Potrzeby i możliwości polskiej transplantologii


W Polsce przeszczepia się dwa, a nawet trzy razy mniej narządów w porównaniu do rzeczywistych potrzeb. Wielu chorych umiera w oczekiwaniu na przeszczep.

W 2009 roku pobrano narządy od blisko 450 zmarłych osób, co stanowi 11,2 dawcy w przeliczeniu na 1 mln mieszkańców. W tym samym czasie, średnia liczba zmarłych dawców w Europie wyniosła ponad 16 na 1 mln mieszkańców. W Hiszpanii, w której funkcjonuje najsprawniejszy system pobierania narządów, wskaźnik ten przekroczył 30. A dla przykładu
Znaczące zmniejszenie liczby wykonywanych przeszczepów w Polsce nastąpiło w 2007 roku. Liczba zmarłych dawców spadła wtedy do poziomu 9,2 dawcy na 1 mln mieszkańców, podczas gdy dwa lata wcześniej wynosiła ponad 14. Potem zaczęto odnotowywać powolny odwrót od tej tendencji, jednak dane pochodzące z wielu województw są nadal alarmujące. W 2008 roku w Małopolsce pobrano narządy jedynie od dwóch zmarłych osób, co stanowi zaledwie 0,61 dawcy w przeliczeniu na 1 mln mieszkańców. Niewielką liczbę pobrań zarejestrowano także w województwach podkarpackim, świętokrzyskim i lubelskim, w których zgłoszono odpowiednio pięciu, sześciu i dziesięciu zmarłych dawców. W dobrej sytuacji znalazły się dwa województwa – wielkopolskie i zachodniopomorskie, które jako jedyne w kraju przekroczyły średnią europejską pod względem liczby zmarłych dawców. W rekordowym województwie zachodniopomorskim liczba ta wyniosła 40,78 osoby na 1 mln mieszkańców.
Należy podkreślić, że niewielka liczba pobrań narządów niekorzystnie wpływa na liczbę wykonywanych w danym regionie przeszczepów, co wynika m.in. z ograniczonych możliwości przechowywania i transportowania pobranych organów. Równocześnie rośnie zapotrzebowanie na narządy, wzrasta wiek biorców i wydłużają się listy oczekujących. W 2008 roku na przeszczep oczekiwały blisko 1900 osób. W 2009 roku liczba ta znacznie wzrosła, do ponad 2300 osób .

– Pobieranie organów w danym województwie od osób zmarłych zwiększa szansę jego mieszkańców na zabieg przeszczepienia narządów, który jest często jedyną formą leczenia ratującego życie. W zapewnieniu chorym dostępu do transplantacji duże znaczenie ma rozwój jej idei na szczeblu regionalnym – powiedział prof. Wojciech Rowiński, konsultant krajowy ds. transplantologii klinicznej, wiceprzewodniczący Polskiej Unii Medycyny Transplantacyjnej.

W tym procesie ważną rolę odgrywają koordynatorzy transplantacyjni w szpitalach, którzy odpowiadają za koordynację i organizację działań zmierzających do pozyskiwania i przeszczepiania narządów. Warto podkreślić, że w krajach, w których stanowiska koordynatorów są powszechnie rozwijane, liczba zmarłych dawców oraz pobieranych i wykorzystywanych do przeszczepienia narządów jest wysoka. W Hiszpanii pracuje ok. 6 koordynatorów na 1 mln mieszkańców, w Polsce ta liczba wynosi poniżej 0,5. Jednocześnie, około 50 proc. wszystkich przeszczepianych w naszym kraju narządów jest pobieranych zaledwie w 10 szpitalach, w których zatrudnieni są lokalni koordynatorzy transplantacyjni.
W Polsce niewiele jest ośrodków, które zajmują się przeszczepami, brakuje też wyszkolonej kadry. Co zadziwiające, wielu lekarzy uważa nawet, że transplantacje to leczenie eksperymentalne i dlatego zwlekają z decyzją podjęcia takiej terapii. Bardziej światli przekonują, że kluczem do sukcesu transplantologii jest większa aktywność środowiska medycznego oraz szkolenia lekarzy kwalifikujących chorych do transplantacji. Stąd Polacy na operacje przeszczepów jeżdżą za granicę. Najczęściej do Wiednia, gdzie tylko w styczniu tego roku przeprowadzono piętnaście transplantacji płuc. W Austrii w ostatnich latach przeszczepiono płuca jedenaściorgu polskim dzieciom, chorym na mukowiscydozę, genetyczną nieuleczalną chorobę niszczącą ten narząd, z którą na świat przychodzi jeden na 2,5 tys. noworodków.
W województwie śląskim transplantacje płuc przeprowadza się w Śląskim Centrum Chorób Serca w Zabrzu – to jedyny ośrodek w kraju, gdzie dokonuje się takie operacje. Rocznie odbywa się ich dziesięć, od 2002 r. wykonano 37 przeszczepów płuc, a potrzeba jest znacznie większa, na operacje rocznie czeka około dwustu chorych.
Transplantolodzy z Zabrza mają ambitne plany, by zwiększyć liczbę zabiegów do 20 rocznie. Ich wyniki leczenia są porównywalne z innymi ośrodkami przeszczepowymi. Obecnie trzymiesięczne przeżycie osiąga się u 80 proc. operowanych, pięć lat po przeszczepie żyje połowa chorych. A pamiętać należy, że transplantacje płuc są obarczone większym ryzykiem niż przeszczepy nerek czy serca. Płuca mają bowiem kontakt ze światem zewnętrznym i są narażone na działanie drobnoustrojów, które wywołują infekcje, dla chorych mogące być śmiertelnie groźne.

GAW

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *