Walczyć o zieloną energię


PROBLEMY Z OCIEPLENIEM KLIMATU

Ocieplenie klimatu jest, po tzw. dziurze ozonowej, kolejnym globalnym problemem ekologicznym. Temat podjęliśmy w rozmowie z Andrzejem Kassenbergiem, prezesem Instytutu na Rzecz Ekorozwoju, który w czerwcu odwiedzi Częstochowę.

Popularyzowana przez ekologów teoria ocieplenia klimatu wskutek nadmiernej emisji gazów cieplarnianych do atmosfery nie u wszystkich naukowców zyskuje zrozumienie. Czy ekolodzy nie popadają w przesadę, strasząc katastroficznymi skutkami nieumiarkowanego wykorzystania energii?
– Przede wszystkim nie ekolodzy wymyślili ocieplenie klimatu, tylko jest to teoria naukowców, opracowana na podstawie badań i obserwacji. Szybki wzrost gazów cieplarnianych w atmosferze po raz pierwszy zaobserwowano w 1958 roku na Hawajach. Problemem – na poważnie – zajęto się trzydzieści lat później. Wtedy ONZ powołało Międzyrządowy Panel do Zmian Klimatycznych, do którego zaproszono i w pracach brało lub bierze udział od 1988 ponad dwa tysiące uczonych z różnych krajów. Ich zadaniem jest opracowywanie – raz na kilka lat – raportów o przyczynach i skutkach ocieplania klimatu oraz o potrzebach działania. Pierwsze studium, opublikowane w 1990 roku, stało się podstawą zajęcia się problematyką ochrony klimatu w trakcie Szczytu Ziemi w Rio de Janeiro w 1992 roku. Wówczas 192 państwa, w tym Polska, przyjęły Ramową Konwencję Narodów Zjednoczonych dotyczącą Zmian Klimatu. Taką postawą rządy potwierdziły, że globalne ocieplenie postępuje i jest zagrożeniem dla ludzkości.
Oczywiście istnieje grupa naukowców uważających, że zjawisko to ma naturalny przebieg. Takie stanowisko nie ma jednak uzasadnienia, również badawczego. O zagrożeniach klimatycznych przekonują fakty, czyli systematyczny wzrost średniej temperatury powietrza wskutek zwiększania emisji gazów cieplarnianych z energetyki, transportu, przemysłu oraz rolnictwa jak i także niekontrolowanego użytkowania terenów zielonych, w tym w szczególności rabunkowe wycinania lasów.

Spore grono uważa, że środowiska ekologiczne robią zamieszanie wokół problematyki ochrony przyrody, by po prostu zaistnieć?
– Podejmujemy dyskusje na temat problemów udowodnionych przez naukowców jako szkodliwe dla ludzkości. Czynimy to w trosce o Ziemię, a nie swój image. To badacze wyliczyli, że stężenie gazów cieplarnianych w atmosferze w stosunku do okresu przedprzemysłowego (połowa XVIII stulecia – przyp. red.) gwałtownie wzrosło. Tylko dwutlenek węgla z 274 cząstek na milion podskoczył do prawie 390, ostatnio tempo to osiągnęło ponad dwie cząsteczki na rok. Takiego przyspieszenia nigdy nie zaobserwowano. Przez 600 tysięcy lat stężenie CO2 nie przekroczyło poziomu 300 cząstek na milion.

Jakie zagrożenia niesie ocieplenie klimatu?
– Grozi nam nasilenie wielu niekorzystnych zjawisk, których już dzisiaj w pewnym stopniu doświadczamy – huragany, tornada, zanikanie gatunków zwierząt, topnienie lodowców, zatopienia lądów, susze, brak wody. Może są to wizje katastroficzne, niemniej naukowcy dowodzą, że jeżeli nic nie będziemy robić, by chronić klimat, to w ciągu 10-15 lat średnia temperatura powietrza może wzrosnąć o ponad 2 stopnie Celsjusza w stosunku do ery przedprzemysłowej, a do końca XXI wieku nawet od 3 do 6 stopni. Dodam, że różnica między e okresem zlodowacenia a okresem między zlodowaceniami wynosiła 5 stopni Celsjusza.

Jakie działania minimalizujące ocieplenie i w efekcie jego negatywne skutki należałoby podejmować?
– Najważniejszym celem jest ograniczenie emisji gazów cieplarnianych do atmosfery – dwutlenku węgla, metanu i podtlenku azotu i innych – z procesów przemysłowych energetyki, budownictwa, transportu, rolnictwa. W 2012 roku kończy się ważność ustaleń protokołu z Kioto. Kraje, które zdecydowały się na jego ratyfikację, zobowiązały się zredukować własną emisję gazów cieplarnianych. Nie do końca udało się z tego wywiązać, stąd już dzisiaj toczą się negocjacje o nowe, bardziej rygorystyczne zasady i programy na rzecz ochrony klimatu. Przy czym trzeba powiedzieć, że te działania nie służą jedynie ekologom, ale całemu globowi. Mówienie przez część sceptyków co do zmian klimatu wywołanych przez człowiek , że przeznaczanie pieniędzy na ten cel to marnotrawstwo jest kpiną. To inwestycja chroniąca zasoby i jakość środowiska dla przyszłych pokoleń, służąca ogółowi ludzkości.

A konkretnie?
– Natychmiast powinno się wprowadzić zasadę przezorności, nakazującą działanie. Nie można podejmować ryzyka i zaniechać pracy na rzecz ochrony klimatu. Podstawą jest oszczędzanie energii, a nie dodawanie nowych mocy w elektrowniach. W Polsce bez większego trudu można ograniczyć o 30-40 procent zużycie energii. Metod jest wiele. Już termomodernizacja zmniejsza spożytkowanie ciepła (w naszym budynku o 40%), podobnie efektywna jest zamiana żarówek na energooszczędne. Ważnym elementem jest zabezpieczanie przed niszczeniem terenów przyrodniczo czynnych – łąk, lasów, pól. To są naturalne pochłaniacze dwutlenku węgla i producenci tlenu. Kolejnym aspektem jest budowanie zwartych miast, co zminimalizuje rozszerzenie sieci dróg. Poważnym źródłem emisji gazów jest transport. Dlatego trzeba wrócić do przewożenia towarów i ludzi koleją, a w miastach częściej korzystać z transportu publicznego lub przesiąść się na rower, a także korzystać z własnych nóg. Nie chodzi jednak, by zakazywać używania samochodów, ale żeby stwarzać warunki dla innych środków transportu, budować korzystną ofertę dla zmiany.
Zasada przezorności mówi również o przygotowaniu się na konsekwencje zmian klimatu. Na zatopienie narażone są małe kraje wyspiarskie ale także gdańska Starówka czy Hel zmieni się w wyspę. Jeśli woda w Bałtyku podniesie się do końca obecnego wieku o 1 metr, to zostanie zagrożona ona zalaniem, a na całym naszym wybrzeżu zagrożonych będzie 250 tysięcy ludzi. Trzeba więc pomyśleć o budowie wałów ochronnych. Na przykład rząd wyspiarskiego kraju Malediwy, gdzie najwyższe wzniesienie ma 2 metry utworzył specjalny fundusz z dochodów z turystyki aby wykupić na wszelki wypadek dla swoich obywateli tereny w Indiach albo na Cejlonie aby w razie zalania wysp przenieść tam cały naród. Zatapianie lądów spowoduje klimatyczną migrację ludności z Dalekiego Wschodu np. z Bangladeszu. To będzie wyzwanie dla Europy.
Z kolei susze ograniczą uprawy ziemniaków w Polsce, w zamian można rolnictwo przestawić na kukurydzę, co już się dzieje. Będzie więcej szkodników i pasożytów, pojawią się choroby tropikalne. Już dzisiaj należy pomyśleć o szkoleniu lekarzy, by umieli rozpoznawać i zwalczać nowe przypadki.
W 2008 roku silne wiatry były przyczyną tysiąca katastrof budowlanych, to poważne zagrożenie ale silniejsze wiatry to szansa i lepsze warunki do budowy elektrowni wiatrowych. Z gwałtownymi deszczami nie radzą sobie kanalizacje. Trudno zmieniać wybudowane, ale nowe powinny mieć inne parametry.

Jakie propozycje w sprawie ochrony klimatu ma Instytut na Rzecz Ekorozwoju?
– Pracujemy nad budowaniem świadomości społecznej. To nasza misja. Informowanie, wpływanie na instytucje decyzyjne. Chcemy pobudzać do kreatywnego, pozytywnego myślenia o środowisku i klimacie, a w dalszej konsekwencji do prowadzenia zrównoważonej „zielonej” gospodarki. Zapraszamy do współpracy media, organizujemy konferencje, sympozja, konkursy, wydajemy publikacje.

Jak skutecznie przekonywać społeczeństwo do zmiany postawy i działań chroniących środowisko? Dzisiaj nawet wysokie ceny za energię nie wpływają na większą oszczędność.
– Istotą jest zmiana zachowań ludzkich, wzrost świadomości ekologicznej. Tu ogromną rolę spełniają media. Na Zachodzie środki masowego przekazu wiele mówią o zagrożeniach dla klimatu i jak zapobiegać dalszemu negatywnemu procesowi jego ocieplenia.

Jednym z efektów działań ekologów jest zatwierdzony w styczniu br. przez kraje Wspólnoty Europejskiej pakiet klimatyczny. Jednak nie do końca spełnił on oczekiwania.
– Pakiet jest pochodną ustaleń z marca 2007 roku. Objął zasadę 3×20 – 20 procent ograniczenia emisji gazów cieplarnianych, 20 procent udziału energetyki odnawialnej i 20 procent poprawy efektywności w użytkowaniu energii. Dodatkowo nakazuje wprowadzenie 10 procent biopaliw do środków transportu. Pakiet 3×20 jest instrumentem, który ma przyspieszyć modernizację zacofanej polskiej energetyki. Limity emisyjne z pewnością wpłyną na funkcjonowanie przedsiębiorstw z branży paliwowo-energetycznej. Ceny może wzrosną, ale wywoła to presję oszczędzania i w efekcie u jednostkowego odbiorcy może przełoży się na mniejsze płatności. Według rządu dzięki pakietowi nasz kraj sporo zyskał, bo uprawnienia do emisji gazów cieplarnianych energetyka będzie w duże mierze dostawać za darmo. Jednak w globalnym wymiarze nie jest on tak korzystny dla Polski. Brak silnego impulsu do innowacji i modernizacji.

Drugim ważnym dzisiaj tematem jest bezpieczeństwo energetyczne kraju. By je zapewnić, a jednocześnie ograniczyć emisję gazów, politykę w tej kwestii zaczyna opierać się na rozbudowywaniu sektora energii atomowej. Czy to dobry kierunek? Jeżeli nie, to w jaki sposób rozwiązać problem bez uszczerbku dla klimatu?
– Do 2030 roku nie będziemy potrzebować energii jądrowej. Alternatywą dla polityki energetycznej są znaczne oszczędzanie energii oraz źródła odnawialne – biomasa, energia słoneczna i wiatrowa. Z nich można uzyskać nawet do 25 procent potrzebnej energii. Poza tym wprowadzanie proekologicznych rozwiązań stwarza szanse rozwojowe dla regionu, choćby poprzez pozyskiwanie nowych miejsc pracy. Natomiast energia jądrowa niesie istotne zagrożenia. Proces inwestycyjny jest drogi i długi, a pierwsze efekty byłyby dopiero w 2025 roku. Kolejny problem to składowanie odpadów radioaktywnych, czyli „pasztet” dla przyszłych pokoleń. Elektrownia jądrowa jest również niebezpieczna z punktu widzenia terroryzmu.

Instytut na Rzecz Ekorozwoju prowadzi prace nad Alternatywną Polityką Energetyczną dla Polski, przygotował własny projekt. Proszę przybliżyć jego założenia.
– Głównym celem jest ograniczenie emisji CO2. Nie jesteśmy przeciwko rządowym propozycjom, zauważamy zmiany w podejściu do nowej polityki ale naszym zdaniem to za mało. Naszą ideą jest określenie bezpiecznego pułapu emisji gazów cieplarniach, którego nie należy przekroczyć i do którego trzeba dostosowywać projekty i działania służące zaspakajaniu potrzeb energetycznych. Rząd prowadzi politykę odwrotną. Najpierw określa potrzeby i sposoby ich zaspakajania, a potem martwi się o ograniczenie wpływu na środowisko.

Istotnym aspektem w proekologicznej polityce są odnawialne źródła energii. W jakim zakresie są one dostępne na naszym rynku. Co należy zrobić, by je upowszechnić?
– Z pewnością nie wykorzystujemy potencjału. Obecnie to 7 procent ogółu użytkowanej energii. Unia Europejska postanowiła, że musi to być 15 procent. Według analityków w 2020 roku udział odnawialnych źródeł w ogólnej produkcji może sięgnąć 22 procent, a w 2030 – nawet 25-30 procent. Badania wskazują, że 40 procent Polaków uważa, że w polityce energetycznej kraju powinien dominować rozwój takiej energetyki. Ba, 80 procent zgadza się na dopłaty z budżetu państwa na ten cel. Jednakże pamiętać należy, iż energetyka wiatrowa wymaga wsparcia ze strony tradycyjnej gdyż nie zawsze wieje wiatr. Trzeba zachować równowagę w produkcji, a w trosce o bezpieczeństwo kraju.

W jednym z wywiadów stwierdził Pan, że decydenci w polityce energetycznej powinni wziąć pod uwagę różne aspekty, korzystne dla wszystkich, a nie tylko dla wybranych grup interesów, by znaleźć najwłaściwsze w długiej perspektywie rozwiązanie dla Polski. Jakie, Pana zdaniem, ono jest i o jakie grupy interesów chodzi?
– W alternatywnej polityce chcemy poważnej, merytorycznej analizy. Trzeba najpierw ustalić kierunki i dopiero w ślad za tym podejmować kluczowe decyzje. Na politykę energetyczną w Polsce wpływ ma silne lobby, które planuje rozwijać elektrownie jądrowe. Działa ono choćby przez Stowarzyszenie Ekolodzy na Rzecz Energetyki Jądrowej. To jest nadużycie i mieszanie ludziom w głowach.

Dziękuję za rozmowę.

W ramach programu aktywnej edukacji na rzecz zrównoważonego rozwoju – EKO-HERKULES, współfinansowanego ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, eksperci Instytutu na Rzecz Ekorozwoju (od początku 2008 roku) prowadzi prace nad projektem Alternatywnej Polityki Energetycznej Polski do roku 2030. Finalny dokument ukaże się już w czerwcu 2009 roku. Bieżące informacje na temat projektu dostępne są na stronie: www.ine-isd.org.pl
Punkt wyjścia do tworzenia alternatywnej polityki energetycznej stanowi konieczność ograniczenia emisji gazów cieplarnianych. W ramach dopuszczalnej wielkości emisji tych gazów poszukiwane były najbardziej efektywne sposoby (w sensie ekonomicznym, społecznym i ekologicznym) gospodarowania zasobami energetycznymi oraz metody zaspakajania potrzeb na energię elektryczną, ciepło czy paliwa płynne.

URSZULA GIŻYŃSKA

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *