Sławomir Drabik – legenda Włókniarza Częstochowa, która dawała wiele powodów do radości


Niezmiernie bawił jazdą częstochowskich kibiców żużla, których idolem jest do dziś. Z jego nazwiskiem związane są największe sukcesy klubu Włókniarz. On sam zresztą w czasie reprezentowania „Biało-Zielonych” barw dokonywał sporych osiągnięć nie tylko drużynowych, ale również indywidualnych oraz w jeździe parą. Mowa oczywiście o Sławomirze Drabiku. Niedawno, 6 lutego, świętował swoje 57. urodziny.

Popularny „Slammer” wprawdzie urodził się w Jaworze, ale żużlowego rzemiosła uczył się w Częstochowie. W 1984 r. zdał licencję, jako zawodnik Włókniarza, dla którego nieprzerwanie startował aż do sezonu 2000. Już dwa lata później po uzyskaniu certyfikatu „Ż” (1986) mógł się pochwalić swoim pierwszym sportowym sukcesem, jakim było zajęcie trzeciego miejsca w Młodzieżowych Indywidualnych  Mistrzostwach Polski.

Bardzo udanym dla niego okresem był rok 1991. Stanowiąc o sile „Lwów” – razem m.in. z Toddem Wiltshirem – poprowadził częstochowską drużynę do awansu do 1. Ligi po dziewięcioletniej tułaczce na drugim szczeblu rozgrywek. W tym samym sezonie został także Indywidualnym Mistrzem Polski i zwycięzcą, innego równie prestiżowego, turnieju o Złoty Kask.

W następnym roku zadebiutował w Indywidualnych Mistrzostwach Świata. Jako jedyny Polak wystąpił w finale, który odbył się we Wrocławiu. Start w tych zawodach miał zapewniony za sprawą przyznania mu dzikiej karty. Takowe wyróżnienie ze strony organizatorów otrzymał z racji tego, iż zaprezentował się najskuteczniej spośród reprezentantów „Biało-Czerwonych” w fazie półfinałowej IMŚ. Na Stadionie Olimpijskim z 6 „oczkami” uplasował się na dziewiątej lokacie. W końcowej klasyfikacji za Drabikiem znaleźli się chociażby przyszły sześciokrotny najlepszy jeździec globu, Tony Rickardsson, czy Rick Miller, który jeszcze sezon wcześniej w polskiej lidze ścigał się we Włókniarzu.

Dla „Drabsona” pechowy był rok 1995, kiedy z powodu prowadzenia samochodu w stanie nietrzeźwym stracił prawo jazdy. W związku z tym zawieszono go w prawach żużlowca. Do czynnego uprawiania „jazdy w lewo” powrócił w sezonie 1996 i to w wielkim stylu. Świadczyły o tym liczne osiągnięcia nie tylko na arenie krajowej, ale również międzynarodowej. Przyczynił się znacząco do wywalczenie przez Włókniarza Malma Częstochowa trzeciego tytułu Drużynowego Mistrza Polski w historii klubu, będąc jednym z liderów drużyny obok Joe Screena. W rywalizacji indywidualnej również nie miał sobie równych. W finale IMP w Warszawie, podobnie jak w 1991 r. w Toruniu, tryumfował z kompletem 15-stu punktów. Sposobu na niego nie mógł znaleźć nawet, broniący tytułu zdobytego w 1995, Tomasz Gollob, którego pan Sławomir pokonał, po znakomitym pościgu, w gonitwie szóstej.

Świetne występy „Drabola” na krajowym podwórku sprawiły, że powołano go do trzyosobowego składu reprezentacji Polski na finał Drużynowych Mistrzostw Świata 1996 w niemieckim Diedenbergen. Wspólnie z Tomaszem Gollobem i Piotrem Protasiewiczem zdominowali zawody u naszych zachodnich sąsiadów. Tym samym podczas oficjalnej ceremonii „Biało-Czerwonemu” tercetowi wręczone złote krążki. W 1996 Sławomir Drabik uzyskał też przepustkę do elitarnego cyklu Speedway Grand Prix (Indywidualnych Mistrzostw Świata) na rok kolejny, stając na drugim stopniu podium w Finale Kontynentalnym w Abensbergu (Niemcy).

Po fantastycznym sezonie – obfitym  w wiele medali, uzbieranych w różnych rozgrywkach – wydawać się mogło, że kolejny będzie równie dobry, albo i nawet jeszcze lepszy, dla „Drabskiego”. Niestety na nadziejach jedynie się skończyło. Włókniarz w roku 1997 nie obronił  tytułu Drużynowego Mistrza Polski, a co więcej spadł do 2. Ligi. Wtedy też i Drabik nie dysponował równą, stabilną formą, także i w turniejach indywidualnych. Serię Speedway Grand Prix wprawdzie rozpoczął przyzwoicie – od czwartej lokaty w 1. rundzie w Pradze – ale w późniejszych radził sobie dużo słabiej. Nie przypominał już tego rajdera, który w stolicy Czech pokazywał plecy takim sławom światowego speedway’a – ówczesnym i przyszłym – jak np. Tony Rickardsson, Billy Hamill, Jimmy Nilssen, czy Leigh Adams. Ostatecznie, w klasyfikacji końcowej wychowankowi „Lwów” przypadła jedenasta pozycja, przez co nie otrzymał uprawnień do startu w tym cyklu w sezonie 1998. Były jednakże i pozytywne momenty w życiu pana Sławomira, jeśli chodzi o rok 1997. Do takich należało srebro IMP, zdobyte na domowym obiekcie pod Jasną Górą. Walkę o złoto przegrał dopiero w biegu dodatkowym z Jackiem Krzyżaniakiem (Apator DGG Toruń).

Choć Włókniarzowi nie udało się pozostać w 1. Lidze na rok 1998, Sławomir Drabik dochował wierności „biało-zielonym” barwom. A m.in. za jego sprawą CKM dość szybko znowu uzyskał przepustkę do najwyższej klasy rozgrywkowej. Stało się tak w sezonie 1999, po którym zaszły zmiany w regulaminie rozgrywek. W ich wyniku 1. Liga została przemianowana w Ekstraligę. W roku 2000 częstochowski team utrzymał się na najwyższym ligowym poziomie, zajmując szóste miejsce. Ogromny wkład w ten czyn miał niewątpliwie legendarny „Sławiczek Drabiczek”. Potem drogi „Slammera” z Włókniarzem się rozeszły. Dwukrotny ogólnokrajowy indywidualny żużlowy czempion w kolejnych latach zdobywał punkty dla: Polonii Piła (2001), TŻ Opole (2002), a także WTS Atlasu Wrocław (2003-2004).

Zwłaszcza w czasie jazdy dla zespołu ze stolicy Dolnego Śląska czcił swoje kolejne sukcesy. Takowymi były wicemistrzostwo Europy w jeździe indywidualnej (Slaný, 2003) oraz srebro Drużynowych Mistrzostw Polski (2004). Nie do końca jednak będzie miło wspominał roku 2004, kiedy, podczas jednej z rund eliminacji do Speedway Grand Prix 2005, nabawił się kontuzji kręgosłupa. Ten groźny uraz wykluczył go z jazdy do końca sezonu. Na szczęście, po kilkumiesięcznej rekonwalescencji, odzyskał zdrowie.

Drabik senior powrócił do macierzy w 2005 r., w którym z Włókniarzem Częstochowa uplasował się na najniższym stopniu podium Ekstraligi Żużlowej. W następnym w dużym stopniu pomógł „Biało-Zielonej” drużynie w wywalczeniu drugiej pozycji w najwyższej klasie rozgrywkowej. Ponadto w sezonie 2006 „Sławiczek Drabiczek” wraz z Sebastianem Ułamkiem i Mateuszem Szczepaniakiem dokonali historycznego osiągnięcia dla klubu spod znaku lwa. Było nim zdobycie pierwszego złota w Mistrzostwach Polski Par Klubowych! W finale tych rozgrywek na obiekcie w Bydgoszczy z ekipą Włókniarza rywalizacji zbytnio nie potrafili nawiązać nawet faworyzowani gospodarze turnieju, rajderzy miejscowej Polonii, a więc Piotr Protasiewicz, Andreas Jonsson i Robert Kościecha. Również na podwórku Starego Kontynentu Drabik mógł się pochwalić medalem w konkurencji parowej. A dokładnie srebrnym, uzyskanym z kadrą Polski w finale Mistrzostw Europy Par 2007 we włoskim Terenzano.

„Lwi” team opuścił w roku 2008, kiedy – przez jeden sezon – był żużlowcem Unii Tarnów. Ponowny powrót pana Sławomira do częstochowskiej ekipy nastąpił już w 2009, gdy częstochowianie zdobyli brąz DMP. Rok później odegrał ważną rolę w pozostaniu CKM-u w Ekstralidze na sezon 2011. Niejednokrotnie bronił honoru drużyny z naszego miasta. Zwłaszcza w barażach z Wybrzeżem Gdańsk pokazał się z bardzo dobrej strony. 44-letni wówczas jeździec w dwumeczowym starciu z zespołem z nad morza zgromadził łącznie 21 punktów.

Choć „Drabola” w dalszym ciągu obowiązywała ważna umowa z częstochowskim klubem, ze względu na zmiany regulaminowe – a konkretnie związane z  wprowadzeniem zapisu o Kalkulowanej Średniej Meczowej (KSM) – był zmuszony do odejścia z macierzystego teamu tuż przed startem rozgrywek ligowych 2011. Klub Włókniarz zdecydował się wypożyczyć doświadczonego żużlowca do RKM Rybnik. Po zakończeniu sezonu Sławomir Drabik postanowił przejść na tzw. „zawodniczą emeryturę”.

W latach 2012-2013 „Slammer” znajdował się w sztabie szkoleniowym ligowej drużyny Włókniarza. Następnie był w teamie swojego syna Maksyma, z którym zakończył współpracę w kwietniu 2018 r. Później, aż do sezonu 2022, brał czynny udział w szkoleniu częstochowskiej młodzieży. Wielu żużlowców przyznawało, że – właśnie dzięki pomocy ze strony Drabika seniora – mogli oni podszlifować swoje umiejętności na „czarnym torze”. Jednym z nich był Młodzieżowy Indywidualny Mistrz Polski z ubiegłego roku, Mateusz Świdnicki.

Oprócz tego, że Sławomir Drabik zasłynął, jako barwna postać na torze i poza nim, zapamiętany został na pewno z co najmniej jeszcze jednego faktu. Dbał, aby w Częstochowie zapach metanolu można było czuć również zimą. To szczególnie z jego inicjatywy w przeszłości przeprowadzane były żużlowe Gale Lodowe na znanym nam lodowisku przy ul. Boya-Żeleńskiego 13. „Drabski” podejmował się angażu organizacyjnego dwunastu edycji tejże imprezy (lata 2002-2014).

Norbert Giżyński

Foto. Grzegorz Przygodziński

Podziel się:

1 komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *