Wyrok wewnętrznie sprzeczny


Częstochowski Sąd Rejonowy ponownie będzie rozpoznawał sprawę potrącenia 75-letniej kobiety w miejscu dozwolonym dla pieszych przez kierowcę mercedesa vito – Monikę P., uznana za niewinną. Tak, 21 lutego br., zdecydował Odwoławczy Sąd Okręgowy w Częstochowie.

Do nieszczęśliwego zdarzenia doszło 30 lipca 2007 roku na przejściu przy skrzyżowaniu ul. Racławickiej z ul. Dąbrowskiego w Częstochowie (na przeciwko budynku Jantar). Oskarżenie z art. 177 $ 1 kodeksu karnego przeciwko kierowcy Monice P. wniosła Częstochowska Prokuratura. Proces toczy się w częstochowskich sądach od ponad trzech lat.
Diametralnie różne były relacje poszkodowanej w wypadku Krystyny Jerczyńskiej i oskarżonej Moniki P. Oskarżona nie przyznawała się do winy, twierdząc, że piesza przewróciła się sama przed maską jej samochodu. – Gdy z prawej strony zauważyłam przechodzącą kobietę, gwałtownie przyhamowałam samochód i nie potrąciłam jej – zeznawała w sądzie. Z kolei K. Jerczyńska tak relacjonowała przebieg zdarzenia: „Zobaczyłam, że pierwszy samochód (na wyjazd z ulicy Racławickiej czekało kilka pojazdów) oczekuje na wyjazd i równym krokiem weszłam przed ten samochód. Nagle samochód ruszył, ja upadłam na asfalt, gdy zostałam potrącona przodem samochodu. Następnie samochód potrącił moje lewe kolano. Będący na ulicy ludzi krzyknęli, by samochód się zatrzymał. Wysiadła z niego kobieta.”
Odmienne były również opinie rzeczoznawców z dziedziny ruchu drogowego. Tomasz Kurczyński uznał, że to kierująca samochodem nie dopełniła zasad ruchu drogowego. – Obowiązkiem kierowcy jest wnikliwa obserwacja przedpola pojazdu i zachowania szczególnej ostrożności, zwłaszcza w mieście i ruchliwych punktach, jak skrzyżowanie Racławickiej z Dąbrowskiego – stwierdził Kurczyński. Zastrzegł jednocześnie, że i piesza nie zachowała ostrożności, gdyż powinna przejść za, a nie przed pojazdem.
Biegli Wiesław Najgebauer i Paweł Mikoda winną wypadku uznali Krystynę Jerczyńską. Ich zdaniem piesza powinna z wielką bacznością przyglądać się prowadzącej samochód i odszyfrować jej zamierzenia. Sugerowali również, że Jerczyńska straciła równowagę i przewróciła się, schodząc z 25-centymetrowego krawężnika (połączenie chodnika z jezdnią było i jest, po remoncie jest bezkrawężnikowe i dostosowane do potrzeb niepełnosprawnych osób – przyp. red.). Słowa Moniki P.; „Nie poczułam, abym uderzyła w tę kobietę” przyjęli za pewnik, przemawiający na jej korzyć. Stwierdzili dość jednoznacznie, że Monika P. nie naruszyła zasad bezpieczeństwa i nie przyczyniła się do wypadku drogowego.
W toku sprawy wynikło jednak, że to oskarżona Monika P. zaniechała zasad ruchu drogowego. – Kierująca miała zapas czasu, oczywiście przy zachowaniu szczególnej ostrożności, by sprawdzić czy nikt nie wchodzi przed pojazd. Opis wypadku i zgromadzony materiał wskazywał na to, że piesza została potrącona przez samochód – mówił w sądzie Tomasz Kurczyński. Niejednoznaczne były też opinie lekarzy medycyny sądowej.
W szpitalu zaraz po wypadku lekarze po prześwietleniu radiologicznym stwierdzili u Krystyny Jerczyńskiej poważne „złamanie obydwu gałęzi kości łonowej po prawej stronie”. W konsekwencji wypadku 75-letnia kobieta utraciła zdrowie i sprawność . Dzisiaj porusza się z ledwością o kulach. Potrzebuje opieki przy podstawowych pracach domowych. Przed wypadkiem, co potwierdziły przed sądem Krystyna Gajer i Jadwiga Borkowska, pani Krystyna była całkowicie samodzielna i w pełni sprawna.
W wrześniu ubiegłego roku sąd uniewinnił Monikę P. Za winną wypadku uznał tylko Krystynę Jerczyńską. Ta, nie godząc się z wyrokiem sądu, złożyła odwołanie. Na tę okoliczność Sąd zlecił wykonanie dodatkowej ekspertyzy lekarskiej przez Katedrę i Zakład Medycyny Sądowej i Toksykologii Sądowo-Lekarskiej Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach. Biegli sądowi z ŚUM również nie określili jednoznacznie źródła urazu (potrącenie czy samoistny upadek), niemniej jak to stwierdzili, powstał on wskutek silnego urazu godzącego w okolicę obręczy miednicznej narzędziem twardym, tępym i płaskim o dużej powierzchni (może to być asfaltowa nawierzchnia). Ich zdaniem znikoma prędkość samochodu i obłe elementy konstrukcyjne pojazdu (zderzak) nie pozwalają wykluczyć możliwości kontaktu pojazdu z ciałem pieszej. Biegli z KiZ MSiT S-L ŚUM zwracają przy tym uwagę, że w danym przypadku cenny byłby wynik oględzin kryminalistycznych odzieży pokrzywdzonej w wypadku, którego jednak w aktach sprawy nie ma. Konkretną opinię utrudnia też brak możliwości dokonania własnej specjalistycznej oceny zdjęć radiologicznych uszkodzonych kończyn i miednicy. Biegli uznali, że zebrany materiał dowodowy nie pozwala stwierdzić czy poszkodowana szła, biegła czy stała w momencie wypadku. To powinno się ustalić w oparciu o inne okoliczności zdarzenia, przede wszystkim ewentualnych świadków.
Krystyna Jerczyńska zauważyła jednak, że biegli z KiZ MSiT S-L ŚUM stwierdzając brak obrażeń zewnętrznych i wewnętrznych kończyn dolnych, nie zwrócili uwagi na wynik badania elektromyograficznego z dnia 4 maja 2009 r. (nr 374/09), które świadczy o uszkodzeniu nerwu strzałkowego i łydkowego lewego, przecząc twierdzeniu o braku obrażeń. – Nadmieniam, że uszkodzenie to powstało na skutek uderzenia kolana lewego kołem samochodu mercedes vito – mówiła Krystyna Jerczyńska. Jak dodaje biegli zasugerowali się nieprawdziwą opinią poprzednich biegłych na temat dużego poziomu krawężnika z jednią, co miało przemawiać za jej samoistnym upadkiem. – Pragnę sprostować, że chodnik łączył się i łączy z jezdnią pochyłym zejściem, przystosowanym do wózków i niepełnosprawnych osób i nie było żadnego powodu do samoistnego upadku – tłumaczy pani Krystyna.
Podczas rozprawy 21 lutego 2011 roku sędzia przewodniczący Bogusław Zając zrelacjonował materiał dowodowy sędziemu Sądu Apelacyjnego Zbigniewowi Bednarskiemu. Krystyna Jerczyńska zwróciła się do Sądu z pytaniem o wyjaśnienie: „Dlaczego ciągle się mówi, że tylko ona jest winna wypadkowi.” Poprosiła o sprawiedliwy osąd sprawy, uchylenie wyroku i przekazanie do ponownego rozpoznania do Sądu Rejonowego. – Mam nadzieję, że to pomoże Wysokiemu Sądowi wykluczyć tezę mojego samoistnego upadku – mówiła Krystyna Jerczyńska. Prokurator Romuald Basiński i obrońca Moniki P. Michał Pacho wnieśli o utrzymanie w mocy wyroku. – Nie ma wystarczających dowodów, by winę przypisać kierowcy. Wszystkie opinie biegłych są niejednoznaczne. Stąd wnoszę o utrzymanie w mocy zaskarżonego wyroku. Jednocześnie swojej prawdy pani Jerczyńska może dochodzić z powództwa cywilnego – stwierdził prokurator Basiński.
Sąd Odwoławczy przekazał jednak sprawę do ponownego rozpoznania przez Sąd Rejonowy. – Sąd Rejonowy popadł w wewnętrzną sprzeczność. W uzasadnieniu do wyroku Sąd pisze, że doszło do potrącenia pieszego, a z drugiej strony daje wiarę jedynie oskarżonej Monice P., która przeczy jakoby miała kobietę potrącić. Ponadto opinie biegłych zarówno w zakresie ruchu drogowego, jak i medycyny nie mają jednakowego wymiaru, mając sporo rozbieżności. Biegły Najgebauer jest bardzo liberalny wobec kierowcy, a dla kierowcy na pasach pieszy nie powinien być zaskoczeniem i musi zwracać uwagę na pieszych. W tej sytuacji należałoby dopuścić dowody z wysoko wyspecjalizowanych komórek, na przykład Instytutu Ekspertyz Sądowych – argumentował wyrok Sądu sędzia Bogusław Zając.

URSZULA GIŻYŃSKA

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *