Huty “być, albo nie być”


Rok po powołaniu Huta Stali Częstochowa Sp. z o.o. nie jawi się już jako “kolos na glinianych nogach”, chociaż do pełnej stabilizacji jeszcze daleko. Dwanaście miesięcy temu sytuacja wyglądała dramatycznie.
Narodziny nowej spółki w październiku ub. roku wzbudziły spore emocje. Dla jednych stanowiła ona panaceum na kłopoty częstochowskiego hutnictwa, drudzy pukali się w czoło.

Rok po powołaniu Huta Stali Częstochowa Sp. z o.o. nie jawi się już jako “kolos na glinianych nogach”, chociaż do pełnej stabilizacji jeszcze daleko. Dwanaście miesięcy temu sytuacja wyglądała dramatycznie.
Narodziny nowej spółki w październiku ub. roku wzbudziły spore emocje. Dla jednych stanowiła ona panaceum na kłopoty częstochowskiego hutnictwa, drudzy pukali się w czoło.
Dobrodziejstwo inwentarza
Potencjał techniczno-ekonomiczny zakładu tworzyły: dzierżawione od Huty Częstochowa S.A. stalownia, walcownia i koksownia (miesięczny czynsz dzierżawny określono na około 4,3 mln zł) oraz kapitał zakładowy w wysokości … 50 tysięcy zł.
Jeśli do tego dodać zamierające, ze względu na brak możliwości produkcyjnych, rynki zbytu oraz mgliste obietnice otrzymania kredytu to trudno było się dziwić głosom sceptyków, którzy nie dawali spółce jakichkolwiek szans na dłuższe przeżycie. Nie najlepsze, łagodnie mówiąc, były również nastroje wśród załogi. Huta przyjęła 2 tysiące pracowników, którzy obawiali się o swój byt, ale równocześnie w nowej Spółce widzieli nadzieję na lepszą przyszłość.
I rzeczywiście bardzo szybko okazało się, że obietnice otrzymania kredytu były tylko mrzonkami. Nikt nie chciał nowej Spółce udzielić gwarancji, pod jego zabezpieczenie. Co prawda z inicjatywą taką wyszły władze miasta, ale prawnie okazało się to niemożliwe. Jedyny niewielki 20. milionowy kredyt towarowy uzyskany od Banku Przemysłowo-Handlowego (trafił do Spółki za pośrednictwem Centrali Zaopatrzenia Hutnictwa) był tylko przysłowiową kroplą w morzu potrzeb.
Być albo nie być
– Brak środków obrotowych był naszą największą bolączką. Musieliśmy w tej sytuacji zdobyć zaufanie naszych partnerów handlowych, bo tylko to gwarantowało utrzymanie ciągłości produkcji – mówi dzisiaj Piotr Pełka, członek Zarządu Huty Stali Częstochowa Sp. z o.o.
W rzeczywistości oznaczało to “być albo nie być” nie tylko huty, ale również spółek zależnych Huty Częstochowa S.A. Ciągłość produkcji dawała możliwość sukcesywnego odzyskiwania pozycji rynkowej, co z kolei pozwalało utrzymać miejsca pracy dla kilku tysięcy pracowników. Przystąpiono więc do żmudnych, bardzo trudnych negocjacji z kontrahentami zmierzającymi do przekonania ich, że spółka jest wiarygodnym partnerem .
Z perspektywy czasu kierownictwo zakładu przyznaje, że wyjście z “dołka” możliwe było w ogromnej mierze właśnie dzięki zaufaniu partnerów handlowych. Pomocny okazał się także wzrost koniunktury gospodarczej oraz zwyżkujące ceny zbytu na wyroby huty.
Pierwsze jaskółki poprawy
Jeszcze wiosną spółka miała ok. 37 mln zł. straty, które obecnie zredukowane zostały do mniej niż połowy. Do końca grudnia Zarząd planuje dalsze sukcesywne zmniejszanie strat.
– Nie ma większych perturbacji, jeśli chodzi o wypłaty wynagrodzeń. Większość pracowników otrzymuje pensje prawie w terminie. Jeśli już występują jakieś opóźnienia, to sprowadzają się do dwóch, trzech dni. W tej chwili trwa jesienny remont urządzeń stalowni i walcowni. Takie remonty przeprowadzamy dwa razy w roku – informuje Piotr Pełka.
Dzisiaj zatrudnieni, choć wciąż obawiają się o swój byt, widzą pierwsze symptomy poprawy. Pomimo jednak polepszenia się sytuacji ekonomicznej i stopniowego ale systematycznego spłacania przez hutę zobowiązań do stabilizacji jeszcze daleko. To dopiero początek drogi.
Co z Hutą Częstochowa S.A.?
Pierwsza rocznica powstania spółki zbiegła się z zakończeniem pierwszej fazy restrukturyzacji zadłużenia cywilnoprawnego Huty Częstochowa S.A. Trzy miesiące temu Agencja Rozwoju Przemysłu zatwierdziła projekt naprawczy Spółki, który warunkowo zaakceptował Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów.
Zgodnie z planem przyjętym przez ARP długi huty zostały podzielone. Zaległości w stosunku do banków i partnerów handlowych trafią do spółki, która powstanie z produkcyjnego majątku Huty Częstochowa S.A. W przyszłości wprowadzony tu zostanie inwestor. Należności wobec gminy czy ubezpieczeń społecznych przejdą do nowo tworzonego Częstochowskiego Parku Przemysłowego. Ich zabezpieczeniem będzie część nieprodukcyjna terenów hutniczych czyli po prostu atrakcyjne grunty, z których huta nie korzysta. Uzbrojone w infrastrukturę techniczną i dobrze skomunikowane tereny staną się miejscem powstawania nowych przedsiębiorstw. Dodatkowym bodźcem do podejmowania inwestycji będą przyznane przez miasto ulgi podatkowe oraz obudowanie parku instytucjami świadczącymi usługi doradcze, szkoleniowe i finansowe. W parku ma działać także koksownia i spółka Elsen. Częstochowski Park Przemysłowy powołano 19 sierpnia br. dzięki porozumieniu zawartym przez miasto, Agencję Rozwoju Przemysłu i Hutę Częstochowa S.A. Wreszcie spółkami wydzielonymi z Huty Częstochowa S.A.(np. “Rurexpol” czy “Mostbud”) zajmuje się powołany przez ARP fundusz inwestycyjny.
Kolejny krok
13 października br. wierzyciele huty zgodzili się na redukcję o ponad połowę jej 300 milionowego zadłużenia i objęcie w nowej spółce udziałów, które w przyszłości odkupi inwestor. Restrukturyzacją częstochowskiego hutnictwa zainteresowane są cztery duże koncerny : amerykański Steel Capital Corporation, ukraiński Industrial Union of Donbas, indyjski Global Infrastructure Holding LDT oraz międzynarodowy holding LNM. Na początku listopada jeden z nich otrzyma wyłączność na rozmowy.
Podpisanie ugody restrukturyzacyjnej nie oznacza, że wierzyciele cywilnoprawni od razu przejmą majątek produkcyjny. Jest on bowiem obciążony należnościami wobec miasta czy ZUS (tzw. długami publicznoprawnymi). Trzeba uzbroić się w cierpliwość i czekać na nowelizację ustawy o pomocy publicznej. Wówczas zadłużenie to znajdzie się w funduszu, w którego dyspozycji będzie nieprodukcyjny majątek Huty Częstochowa S.A. Będzie to następny krok w programie naprawczym spółki, którego realizację określono na dwa lata.
Jedno jest pewne – Huta nie jawi się już jako przysłowiowy “kolos na glinianych nogach” choćby z tego powodu, że w przejęciu części pakietu jej akcji dobry interes wietrzą zagraniczne firmy.

DARIUSZ FIUTY

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *