Łatwy początek – trudny koniec


Coraz więcej uzależnionych to młodzież w wieku od 14 – 24 lat. Do tej grupy kierowane są głównie działania prewencyjne częstochowskiej policji. Jedną z nich jest akcja “Lato z niebieskim mundurkiem”, mająca na celu, m. in. uświadomienie młodzieży o szkodliwości brania narkotyków. Policja bezwzględnie walczy z dealerami. W marcu br. w wyniku podjętych przez policję działań zatrzymano 4 mężczyzn posiadających przy sobie narkotyki. W mieszkaniu jednego z nich ujawniono 950 porcji dealerskich marihuany, kilkadziesiąt porcji haszyszu, kilkadziesiąt tabletek extasy.
W 2003 roku częstochowscy policjanci ujawnili 270 czynów przestępczych, związanych z ustawą o przeciwdziałaniu narkomanii. Za popełnione czyny postawiono zarzuty popełnienia przestępstw 126 osobom. Sąd Rejonowy w Częstochowie aresztował 14 z nich. W I kwartale br. policjanci zatrzymali 14 sprawców tego rodzaju przestępstw, w tym trzy osoby nieletnie. Sprawcy popełnili 37 czynów przestępczych. W wyniku podjętych działań w pierwszych trzech miesiącach tego roku, Sąd Rejonowy w Częstochowie aresztował 2 podejrzanych, a 5 objęto dozorem policji. Wartość zabezpieczonych środków odurzających w I kwartale szacuje się na ok. 18 tys. zł.
Co roku do częstochowskiego Monaru trafia od 500 do 600 młodych ludzi z całego powiatu, którzy szukają tu pomocy.

Narkomania to choroba postępująca, tzn. że każde następne “branie” ma coraz gorsze konsekwencje, prowadzące powoli do śmierci. Na początku nikt nie jest tego świadomy, nie myśli, nie zastanawia się, co będzie dalej.
Zaczyna się zwyczajnie. – Nieświadomie znalazłem się w grupie młodzieży, która swoim zachowaniem odbiegała od ogólnie przyjętych zasad postępowania, norm, zwyczajów. W moim przypadku były to niewinne “próby” na dyskotekach, imprezach u znajomych, zwykła ciekawość. Wychodziłem z domu mówiąc, że idę spotkać się z kolegami, “posiedzieć przy coli”, porozmawiać. W rezultacie było zupełnie inaczej. Spotykałem się z ludźmi, od których dostawałem narkotyki, powoli “wciągnąłem się” w towarzystwo i nałóg. Siedzieliśmy, piliśmy alkohol, ćpaliśmy nie bacząc na skutki – mówił Marcin B., przebywających w Ośrodku Rehabilitacyjno-Readaptacyjnym dla Osób Uzależnionych “Betania”.
Inni – jak wspominają – sięgali po narkotyki z powodów osobistych – niepowodzeń w szkole, rozłamu w rodzinie, samotności, odrzucenia. Brali wszystko – kokainę, marihuanę, morfinę. Narkotyk dawał im poczucie bycia innym, lepszym. Zaczęli brać, żeby się lepiej bawić, uciec od codzienności. Weszli do grona ludzi otoczonych aurą tajemniczości, tu znaleźli akceptację i coś, co wydawało się przyjaźnią. Mieli okazję przeżywać nowe, fascynujące doznania. Jednak narkotyk bardzo szybko stracił swoją cudowną moc. Kiedy się zorientowali, że są uzależnieni, było już za późno. Liczyło się tylko “branie”. Głód narkotykowy był silniejszy od nich. Wtedy najczęściej pojawiał się problem braku pieniędzy – “skąd wziąć forsę, żeby kupić hasz?” Brali więc od rodziców, mówiąc, że są to pieniądze przeznaczone na książki, zeszyty, ubrania. W sytuacjach skrajnych posuwali się do kradzieży. A wszystko po to, by choć na chwilę poczuć się lepiej. Brak narkotyku wywoływał w nich agresję. Z niechęcią podchodzili do ludzi i życia. Świat z jego problemami i radościami przestał się liczyć. Ci, którzy zdecydowali się podjąć walkę z nałogiem zgłosili się do Ośrodka Rehabilitacyjno-Readaptacyjnego “Betania” w Mstowie.
A wszystko zaczęło się od chatki…
Mstów – niewielka miejscowość oddalona ok. 20 km od Częstochowy. To właśnie tam, kilkaset metrów od wznoszącego się na wzgórzu sanktuarium Matki Bożej Mstowskiej, znajduje się Ośrodek Rehabilitacyjno-Readaptacyjny dla Osób Uzależnionych “Betania”. Początki “Betanii” sięgają 1981 roku. Jej założycielami byli dwaj pacjenci, którzy chcieli przyciągnąć do siebie ludzi uważanych za “nieprzystosowanych”. Mieli na myśli narkomanów i im przede wszystkim chcieli pomóc.
W pierwszych latach istnienia siedziba “Betanii” mieściła się w chatce, małym domku przy ul. Św. Barbary w Częstochowie, określonej jako Wspólnota Chrześcijańska. Przyjęte we Wspólnocie zasady religijności, wiara w Boga, obcowanie z ludźmi, obowiązują do dziś i wyznaczają sposób postępowania wobec uzależnionych. Pogłębianie życia religijnego, coraz większa intensywność przeżywania praktyk religijnych umacniały grupę w abstynencji od narkotyków. Od początków istnienia Wspólnoty minęło już sporo czasu.
Obecnie dyrektorem Ośrodka w Mstowie, a zarazem jej współzałożycielem jest bp Antoni Długosz, nazwany “Biskupem Marginesu”, pracujący z ludźmi uzależnionymi od 1981 roku, kierownikiem Kazimierz Jastrzębski. Warunki zarówno materialne, jak i mieszkaniowe od czasów powstania placówki uległy znacznej poprawie. Na terenie Ośrodka znajdują się dwa doskonale wyposażone budynki, w których mieszkają, pracują i uczą się pacjenci. Wszyscy – jak sami mówią – czują się tu jak w domu, gdyż panuje tam serdeczna, rodzinna atmosfera. Wykwalifikowana kadra wychowawców i opiekunów za wszelką cenę stara się pomóc ludziom uzależnionym.
Pomogę ci, jeśli sam tego będziesz chciał…
Warunkiem wstępnym podjęcia leczenia w Ośrodku jest chęć wyjścia z nałogu. Każdy dobrowolnie powinien wyrazić zgodę na leczenie. W “Betanii”, jak poinformował Kazimierz Jastrzębski, przebywa obecnie 28 osób. Pacjenci poddawani są terapii trwającej od 12 do 15 miesięcy. Diagnozowaniem i kierowaniem do Ośrodka zajmują się poradnie Monar-u, Poradnie dla Osób Uzależnionych, a także punkty konsultacyjne. Placówka wykorzystana jest obecnie w 100 procentach.
Zadaniem takich Ośrodków, jak “Betania” jest udzielanie pomocy pedagogicznej i psychologicznej ludziom uzależnionym. – Chcemy, aby nasi pacjenci przygotowali się do pełnienia w przyszłości różnych ról społecznych, aby uczyli się współpracy i współdziałania z innymi, dlatego też wszystko wykonują sami – piorą, gotują, sprzątają… Poprzez pracę mają możliwość nauczyć się samodzielności, punktualności. Motywowani są do rozwijania własnych zainteresowań poprzez uczestnictwo w różnego rodzaju kółkach, obozach terapeutycznych, w imprezach kulturalnych – mówi kierownik “Betanii”. – Ważna jest praca w wymiarze duchowym, gdyż przez nią pacjent ma pacjent ma wypracować swój system wartości, odpowiedzieć sobie na pytanie: po co żyję?, do czego dążę? Odbywają się również praktyki religijne, umożliwiające rozwinięcie sfery duchowej. Do codziennych praktyk w Ośrodku należy modlitwa poranna i wieczorna. Na modlitwie spotykają się w kaplicy “Betanii”, gdzie mają możliwość opowiedzenia Bogu o swoich niepokojach, wątpliwościach, słabościach. Opiekunowie stosują także różne formy i metody wychowania oraz terapii – indywidualną, polegającą na rozmowach, próbach radzenia sobie w kwestiach życiowych i grupową, której celem jest rozwiązanie problemów emocjonalnych, konfliktów, wyrażanie i rozpoznawanie uczuć, dostrzeganie swoich mocnych stron, radzenie sobie ze stresem i trudnymi sytuacjami, a także terapię zajęciową. Wszystkie podejmowane działania mają na celu pomoc osobom uzależnionym. To właśnie dzięki “Betanii” pacjenci stają się ludźmi, chcącymi na nowo powrócić do trzeźwego życia.

eMKa

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *