmy pismo, określając przewidywaną ilość zabiegów, ale odpowiedzi jeszcze nie mamy. Na razie jest tak, że im więcej się ratuje kobiet od śmierci, tym jest się większym producentem długów i tyle.
– Ale przecież operacja – usunięcie guzka czy nawet piersi, jest jedynym sposobem, który ratuje kobiecie życie.
– No tak. Ale nieszczęście polega na tym, że w tego typu oddziale nie leczy się zachowawczo. Każdego pacjenta trzeba zoperować, gdyż po to tu przychodzi, po czym zdrowego wysłać do domu. U nas operacje są stosunkowo mało kosztowne, pobyty krótkie, ale mimo wszystko, przy niedoszacowaniu nie da się pracować normalnie. Przy każdym nowotworze trzeba rutynowo wykonać wiele badań (badanie histopatologiczne, badanie receptorów hormonalnych, wizję proliferacji…). To są badania, które kosztują, ale trudno wyciąć guza i nie zbadać go mikroskopowo. Musimy wiedzieć jaki był, aby zastosować odpowiednie leczenie, a tego na oko sprawdzić nie można. Nawet najprostsza operacja kosztuje konkretną kwotę. Do naszych decydentów nie dociera to jeszcze, że tańsza jest profilaktyka, niż leczenie zaawansowanej choroby.
– Chemioterapia, o ile wiem, daje bardzo uciążliwe skutki uboczne, które mijają. Ale dokąd są, powodują u chorych nawet załamania psychiczne.
– Owszem. W takich przypadkach niezbędna jest pomoc psychologa, którego zatrudnienie obciąża fundusz płac i koło się zamyka. Dlatego chorych należy diagnozować i leczyć we wczesnym etapie.
– Nowotwory piersi wydają się być jakąś epidemią, kiedyś tak nie było.
– Kiedyś ludzie umierali na śmierć, a teraz dzięki postępowi medycyny wiadomo na co umierają i myślę, że bardzo istotne jest to, iż wiemy co leczyć. Nowotwór piersi jest najczęstszym nowotworem u kobiet. Do tej pory nie prowadzono dokładnych statystyk i błąd niedoszacowania w/g różnych źródeł wynosi od 10 do 30%. Jest to też, można powiedzieć, choroba cywilizacyjna, bo nowotwory, jako przyczyna zgonu są na drugim miejscu, po chorobach układu naczyniowego. Dzięki profilaktycznym badaniom przesiewowym wykrywa się je we wczesnym stadium. Większa dostępność do radioterapii, również oszczędza piersi.
– Tak też się dzieje w Pańskim Ośrodku?
– Szkolimy się, współpracujemy z patologami. Nasz zespół jest już na tyle doświadczony, że udaje nam się ponad 30% tych wczesnych raków wykrywać, co jest niebagatelnym wynikiem porównywalnym ze znanymi klinikami.
– Był pan ostatnio na zjeździe chirurgów i onkologów. Jak wygląda nasze leczenie na szerszym europejskim tle?
– Nie odbiegamy od standardów europejskich. Blokowała nas możliwość pooperacyjnej radioterapii, ale kwestia nam się częściowo rozwiązała. W Katowicach uruchomiono nowy Ośrodek Radioterapii, gdzie można chorego naświetlać.
– A pawilon onkologiczny, który ma na Parkitce powstać?
– Jak ma być, to będzie. Pieniądze przeznaczone przez Urząd Marszałkowski też są, ale na razie tam, gdzie on ma być trawa rośnie.
– Powstaje coraz więcej gabinetów lekarskich zajmujących się rakiem piersi.
– Przy okazji ludzkiego nieszczęścia – chorób nowotworowych, ludzie mają różne pomysły i próbują jakieś interesy kręcić. Myślę, że jak się nie uda urzędowo przeprowadzić certyfikacji, choćby sprzętu mammograficznego i ujednolicić, poprzez nadzór krajowy, onkologicznych sposobów postępowania w diagnostyce piersi, to już niedługo wolny rynek, który w to wszystko wszedł i pęd niektórych ludzi do pieniędzy, spowodują katastrofę.
– Słyszy się, że ktoś organizuje badania polegające na robieniu wszystkim bez wyjątku biopsji cienko igłowej. Pacjentki są kierowane gdzieś do daleko położonych prywatnych gabinetów, bo tam rzekomo lepiej wszystko robią. A na Parkitce, to wszystko popsute. Obcy lekarze też lepsi.
– Mówią mi wystraszone pacjentki o takich działaniach, które robią więcej złego niż dobrego.
– Czemu tak się dzieje?
– Kasa Chorych nie patrząc na kwalifikacje i możliwości podpisuje umowy jak leci. W pierwszym roku istnienia Kas Chorych w informatorze było 17 poradni leczenia chorób piersi. Proszę tam zajrzeć dzisiaj. Pamiętać należy, że sprzęt mammograficzny jest bardzo drogi. A mammografia złej jakości jest gorsza niż żadna, dlatego, że kobieta zostaje uspokojona…
– Ale czas działa na jej niekorzyść.
– Czas do rozpoczęcia leczenia się wydłuża, przez co zmniejsza się jego skuteczność. I, niestety, w tej całej biedzie jaka w Polsce istnieje nie wszystkich stać na sposobną wywoływarkę do mammografii, a jest parę bardzo konkretnych zaleceń, wydanych przez Polskie Towarzystwo Radiologiczne, odnośnie parametrów. Bez ich spełnienia nie można otrzymać certyfikatu. Taką certyfikację wydawaną przez PTR w Polsce ma ledwo kilka ośrodków.
– Ośrodek na Parkitce ma?
– Tak.
– Jakie warunki trzeba spełniać, aby uzyskać certyfikat?
– Choćby codzienna kontrola jakości mammografii. Zawsze pracę w pracowni mammograficznej zaczyna się od kontroli jakości badań, którą wykonuje technik. Żaden dzień nie może się inaczej zacząć. Komplet zdjęć i odczytów jest przesyłany do Centrum Onkologii w Warszawie, gdzie następuje weryfikacja wyników. Gdyby aparat nie trzymał parametrów pracownia otrzyma stosowne zalecenia i serwis, ale są to czynności, które kosztują. Jakość mammografii zrobionej zgodnie z parametrami jest nieporównywalna z tą robioną w przysłowiowej szafie. Parametry ciemni muszą być dopasowane do mammografów.
– Przecież nie chodzi chyba o to, aby narobić tanich zdjęć, ale aby wykrywać wczesne raki.
– My u ponad 30% badanych wykrywamy wczesne nowotwory mniejsze niż 5 mm i skutecznie je leczymy. A badamy przy pomocy mammografu miesięcznie około 400 kobiet. Rak piersi nie jest wyrokiem, przeżywa się go i żyje normalnie, czego dowodem są nasze amazonki – kobiety, które przeszły przez tę chorobę i teraz normalnie żyją i pracują.
– Trzeba tylko się udać do przychodni, która spełnia określone warunki i takie w Częstochowie są.
– Naszą, lekarzy, rzeczą jest pracować w nich tak, aby się tego nie wstydzić.
– I o to chodzi.
– Dziękuję za rozmowę.

JOANNA BAR

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *