Konferencja mistrzów


SUKCESY AEROKLUBU CZĘSTOCHOWSKIEGO

Aeroklub Częstochowski to najbardziej utytułowany klub w Polsce. – Skupiamy w swych szeregach wielu wspaniałych zawodników, wielokrotnych mistrzów świata, Europy, Polski Nie ma w Polsce drugiego regionalnego aeroklubu, który mógłby pochwalić się tak wspaniałym dorobkiem – podkreśla prezes Aeroklubu Częstochowskiego Włodzimierz Skalik.

Tytuły mistrzowskie dla członków Aeroklubu Częstochowskiego sypią się jak z rękawa. Jak podkreśla Włodzimierz Skalik jest to wynik nie tylko wielkiej miłości do latania, ale przede wszystkim wytężonej pracy, zapału i całkowitego oddania pasji. Efekt tych składników oddaje pasmo sukcesów z ostatnich tygodni.
W Mistrzostwach Świata Modeli Redukcyjno-Latających w konkurencji F4B i F4C, które miały miejsce w Rudnikach pod Częstochową, srebro w F4B (pilotowanie modelu na uwięzi) zdobył Marian Kaziród z Aeroklubu Częstochowskiego, drużyna polska z częstochowskimi zawodnikami sięgnęła po najwyższy laur. Kolejny nasz zawodnik – Zbigniew Nieradka, stanął na najwyższym podium podczas mistrzostw świata w lataniu szybowców w węgierskim Szeged. Z niedawno zakończonych samolotowych mistrzostwach świata w Dubnicy na Słowacji ze złotym medalem powrócił Janusz Darocha, wywalczył go w wspólnie z kolegą z Aeroklubu Wrocławskiego Zbigniewem Chrząszczem. Na tych samych zawodach wicemistrzem świata został członek Aeroklubu Częstochowskiego nawigator Michał Osowski. O swoich sukcesach zawodnicy opowiedzieli podczas konferencji prasowej 19 sierpnia. Zgodnie przy tym podkreślili, że latanie jest spełnieniem ich dziecięcych marzeń, a najważniejsza jest rywalizacja, nie tylko z zawodnikami, ale i z nieprzewidywalną pogodą.
Marian Kaziród nad modelem lancastera, którym wywalczył tytuł wicemistrza świata w Rudnikach, pracował pięć lat, po kilka godzin dziennie. – W tej konkurencji liczy się precyzja wykonania modelu oraz jego pilotowania. Mój lancaster ma wyjątkowo duże rozmiary, więc by zmieścić się w granicach wymaganej wagi (6 kg) musiałem przy budowie silnika zastosować specjalny wybieg konstrukcyjny. Ale wszystko było w ramach regulaminu – zdradza Marian Kaziród.
Jak szybownictwie ważna jest pogoda wskazuje zwycięstwo Zbigniewa Nieradki, który nie był faworytem mistrzostw w Szeged. Do ostatniej konkurencji plasował się na drugim miejscu tuż za Karolem Staryszakiem z Aeroklubu Mieleckiego. O sukcesie Nieradki zdecydował pech kolegi. – Podczas ostatniego lotu Staryszak z powodu złych warunków atmosferycznych musiał wylądować poza lotniskiem, w efekcie w klasyfikacji generalnej spadł na trzecie miejsce – mówi częstochowski pilot. Nieradka poleciał doskonale i wygrał, jednakże to zwycięstwo ma dla niego gorzki smak. – Karol oddał mi swój szybowiec, by wyrównać szanse i sam latał na gorszym. To jemu należał się tytuł mistrza – mówił.
Z kolei przypadek Janusza Darochy pokazuje, że w sporcie nigdy nie wolno się zniechęcać i walczyć należy do końca. O zwycięstwie najbardziej utytułowanego w Polsce pilota również zdecydował łut szczęścia, ale i ogromne doświadczenie w pilotażu, siła charakteru i dojrzałość sportowa. – O wyniku zdecydowały sekundy. W trzeciej konkurencji popełniliśmy z kolegą błąd i Czesi nas wyprzedzili. Ale Zbyszek powiedział: „Lecimy na maksa. Jutro jest piątek i trzynasty. Ktoś da ciała.” Nikomu źle nie życzyliśmy, ale byliśmy zdeterminowani. Zaryzykowałem i wylądowaliśmy idealnie, w samym środku linii. Tym razem błąd popełnili Czesi – opowiada Darocha.
Janusz Darocha pierwszy złoty medal mistrza świata zdobył w 1985 roku w USA. Miał wówczas 25 lat. – W Aeroklubie zastanawiano się, czy w ogóle wysyłać mnie na te zawody. Wynikiem nawet sam byłem zaskoczony – śmieje się. Darocha w swoim dorobku ma 33 mistrzowskie złote medale, w tym 10 z mistrzostw świata – 4 indywidualne w lataniu precyzyjnym, 6 zdobyte w ducie w lataniu radiolokacyjnym oraz 5 z mistrzostw Europy. Ponadto na swoim koncie ma również blisko 40 złotych medali w drużynowych klasyfikacjach. Jak zaznacza precyzję mistrzowską wypracował przez lata treningu, a w życiu stara się być zawsze punktualnym.
Zakończone kilkanaście dni temu Mistrzostwa świata w Rudnikach, to przede wszystkim organizacyjny sukces prezesa Włodzimierza Skalik. Jak powiedział, ich realizacja wisiała na włosku ze względu na brak finansów i trudną sytuację Aeroklubu Polskiego. – Na szczęście otrzymaliśmy dofinansowanie z Ministerstwa Sportu, Marszałka Województwa Śląskiego i prywatnych przedsiębiorców, naszych przyjaciół. Wszystkim serdecznie dziękujemy – podkreśla prezes. Wśród patronów i wspierających zabrakło miasta Częstochowy. Dlaczego? spytaliśmy Włodzimierza Skalika. – Tym razem nie udało się pozyskać zainteresowania częstochowskiego magistratu i nie uzyskaliśmy dla naszej imprezy z tej strony adekwatnego wsparcia. Stąd więcej podziękowań możemy kierować gdzie indziej – odpowiedział prezes.
Ważnym aspektem działalności Aeroklubu jest szkolenie młodych zawodników. – Zdobyte doświadczenia pragniemy przekazać młodemu pokoleniu, a mamy sporą grupę chętnej do latania i modelarstwa młodzieży. Nasze gwiazdy są dla nich wzorem i dumą – stwierdza prezes Skalik.

URSZULA GIŻYŃSKA

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *