Uroki eufemizmu


W “Żywocie Ezopa”, autorstwa Biernata z Lublina, jest taka oto legenda: Ezop, spełniając rozkaz swego pana, który polecił mu przygotować danie z rzeczy najlepszych, podał do stołu wędzone ozory. To samo uczynił, gdy pan kazał mu przyrządzić posiłek z rzeczy najgorszych. Morał opowiastki jest oczywisty – używając języka można czynić dobrze, kreować rzeczywistość piękną i szlachetną, służyć prawdzie, ale równie skutecznie można czynić chaos, zniszczenie, stwarzać pozór i fałsz.

W “Żywocie Ezopa”, autorstwa Biernata z Lublina, jest taka oto legenda: Ezop, spełniając rozkaz swego pana, który polecił mu przygotować danie z rzeczy najlepszych, podał do stołu wędzone ozory. To samo uczynił, gdy pan kazał mu przyrządzić posiłek z rzeczy najgorszych. Morał opowiastki jest oczywisty – używając języka można czynić dobrze, kreować rzeczywistość piękną i szlachetną, służyć prawdzie, ale równie skutecznie można czynić chaos, zniszczenie, stwarzać pozór i fałsz.
Moc słowa jest rzeczywiście potężna. Język to nie tylko podstawowe narzędzie komunikacji i opisywania świata – często wpływa na kształt rzeczywistości, bywa, że ją kreuje, uciekając się nieraz do podstępnej formy eufemizmu. Człowiek delikatny z natury nie powie: “w tym pokoju śmierdzi”, użyje oględnego zwrotu: “czuję tu niemiły zapach”, nie wyrazi się: “zarabiam dużo pieniędzy”, lecz powie raczej: “moje pobory nie są małe”. Ktoś, kto nadużył alkoholu nie oznajmi: “wczoraj byłem pijany”, lecz ujmie to nieco inaczej: “byłem wczoraj zawiany, wstawiony, podchmielony”. Mamy tu do czynienia z eufemizmem, czyli wyrazem lub zwrotem delikatnym, oględnym, dyplomatycznym, który zastępuje zwroty i wyrazy nazywające rzeczy wprost, po imieniu, bez ogródek. Z podanych przykładów jeszcze niewiele wynika, poza tym, że opisywana rzeczywistość jest lekko skorygowana, ładniejsza. Kiedy czytamy: “Józef W. ukradł rower”, nasze skojarzenie jest naturalne: “A to złodziej! Należy go ukarać”. Jeśli trafiamy na informację: “Jacek K. i Dariusz N. dokonali napadu na bank(…) straty wynoszą dwieście tysięcy złotych”, wszystko jest jasne – “Bandyci! Za kratki z nimi”. Od paru lat w mediach pojawiają się zwroty w rodzaju: “Grzegorz W. naraził skarb państwa na stratę około 170 mln. złotych” albo: “Prezesi spółki węglowej wyprowadzili majątek szacowany na kwotę 10 mln. złotych” lub: “Edwardowi J. postawiono zarzut niegospodarności (…) wskutek czego wpływy do budżetu państwa uszczuplone zostały o 5 ml. złotych”. Cóż znaczą eufemistyczne zwroty: “naraził skarb państwa”, “wyprowadził majątek”, “uszczuplił wpływy”? Znaczą tyle, co: ukradł, zrabował, ograbił. Ciekawe jest jednak to, że nie nazywając rzeczy po imieniu, łagodząc i zaciemniając charakter popełnionych czynów, stwarza się sprawcom, już na starcie, możliwość uniknięcia kary. Skoro “wyprowadził”, a nie “zrabował”, to może nie jest winny? Sądy na ogół również mają w tej kwestii wielkie wątpliwości, choć nie na poziomie językowym. Pomijając inne, daleko ważniejsze mechanizmy sterujące rzeczywistością, należy stwierdzić, iż język ma ogromną moc w tym zakresie, może subtelnie, niezauważalnie tak wykreować fakty, że czarne staje się białym, a w konsekwencji złodziej człowiekiem niewinnie oskarżonym.

HALINA PIWOWARSKA

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *