ARKA NOEGO – ZESPÓŁ PANA BOGA!


Rozmowa z liderem zespołu Arka Noego Robertem Friedrichem Licą

– Jak powstała Arka Noego?
– Zaczęło się od tego, że dostaliśmy propozycje napisania piosenki z okazji przyjazdu Ojca Świętego do Polski. Propozycję wysunął Grzegorz Sadurski, który jest do dzisiaj głównym reżyserem i producentem naszych teledysków. On zaproponował mi napisanie piosenki z wykorzystaniem muzyków rockowych o ojcu – o ojcu w rodzinie, o Bogu Ojcu, o Papieżu jako Ojcu.
– To wszystko miało być w jednej piosence?
– Tak i do tego powinni to zaśpiewać muzycy rockowi. Poddałem się, gdyż nie byłem sobie w stanie wyobrazić jakby to miało wyglądać. W momencie, gdy już odmawiałem Grzegorzowi wpadłem na pomysł, żeby zrobić tę piosenkę z dziećmi. Sprawę dorosłych przejął Janek Pospieszalski i zrobił “Osiem błogosławieństw” – i bardzo dobrze mu to wyszło. A my spróbowaliśmy swych sił z dziećmi. Nagraliśmy piosenkę “Tato – nie boję się, gdy ciemno jest”.
– Jak ta piosenka powstała?
– Akurat nagrywaliśmy drugą płytę z Tymoteuszem i po sesjach spałem w reżyserce studia Psalm. Po pracy wszyscy wychodzili, a ja rozkładałem sobie łóżko, brałem gitarkę i zastanawiałem się, jak ma wyglądać ta piosenka o tacie. – Wtedy nie było jeszcze pomysłu na powstanie dziecięcego zespołu?
– Nie, bo to była propozycja jednorazowa. Piosenka funkcjonowała krótko w telewizji. Potem, na specjalne życzenie telewidzów, została wyemitowana jeszcze kilkanaście razy, już po samej wizycie Papieża, zwłaszcza przy okazji transmisji modlitwy “Anioł Pański” z Watykanu.
– Piosenka była podpisana twoim nazwiskiem, ale w gruncie rzeczy, to za bardzo nikt nie wiedział kto to śpiewa. – Bo to nie był żaden projekt. Były pomysły, czy nie zrobić czegoś takiego, jak Małe Voo Voo, tylko o nazwie Mały Tymoteusz. Cały czas stało to w martwym punkcie, gdyż nie wiedziałem jak to zrobić. Nagle przyszła jak z nieba siostra Mariola Kłos z “Ziarna” i zaproponowała mi pisanie muzyki do tego programu. Oczywiście, muzyka miała być dla dzieciaków, które brały udział w teledysku “Tato”. Zaprosiłem do współpracy Joszko Brodę, Marcina Pospieszalskiego i Darka Malejonka. Zaczęły powstawać piosenki, a kto był pod ręką, to z nami je nagrywał.
– Skąd braliście tematy na piosenki?
– Piosenki były na życzenie siostry Marioli. Np. Siostra mówiła: mam program o świętych, proszę piosenkę o świętych; mam program o Maryji…, o uwielbieniu…, itd. Lubię mieć temat – czasem piosenka powstaje w jednym momencie, a czasem to trwa dłużej. Przeważnie myślę o piosence wśród codziennych obowiązków.
– Jak powstała nazwa Arka Noego?
– Długo nie wiedzieliśmy jak się nazwać i kiedyś podczas przygotowania Liturgii pojawiło się hasło “Arka Noego” – otworzyły nam się oczy, dostrzegliśmy czym ona była naprawdę w kontekście narodu wybranego, w kontekście mojego życia dzisiaj. Potem skojarzyliśmy, że jest to jedna z bardziej ulubionych biblijnych historii dla dzieci – wydawała nam się najprostsza, niewydumana. I tak zostało.
– Czy czujecie się tak, jak biblijna arka, która nosiła w sobie całą plejadę darów, różności i przeciwieństw?
– Jak tak patrzę na naszą grupę, to widzę te wszystkie zwierzęta. W naszym zespole jest cały “zwierzyniec” – są bardzo różni ludzie, różne temperamenty. Jednak jakoś się mieścimy w tej arce.
– Mówiłeś w czasie koncertu, że fundatorem Arki Noego jest Pan Bóg…
– Często się zdarza, że organizatorzy koncertu tuż przed naszym występem wyczytują listę sponsorów… a jedynym sponsorem mojego życia jest Pan Bóg. Dał mi życie i sponsoruje mnie od początku do samego końca – ma nieograniczone możliwości. Sponsor, to jest ten, który daje, pomaga w życiu funkcjonować.
– Jak oceniasz nową płytę Tymoteusza “Pascha 2000”?
– Piosenki z nowej płyty były tworzone zespołowo – nie było tego, co na dwóch pierwszych krążkach, że ktoś przyniósł pomysł i trzeba było tak grać jak on chciał. Była to praca zespołowa, dlatego uważam, że “Pascha 2000” jest naszą najlepszą płytą. Każdy mógł tam coś swojego wnieść i wypadkowa tego wszystkiego sprawiła, że ta płyta jest spójna. Kształtem całości zajmował się Adaś Toczko i to on praktycznie wszystko miksował, decydował o ostatecznym kształcie piosenek.
– Jak przeżywałeś Jubileusz 2000 Roku?
– Łaski wylewały i wylewają się tak obficie, że nie jestem w stanie wszystkiego zebrać. Uwierzyłem w to na początku roku, kiedy usłyszałem, że będzie to wyjątkowy rok łaski. Naprawdę to widzę. Pan Bóg dał nam jako piąte dziecko syna, gdyż wcześniej urodziły się cztery dziewczynki – jest to dla nas znak. Powstała “Arka Noego”. Spośród dwudziestu płyt jakie nagrałem w moim życiu żadna nie była tak potrzebna jak ta. Skończę o roku jubileuszowym – nowa płyta Tymoteusza, ale przede wszystkim Arka Noego. Pan Bóg daje. Zmieniła się także diametralnie sytuacja u nas w domu. Jeszcze coś. Zostaliśmy z żoną posłani, aby głosić katechezy w jednej z parafii Poznania. To jest dla nas wielka łaska, że Kościół posyła takich grzeszników jak my, aby głosić dobrą nowinę. Jest to dla mnie rok wyjątkowy.
– Dużą pomocą w Waszym sukcesie była telewizja, zwłaszcza “Ziarno”, które jest oglądane przez dzieci. W jaki sposób można wykorzystać telewizję w ewangelizacji?
– Najważniejsze są intencje. Telewizja może być narzędziem. Jest to dla nas ogromne szczęście, że możemy trafiać do takiej ilości dzieci przez to, że jesteśmy w “Ziarnie” – dla nas jest to łaska i cieszymy się z tego.
– Kto śpiewa w Arce?
– Dzieci muzyków – nie są to dzieci jakoś specjalnie wybierane – to są dzieci zupełnie normalne, przeciętne – grają tak samo w gumę, w ping ponga, tak samo przeciętnie śpiewają, ale robią to z ogromnym zaangażowaniem. To zaangażowanie jest tajemnicą sukcesu. Arka jest dowodem na to, że każde dziecko może śpiewać. Nie zawsze potrzebne są ogniska czy szkoły muzyczne, by robić takie rzeczy. Może to robić każde dziecko, jeśli tylko ma chęci. Nasze dzieci nie zawsze śpiewają czysto, nie zawsze równo – ale zawsze śpiewają chętnie. I tak ma być – bardzo jesteśmy z tego zadowoleni.
– Lubicie koncertować?
– Koncerty i trasa są bardzo męczące, ale jednocześnie bardzo potrzebne. Dowodem na to jest ilość osób, które przychodzą na koncerty. Z żadnym zespołem z jakim grałem dotychczas nigdy nie miałem takiej frekwencji na koncertach. Nigdy!
– Przychodzą całe rodziny…
– To jest niesamowite, bo przychodzą rodzice, babcie, dzieci. Przychodzą nawet fani muzyki rockowej.
– Dziękuję za rozmowę.

ks. GRZEGORZ UŁAMEK

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *