POEZJA PRZEDŁUŻA ŻYCIE


W Klubie “Złota Jesień”

Klub “Złota Jesień” spotyka się raz w tygodniu. W środy, o godz. 16.OO w Ośrodku Promocji Kultury “Gaude Mater”, przy ul. Dąbrowskiego 1. To pasjonaci – poeci amatorzy. Czytają swoje wiersze, dyskutują, oceniają. Mentorem – jak nazywają go sami członkowie Klubu – tych spotkań jest znany, częstochowski poeta Tadesz Gierymski. Atmosfera jest bardzo sympatyczna, przyjazna, wręcz rodzinna. Część klubowiczów ma już na swoim koncie drobne sukcesy, są laueatami konkursów, ich wiersze były publikowane, ktoś wydał już nawet swój niewielki tomik. Są różni, tak jak różna jest ich poezja, ale łączy ich zamiłowanie do piękna, do słowa, do poezji właśnie.
– Skąd pomysł na organizowanie takich właśnie spotkań?
Marianna Falkowska: – Wszystko zaczęło się od dwóch osób, ode mnie i Leny Głowackiej. We wrześniu 2000 brałyśmy udział w Turnieju Jednego Wiersza, organizowanym przez “Gaude Mater” i stwierdziłyśmy, że musimy mieć kogoś do kogo będzie się można zwrócić o fachową poradę w pisaniu poezji. Mariola Florek, osoba która zajmuje się Turniejem w Ośrodku zapytała, kogo byśmy chciały. Od razu pomyślałyśmy o Tadeuszu Gierymskim, znałyśmy go nie tylko z jego poezji, ale i łagodnego stosunku do ludzi. I tak się zaczęło. Z miesiąca na miesiąc było nas coraz więcej. Zresztą cały czas czekamy na nowych członków. Teraz na spotkania przychodzi kilkanaście osób, czasem nawet trochę więcej.
– Wśród Was są laureaci Turnieju Jednego Wiersza.
– Tak, to właśnie Lena Głowacka i Bartek Mazur. Bartek wydał tomik swoich wierszy, Leszek Górnicki przygotowuje swój do druku.
– To takie marzenie każdego poety?
– Tak, każdy z nas marzy, żeby wydać swój tomik, żeby te wiersze nie leżały w szufladzie. Bardzo lubimy się tu spotykać, to tak, jakbyśmy tworzyli rodzinę.
– Działalność “Złotej Jesieni” nie ogranicza się tylko do tych cośrodowych spotkań?
– Nie, raz w miesiącu organizujemy wieczory autorskie. Bohaterem jest jeden z członków klubu, który prezentuje swoje wiersze.
– Poezja jest ważna w Waszym życiu?
– Właściwie to wypełnia nam życie. Przez to, że zajmujemy się pisaniem, nasze życie jest przyjemne. My się tam żalimy, cieszymy, to jakby rozmowa. Dzięki temu wszystko o sobie wiemy. Wszyscy wiedzą, co kto czuje, kto kocha i kogo, czy z wzajemnością, czy nie, bo przecież czytamy sobie te nasze wiersze, nasze zwierzenia…
– A skąd się wzięło zainteresowanie poezją u Pani?
– Z wykształcenia jestem ekonomistą. Ale od dzieciństwa interesowałam się muzyką i poezją. Pamiętam wiersze, których uczyłam się jeszcze w pierwszej klasie szkoły podstawowej. Potem recytowałam wiersze swoim dzieciom, a przez trzynaście lat robiłam to w zespole. Zawsze próbowałam pisać, ale mi nie wychodziło. Aż wreszcie wzięłam długopis i napisałam wiersz na urodziny mojej córki, i udało się! Miałam tyle przeżyć, tęsknot, z młodości, z dzieciństwa. Teraz mam wolną głowę, uwolniłam się od tego, bo opisałam je. Mam około czterystu tekstów, głównie wierszy. Pisanie poezji jest bardzo piękne, może nawet przedłuża życie…
– Dziękuję za rozmowę.

Za oknami
Za oknami wicher topolami miota
Nagina ku ziemi ich konary giętkie
uporczywie szarpie wierzchołki strzeliste
zmaga się z uporem drzew stojących rzędem

A gdy bezskutecznie sił swych wypróbuje
ustępuje z wolna zastawiając ciszę
drzewa się prostują okazując dumę
tylko dygotanie drobnych listków słyszę

SYLWIA BIELECKA

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *