„Gratuluję Częstochowie” – po meczu w Lany Poniedziałek


W poniedziałkowe popołudnie zawodnicy KantorOnline Włókniarza Częstochowa po raz drugi w tym sezonie zaznali gorycz porażki. Na własnym obiekcie nie zdołali sprostać mistrzom Polski, SPAR Falubazowi Zielona Góra, którzy zwyciężyli 50:40.

To, że żużlowcy z „Myszką Miki” na plastronie odnoszą dobre wyniki na „SGP Arenie Częstochowa”, wiadomo nie od dziś. Po raz ostatni zielonogórzanie ulegli Włókniarzowi, pod Jasną Górą, w sezonie 2009. Choć w poniedziałek Falubaz potwierdził swoją dominację na częstochowskim torze, z ust trenera gości, Rafała Dobruckiego, padły ciepłe słowa na temat jazdy „Lwów”, jak również atmosfery, panującej na stadionie, czy przygotowania toru – Gratuluję częstochowskiej drużynie. Stawiali nam poważny opór i to w osłabieniu. Za to należy się Włókniarzowi wielki szacunek. W Częstochowie zawsze były świetne widowiska. Tutejszy tor nie jest „startowy”. Tu o kolejności zawodników na mecie nie decyduje moment startowy. Za takie przygotowanie toru już Częstochowa powinna otrzymać medal. Mimo porażki, mecz ten na pewno się podobał miejscowym kibicom, bo naprawdę było wiele fajnych wyścigów. – mówił po spotkaniu Dobrucki.

Warunki torowe pozytywnie ocenił także kapitan Falubazu, Piotr Protasiewicz – Od wielu lat powtarzam, że jest to jeden z najlepszych, jeśli nie najlepszy, torów w Polsce. Bardzo lubię tutaj przyjeżdżać, jeździć i ścigać się. Jest tutaj wiele ścieżek do jazdy, dzięki czemu często dochodzi do mijanek. Oby jak najwięcej takich obiektów. – twierdzi popularny „PePe”.

Choć spotkanie mogło się podobać zgromadzonym kibicom na stadionie przy Olsztyńskiej, pod względem walki czy mijanek na owalu, z pewnością boli druga już porażka w tym sezonie. We znaki dawał się ponowny brak dwóch czołowych zawodników: Grigorija Łaguty i Michaela Jepsena Jensena. – Brakuje nam naszych liderów. Jeśli wrócą już oni do składu, a potem wszyscy razem jeszcze trochę potrenujemy, w następnych meczach będziemy mocniejsi. – twierdzi Peter Kildemand. Nowy nabytek „Lwów” także chwalił częstochowską publiczność, jak i miejscowy tor. – Jestem zachwycony atmosferą, panującą zarówno w Częstochowie, jak i w całej Enea Ekstralidze. Mam nadzieję, że przy tych żywiołowych kibicach w kolejnych pojedynkach będzie tylko lepiej. Odnośnie toru, ma dużo ścieżek i jest na nim dużo walki. To typowy tor, na którym można się pościgać. – kończy „Człowiek Pająk”.

Fanów, poza brakiem Łaguty i Jensena, martwiła także nie najlepsza postawa Grzegorza Walaska. Krajowy lider „biało-zielonych” wprawdzie wygrał dwa pierwsze swoje biegi, ale w następnych radził sobie znacznie gorzej. Trzykrotnie został objechany podwójnie 1:5 przez rywali z grodu Bachusa. Lepszego startu Walaska spodziewał się również menadżer Włókniarza, Jarosław Dymek. – Wiadomo, że od zawodnika, startującego z numerem 13., oczekuje się dobrej jazdy. Grzesiek na pewno się starał, próbował, ale niestety zielonogórzanie w tych kilku wyścigach okazali się lepsi. Byli lepsi także na przestrzeni całego meczu, za co należą się gratulacje – powiedział Dymek.

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *