PRAWO I SPRAWIEDLIWOŚĆ


W dwóch poprzednich numerach “Gazety Częstochowskiej” prezentowaliśmy rozmowy z Szymonem Giżyńskim. Dziś ostatni z cyklu wywiadów – tym razem poświecony działalności społecznej i pracy w administracji w ostatnich jedenastu latach

– Kandyduje Pan do Sejmu z pierwszego miejsca listy : “Prawo i Sprawiedliwość”. Jest Pan w Częstochowie i regionie osobą znaną, także z wcześniej pełnionych funkcji publicznych. Proszę je wymienić i krótko scharakteryzować.
– W latach 1990 – 1991 byłem pełnomocnikiem rządu, w randze wicewojewody, odpowiedzialnym za powołanie w całym województwie częstochowskim samorządów i administracji samorządowej. Zadanie powiodło się znakomicie, dzięki powołaniu zespołu specjalistów, których pracę oceniono jako jedną z najlepszych w kraju.
– W tym czasie założył Pan “Gazetę Częstochowską”…
– Współzałożyłem: wraz z kolegami z kręgu Częstochowskiego Towarzystwa Gospodarczego. Ale na formułę pisma, jako, przez osiem lat, dyrektor zarządu i redaktor naczelny, a obecnie szef kolegium wydawców, wpływ miałem pewnie większy. Od dziesięciu lat istnieje więc “Gazeta Częstochowska”, jako jedyny tygodnik regionalny, przy tym pismo rozmiłowane w rodzinnych, narodowych tradycjach i redagowane z pozycji lokalnego patriotyzmu.
– Ale od czynnego redagowania “Gazety Częstochowskiej” “oderwało” Pana objęcie stanowiska wojewody częstochowskiego…
– Tak. 17 grudnia 1997 roku.
– Proszę, w największym skrócie, powiedzieć, co się Panu udało jako wojewodzie, na przykład, w sprawach gospodarczych?
– Już 15 minut po odebraniu nominacji byłem w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji, by zapobiec losowi jaki zgotował Wojewódzkiemu Przedsiębiorstwu Energetyki Cieplnej w Częstochowie mój poprzednik i jego szerokie zaplecze polityczne. Dość powiedzieć, że uratowałem WPEC przed przekazaniem niemieckiej spółce, czyli załogę przed kilkudziesięcioprocentową redukcją, a mieszkańców Częstochowy i regionu przed nieporównanie droższym ciepłem. Postępowałem w tej sprawie z najlepszą wolą i pełną determinacją – konieczną, bo przeciwne w tej sprawie zdanie do mojego posiadali parlamentarzyści Unii Wolności i AWS. Miałem również nie mniej jasny pogląd w sprawach prywatyzacji przedsiębiorstw. Każda z nich przebiegała za wiedzą, zgodą i porozumieniem z załogą. Najchętniej zaś przekazywałem narodowy majątek wprost w ręce pracowników, jak, dla przykładu, w: Cefarmie, Częstochowskich Zakładach Graficznych czy “Przemysłówce”.
Jako gospodarz województwa, wyposażony w pewne kompetencje administracyjne współpracowałem z pełnym zaangażowaniem z największymi przedsiębiorstwami regionu, między innymi, z: Hutą Częstochowa, Telekomunikacją Polską S.A., Zakładem Energetycznym S.A., czy wspomnianym już WPEC-em – myślę, iż z dużą korzyścią dla tych firm.
I wiele innych, większych i mniejszych, spraw i decyzji. Choćby: to z mojej inicjatywy, na wspólny wniosek wojewodów – częstochowskiego i katowickiego – znalazła się w planie centralnego budżetu w 1999 roku obwodnica Lublińca; to wskutek moich działań Częstochowa miała pierwsze w mieście ekrany dźwiękochłonne – przy DK-1, na wysokości Rakowa; to mnie udało się przełamać opór pewnego biurokratycznego lobby i powstała ważna i niemała inwestycja – niedawno oddany do użytku elegancki budynek Kasy Rolniczych Ubezpieczeń Społecznych, przy ul. Korczaka.
– Jak wygląda ocena, kierowanego przez Pana w latach 1997 – 1998, Urzędu Wojewódzkiego w Częstochowie pod względem sprawności administrowania?
– To były oceny forowane publicznie przez członków Rządu i dostępne w oficjalnych, rządowych statystykach. Są dla mnie i moich podwładnych z lat 1997 – 1998 niezwykle pochlebne. We wszystkich kryteriach, odnoszących się do sztuki administrowania, częstochowski Urząd Wojewódzki osiągnął wyższe lokaty, niż w latach wcześniejszych. W 1998 roku byliśmy jednym z kilku w Polsce, najlepiej zarządzanych i pracujących Urzędów Wojewódzkich. Dawałem temu wyraz wielokrotnie wcześniej, ale i teraz składam, za to właśnie, wszystkim swoim byłym współpracownikom serdeczne podziękowania i gratulacje.
– A co z Pana działaniami na rzecz częstochowskiej kultury?
– Tu, przede wszystkim, przychodzą mi na myśl obchody 80-lecia odzyskania niepodległości. Zorganizowaliśmy je bardzo uroczyście, z największym wśród wszystkich – wówczas czterdziestu dziewięciu – województw, rozmachem, choć znowu dodaję – bardzo małym kosztem, przy współpracy z dobrze ponad pięciuset instytucjami i organizacjami.
To było dla mnie bardzo wzniosłe, ale i do końca prawdziwe doświadczenie: ta wielka narodowa potrzeba dawania patriotycznego świadectwa – u nas obecna w skali ponad tysiąca spotkań i imprez. Pięknym przykładem takich uroczystości były poświęcenia tablic, w dwudziestu trzech szkołach województwa, ufundowanych przez wojewodę częstochowskiego ku czci miejscowych nauczycieli, pomordowanych jako oficerów Wojska Polskiego i polskich bohaterów, w Katyniu.
– Przestał Pan być wojewodą 31 grudnia 1998 roku, wraz z wejściem w życie reformy administracyjnej, na mocy której Częstochowa utraciła status miasta wojewoódzkiego.
– Tak. Okoliczności mojej walki w obronie województwa opisałem w wywiadzie w “Gazecie Częstochowskiej” z 6 września. Za to, że walczyłem do końca o województwo częstochowskie i mocno zagrażałem dobremu samopoczuciu reformatorów poniosłem, i z dumą to przyznaję, w pełni zasłużoną karę: doznałem sporo upokorzeń, a przez rok pozostawałem bez pracy.
– Jeszcze jako wojewoda przyczynił się Pan do powstania w Częstochowie dwóch ważnych instytucji…
– Myśli Pan Redaktor zapewne o Fundacji Na Rzecz Utworzenia Uniwersytetu Częstochowskiego, którą założyliśmy wspólnie z prezesem Zakładu Energetycznego Ireneuszem Gębskim i o oddziale Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, usytuowanej w Częstochowie mocą moich ustaleń z ówczesnym ministrem rolnictwa Jackiem Janiszewskim.
– Proszę krótko scharakteryzować dorobek: Fundacji i Agencji.
– Fundacja dokonała czterech wielkich dzieł, które zawsze będą fundamentem przyszłego, państwowego Uniwersytetu Częstochowskiego. Na nasz wniosek i trzech rektorów częstochowskich uczelni wyższych Minister Edukacji Narodowej powołał rządowy zespół ds. Uniwersytetu Częstochowskiego. Wysiłkiem środowisk akademickich: Wyższej Szkoły Pedagogicznej, Wyższego Seminarium Duchownego i Instytutu Teologicznego oraz Fundacji powstał wniosek o powołanie Uniwersytetu Częstochowskiego, złożony w Sejmie. Fundacja ustanowiła wokół siebie silne, zinstytucjonalizowane lobby, czynnie wspierające, organizacyjnie i finansowo, działania na rzecz przyszłego Uniwersytetu. Wreszcie: Fundacja zintegrowała wokół państwowego Uniwersytetu całą lokalną opinię publiczną – całkowicie ponad politycznymi podziałami.
Ten wielki dorobek Fundacji na rzecz państwowego Uniwersytetu złożyliśmy, wraz z przewodniczącym Rady Fundacji Ireneuszem Gębskim i wiceprzewodniczącym, rektorem WSP Ryszardem Szwedem, u bram Sejmu. Dalej nasze kompetencje nie sięgały. Dalej – działał kto inny. I nieprzyjaznemu nam, centralnemu lobby, na razie, udało się zablokować w Sejmie prace nad naszym Uniwersytetem.
– Jest Pan prezesem Fundacji, ale to nie Pan najgłośniej mówi o Uniwersytecie podczas trwającej kampanii wyborczej.
– To jest zresztą wielki nasz sukces, że dzięki pracy Fundacji teraz każdy musi mówić o uniwersytecie, lecz rzeczywiście, najgłośniej perorują ci, którzy albo nie kiwnęli palcem w bucie, albo jeszcze rok temu byli idei państwowego Uniwersytetu w Częstochowie przeciwni, oraz ci, którzy się obudzili pół roku temu, bo właśnie przypomnieli sobie o zbliżającej się kampanii wyborczej.
– Jest Pan także dyrektorem oddziału Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa z siedzibą w Częstochowie, ale z zasięgiem działania na całe województwo.
– Oddział zorganizowałem od podstaw. Pracują w nim znakomici specjaliści, zaliczający się do ścisłej agencyjnej, krajowej czołówki. Ich potwierdzone już kompetencje będą miały duży wpływ na poziom inwestycji na obszarach rolniczych i wiejskich naszego regionu. Tu już dokonaliśmy wiele – w infrastrukturze gmin – o czym obszerniej opowiedziałem czytelnikom w poprzednim wydaniu “Gazety Częstochowskiej”.
– Wymienił Pan kilka funkcji publicznych, pełnionych w naszym regionie w ostatnich kilkunastu latach. Która z nich jest Panu najbliższa, a w której czuł się Pan najlepiej?
– W każdą z nich wkładałem całego siebie i każda przyniosła, i przynosi nadal, pożytki dla Częstochowy i regionu. Czułem wielką powagę i odpowiedzialność urzędu wojewody. Jako redaktor naczelny “Gazety Częstochowskiej” czuwałem nad tym, by pismo pielęgnowało lokalny patriotyzm i przemawiało głosem częstochowskiej racji stanu. A inne zadania: pełnomocnik Rządu, prezes Fundacji, dyrektor oddziału Agencji – obok całkowicie różnych merytorycznie właściwości mają jedną wspólną okoliczność. Wszystkie te instytucje zbudowałem od zera, od podstaw, i we wszystkich przypadkach z wyraźnym organizacyjnym sukcesem.
– Jaki jest pański program, jako kandydata do Sejmu z listy “Prawo i Sprawiedliwość”?
– Taki sam jak program partii. Bezpieczeństwo dla każdego w domu, na ulicy, w mieście, a nie tylko dla wybranych, których stać na zawodowych ochroniarzy. Walka z korupcją i okradaniem nas wszystkich. Byłem wojewodą, co jak niektórzy mówią, stwarza wiele pokus, ale powiem otwarcie, że na tę okoliczność śpię niezwykle spokojnie. Mam, wraz z żoną, spółdzielcze mieszkanie własnościowe M4 w bloku, w Częstochowie, na Wrzosowiaku i 34 tysiące złotych oszczędności. Majątku się więc nie dorobiłem.
– Jakim samochodem jeździ Pan prywatnie?
– Dość dużym, to znaczy autobusem miejskim albo tramwajem. Pewnie mógłbym sobie sprawić jakiś nieduży samochód na raty, ale nie przepadam za motoryzacyjną techniką. W Agencji mamy jeden samochód służbowy, ale używają go wszyscy, a jest nas dziesięciu pracowników, wedle potrzeb.
– Co możemy mieć my, mieszkańcy Częstochowy, z Pańskiej obecności w Sejmie?
– To jest moje miasto od pokoleń. Interes Częstochowy i regionu to dla mnie sprawa nadrzędna. Czyli także: walka o powrót województwa, stąd tak ważna obecność w Częstochowie administracji rządowej i to, w obecnych realiach, szczebla wojewódzkiego. Obok oddziału Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa częstochowską lokalizację powinny posiadać wszystkie wojewódzkie służby, inspekcje i administracje rządowe i samorządowe, związane statutowo z rolnictwem. Taki jest interes nie tylko Częstochowy i regionu, ale również Państwa Polskiego, biorąc pod uwagę rudymenta administrowania i gospodarowania. Trzeba złamać opór centralnego, warszawskiego, lobby w sprawie państwowego Uniwersytetu i natychmiast przywrócić gospodarczy Sąd Rejestrowy. Oraz: wszędzie gdzie trzeba – z determinacją, ale mądrze i fachowo, sławić i promować Częstochowę i region. To zadania na dziś i na najbliższe jutro.
– Dziękuję za rozmowę.

ANDRZEJ KAWKA

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *