Drugoligowe być albo nie być


Cztery kolejki przed końcem drugoligowych zmagań, sytuacja w tabeli nie była korzystna dla podopiecznych Jerzego Brzęczka, którzy nadal plasowali się w strefie spadkowej. Odrabianie strat w wyjazdowym spotkaniu z Górnikiem Wałbrzych nie ułożyło się po myśli częstochowian, a po przegranym meczu 0:2 zaskakującą decyzję podjął trener Rakowa, oddając się do dyspozycji zarządu klubu.

Dymisja szkoleniowca nie została jednak przyjęta. – Klub zawsze miał i wciąż ma pełne zaufanie do trenera Jerzego Brzęczka, dlatego nie ma mowy o jakiejkolwiek zmianie na tym stanowisku, w tak trudnym dla naszego klubu momencie – komentował Krzysztof Kołaczyk, który miał na uwadze kolejne, być może kluczowe w tym sezonie spotkanie z Zagłębiem Sosnowiec. – Biorąc pod uwagę, jak ważne będzie wsparcie płynące dla naszych zawodników z trybun, podjęliśmy decyzję, że bilety na ten mecz będą za symboliczną złotówkę. Chcemy zgromadzić na stadionie jak najwięcej fanów, którzy swoim dopingiem poprowadzą naszych zawodników do zwycięstwa – dodawał.
Tylko komplet punktów pozwalał nadal liczyć się w walce o utrzymanie ekipie z Limanowskiego, która pokazała charakter i już w pierwszej minucie objęła prowadzenie, a całe spotkanie zakończyła wynikiem 3:1, nie przekreślając ostatecznie swoich szans. – Po tygodniu pełnym wrażeń i emocji, dziękuję drużynie za walkę w tym meczu. Zwycięstwo pozostawia nas przy życiu i marzeniu o utrzymaniu w drugiej lidze. Uważam, że na to zasługujemy – podkreślał szkoleniowiec czerwono-niebieskich.
Podobnego zadania byli zawodnicy, którzy zdawali sobie sprawę z trudnego położenia na ostatniej prostej rozgrywek. – Najgorsze jest to, że teraz nie wszystko zależy już od nas. W tych dwóch ostatnich meczach musimy liczyć na potknięcia innych zespołów – mówił Radosław Stefanowicz przed kolejnym, ważnym pojedynkiem z Jarotą Jarocin, do którego przystąpili osłabieni brakiem kontuzjowanych piłkarzy (Bartosza Soczyńskiego, Diogo i Vitinho) i tych, pauzujących za nadmiar żółtych kartek (Damian Lenkiewicz). Nie była to komfortowa sytuacja dla szkoleniowca, biorąc pod uwagę dobry występ Lenkiewicza w spotkaniu przeciwko drużynie z Sosnowca, gdzie strzelił bramkę, zanotował dwie asysty i był silnym punktem zespołu. Z dobrej strony pokazali się Tomasz Pełka i Przemysław Mońka, którzy rozpoczynali to spotkanie na ławce rezerwowych, a w drugiej połowie przechylili szalę zwycięstwa na korzyść częstochowian.
Wyjazdowe zwycięstwo 2:0 przedłużyło nadzieję pod Jasną Górą, gdzie w ostatnim spotkaniu będą decydować się drugoligowe losy czerwono-niebieskich. Poprzeczka została ustawiona wysoko, bowiem do Częstochowy przyjedzie Bytovia Bytów, plasująca się w czubie tabeli. Piłkarze Rakowa muszą wywalczyć komplet punktów i liczyć na korzystne wyniki pozostałych spotkań. – Dopóki piłka w grze, wszystko jest możliwe – oceniają kibice, którzy z pewnością licznie stawią się na hit tegorocznych rozgrywek.
Początek tego spotkania w niedzielę (8. czerwca) o godz. 17 na miejscowym stadionie.

Fot:
Piłkarze Rakowa liczą na wsparcie kibiców podczas niedzielnego starcia z Bytovią Fot. K. Bolkowski

JD

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *