Ulica ku czci kapłana


60 lat temu, 13 maja 1944 r. z rąk Niemców zginął ks. Józef Bartecki, administrator parafii w Garnku. Parafianie pochowali go na miejscowym cmentarzu.

Ks. Józef Bartecki urodził się 18 marca 1904 r. we wsi Brzeźnica Stara k. Radomska. Szkołę podstawową ukończył w rodzinnej miejscowości, edukację średnią rozpoczął w Gimnazjum Prywatnym w Radomsku (4 klasy) i kontynuował w Liceum im. Piusa X we Włocławku. Studia teologiczne rozpoczął w Seminarium Włocławku i zakończył w Częstochowskim Seminarium Duchownym w Krakowie, otrzymując 9 czerwca 1929 r. w katedrze Świętej Rodziny w Częstochowie, z rąk biskupa częstochowskiego Teodora Kubiny, święcenia kapłańskie.
Pracował w Przystajni, Rząśni, Radomsku, Siemkowicach. 24 czerwca 1936 r. został mianowany wikariuszem parafii św. Józefa w Częstochowie (dzielnica Raków). 15 września 1937 r. został administratorem parafii Przedmość, gdzie zastała go II wojna światowa.
9 listopada 1939 r. ks. Józef Bartecki został aresztowany przez władze okupacyjne i wysłany do więzienia w Radogoszczy k. Łodzi. Zwolniono go 15 stycznia 1940 r. 20 stycznia bp Teodor Kubina mianował go wikariuszem parafii w Kruszynie. Od 7 marca 1944 r. ks. Józef Bartecki zostaje administratorem parafii Garnek. Tu jego życie zakończyło się tragicznie.
Niemieckie władze policyjne za zastrzelenie żandarma przez partyzantów podpalili w odwecie kilka domów w Garnku. Od nich zapalił się miejscowy XVIII-wieczny, modrzewiowy kościół. Ks. J. Bartecki wszedł do płonącego kościoła, aby wynieść Najświętszy Sakrament. Kiedy wychodził został postrzelony przez Niemców. Upadł na progu zakrystii i spłonął żywcem Tragedia ta miała miejsce 13 maja 1944 r. W trzy dni później odbył się pogrzeb śp. ks. Józefa Barteckiego na cmentarzu w Garnku. Był bardzo symboliczny. Trumnę wieziono na chłopskim wozie, maszerowała przy niej honorowa warta – po dwóch mężczyzn z każdej strony. Na czele pochodu żałobnego, składającego się głównie z kobiet, szedł ks. Marian Kubowicz – proboszcz parafii w Kłomnicach. Drogi na cmentarz strzegli przed niemieckim okupantem partyzanci.
Dziś, grono mieszkańców Garnka i Częstochowy, pamiętające osobę księdza Barteckiego zabiega o nazwanie jednej z częstochowskich ulic jego imieniem. Jak dotychczas bez efektu. – Władze nie chcą przychylić się do naszego pomysłu, twierdząc, że nie był on związany z miastem. Ale przecież była to postać, która mocno zaistniała w naszym regionie. Szanowana, ceniona. Mamy nadzieję, że nasi decydenci zrozumieją, że warto uczcić osobę księdza, choćby nazwą ulicy – mówi Piotr Garbiec, jeden z inicjatorów.
Tekst powstał w oparciu o książkę ks. Jana Związka “Martyrologie kapłanów Ziemi Częstochowskiej.

UG

Podziel się:

1 komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *