Dokuczliwy cud


Wójt Mykanowa Krzysztof Smela szykuje mieszkańcom Radostkowa Kolonii i Kokawy apokaliptyczną niespodziankę. W 2008 roku wszczął procedurę o wydanie decyzji środowiskowych uwarunkowań pod budowę elektrowni wiatrowych na terenie rolniczym w bezpośrednim sąsiedztwie pięciu gospodarstw w Radostkowie Kolonii. Uszczęśliwieni na siłę mieszkańcy wsi są zbulwersowani postępowaniem włodarza, w szczególności ignorowaniem opinii publicznej i celową dezinformacją. Oburza ich również wybiórczy stosunek urzędników. – Wójt respektuje tylko potrzeby jednej osoby, my się nie liczymy. W Urzędzie jesteśmy zbywani, traktowani jak intruzi. Co gorsze, faszeruje się nas kłamstwami – mówią mieszkańcy, którzy poprosili „GCz” o interwencję.

MYKANÓW

Wietrzny problem przywiał czerwiec 2008 roku

Wniosek o pozwolenie na budowę elektrowni do Urzędu Gminy Mykanów wystąpiły firmy: „Romeo” Roman Sapała oraz „Majkoni” Mariola i Andrzej Miśkiewicz (ten inwestor później wycofał się). Urząd Gminy podchwycił innowacyjny pomysł i już w czerwcu 2008 roku wójt Krzysztof Smela wystąpił do Starostwa Powiatowego w Częstochowie i Powiatowego Inspektoratu Sanitarnego w Częstochowie o wydanie decyzji środowiskowej pod planowaną inwestycję. Pismo do wiadomości otrzymali sąsiedzi. – Byliśmy zszokowani, bo z dokumentu wynikało, że projekt był już mocno zaawansowany, a nas nikt nawet nie zapytał o zdanie, ani inwestor, ani wójt. Są to tereny rolnicze (w 2003 roku zwracaliśmy się z prośbą o odrolnienie wsi, do dzisiaj pisma pozostały bez odpowiedzi) i nawet na wybudowanie szopy trzeba mieć specjalne pozwolenia. A tu nagle dowiadujemy się, że będziemy sąsiadować z co najmniej dwiema turbinami (Sapała docelowo planuje postawić cztery), każda o mocy 250 kW – mówi jedna z mieszkanek Radostkowa Kolonii, Irena Pikuła. Jak dodaje ona i jej sąsiedzi nie są przeciwni przedsięwzięciom o społecznym charakterze, ale przedsięwzięcie Romana Sapały jest czysto komercyjnym, prywatnym interesem jednej osoby, które znacząco obniży wartość gruntu. – Gdy staną wiatraki obowiązywać będzie zakaz jakichkolwiek inwestycji w obrębie 400 metrów. Nasze nieruchomości stracą 80 procent wartości. Skończy się tym, że za bezcen będziemy musieli oddać dorobek życia kilku pokoleń – komentuje Małgorzata Majchrzak, sąsiadująca bezpośrednio z działką Sapały.
– Postąpiliśmy zgodnie z prawem. Dostaliśmy wniosek od inwestora, wiec wystąpiliśmy z pismem do starostwa powiatowego o decyzję warunków środowiskowych. Ponadto odbyło się spotkanie w urzędzie mieszkańców z inwestorem. Nie ma takiej formuły jak pytanie. Musielibyśmy pytać całe wsie – stwierdza kierownik Referatu Gospodarki Komunalnej, Inwestycji i Zamówień Publicznych Urzędu Gminy Mykanów Dorota Gębska. Dodaje, ż problemem tkwi w planach gospodarzy. – Mieszkańcy wobec tych terenów mają oczekiwania. Od kilku lat starają się o zmianę terenów na budowlany. Gdyby taka decyzja zapadła, to istotnie w okolicy wiatraków nie będzie można stawiać zabudowań. Rozumiem, że to ich martwi, ale nie możemy tak daleko wybiegać wprzód. Trzeba pamiętać, że teraz są tam nieużytki – dodaje. – Ale nieużytki też mają właścicieli, którzy mają plany. Ponadto w tej okolicy również uprawiamy ziemię – ripostuje Eugeniusz Leśnikowski.

Dokuczliwy cud ekologiczny

Trudno podważać efekt ekonomiczny turbin wiatrowych. Potężne kolosy w ciągu 2-3 godzin produkują tyle energii, ile przeciętne gospodarstwo domowe zużywa w czasie całego roku. To jeden wymiar. Drugi, to ciemna strona mocy, czyli księżycowy krajobraz. Elektrownie wiatrowe prowadzą do ogromnego spadku wartości otaczających je gruntów (szacuje się, że tylko w Niemczech, do 2015 roku, strata ta wyniesie około 360 miliardów euro). Wokół wirujących turbin w szybkim tempie powstaje pustynia ekologiczna, gdyż wytwarzany przez urządzenia hałas i pole magnetyczne niszczą lokalny ekosystem. Co istotne, potwierdzają to badania ekologów, którzy zwykle byli gorącymi orędownikami budowy wiatraków. Skupiska turbin mogą też zmieniać lokalny klimat. Z badań uczonych z Uniwersytetu Princeton w USA wynika, że koncentracja wiatraków powoduje nocny wzrost temperatury powietrza nawet o 2oC i średni wzrost prędkości wiatru z 3 m/s do 5 m/s.
Uciążliwość mieszkania tuż przy ponad stumetrowych turbinach (dla porównania – wieże wiejskich kościołów mają przeciętnie od 30 do 40 m wysokości i są nieruchome) jest bezsprzeczna. Czy zatem można się dziwić sprzeciwu mieszkańcom? – Na naszej ziemi nic nie urośnie. Pszczoły i ptaki przed śmiercionośnymi dla nich wiatrakami uciekają. My tu mieszkamy, czy więc mamy poumierać? Elektrownie można stawiać na obszarach niezamieszkałych, zachowując odpowiednie parametry, jak na przykład zachowanie 500 metrowej strefy ochronnej (działka Sapały ma szerokość 38 metrów). W naszym przypadku nie uwzględniono ich, a poza tym inwestor sprowadził wiatraki z demobilu, to wysłużone graty – mówi Sebastian Pikuła.

Rodziny rozpoczęły bój

Zaraz po otrzymaniu pisma z Urzędu Gminy, w czerwcu 2008 roku mieszkańcy wystosowali do wójta listy protestacyjne. W październiku sprzeciwy poszły do Starostwa Powiatowego w Częstochowie i Samorządowego Kolegium Odwoławczego w Częstochowie.
Starosta częstochowski skierował sprawę do Kolegium Samorządowego, uznając protest mieszkańców przeciwko wójtowi i zamiarowi lokalizacji elektrowni wiatrowych w sąsiedztwie ich nieruchomości za uzasadniony. Naczelnik Wydziału Ochrony Środowiska, Rolnictwa i Leśnictwa Starostwa Powiatowego w postanowieniu z dnia 10 października 2008 roku Częstochowie stwierdził, że lokalizacja siłowni wiatrowych jest niezgodna z postanowieniami obowiązującego planu przestrzennego w gminie Mykanów. Jednak Samorządowe Kolegium Odwoławcze 21 października 2008 r. unieważniło postanowienie naczelnika.
Mieszkańcy nie ustali w protestach. Listy do wójta i starosty nadal szły wartkim strumieniem. Z początkiem 2009 roku ich apel poparły całe wsie – 24 gospodarzy z Kokawy i 33 z Radostkowa. Negatywna opinię wyraził również samorząd wsi, poprzez uchwałę (nr 5/2009) Zebrania Wiejskiego Sołectwa Radostków Kolonia. W efekcie wójt Krzysztof Smela i starosta Andrzej Kwapisz w kwietniu 2009 roku nakazali Romanowi Sapale wykonanie raportu oddziaływania na środowisko przez elektrownie wiatrowe.

Opracowanie specjalistów

Powstały w marcu 2009 roku raport Aqua Eko-Projektu (doradztwo inwestycyjne w zakresie ochrony środowiska) ma się jednak nijak do rzeczywistości, zawiera wiele mankamentów i błędów, często podaje sprzeczne informacje. – Był wykonany tendencyjnie, pod inwestora – krótko komentuje Sebastian Pikuła. W raporcie wykazuje się, że tereny w sąsiedztwie planowanych wiatraków to nieużytki rolne (a są stricte rolnicze); że nie ma tam zabytków i terenów chronionych (nie wspomina się, że mieszkają ludzie). Wiele pisze się o korzyściach ekologicznych i ekonomicznych, płynących z energetyki wiatrowej, a nawet zagrożeniu dla ptaków (nic nie mówi o szkodliwości dla człowieka). Podkreśla się, że okres życia elektrowni wiatrowej to około 20 lat, z drugiej strony wykazuje, że na jej budowę nie nadają się tereny planowane pod rozwój mieszkalnictwa. Minimalizuje się parametry funkcjonowania wiatrowni zaniżając poziom emisji hałasu; podaje błędną odległość zabudowań od inwestycji; obniża jakość ziem; mówi, że teren inwestycji jest obszarem o funkcji przemysłowo-usługowej; całkowicie pomija się negatywny wpływ elektrowni na uprawy rolne. W konsekwencji raport wykazuje, że planowana inwestycja nie będzie stanowiła nadmiernej uciążliwości na okolicę. – Dla pana Sapały, który mieszka w Borownie, na pewno nie, ale to my tu mieszkamy – stwierdza Pikuła.

Projekt podawano poprawkom

Przez kilka miesięcy między wójtem a starostą krążyła korespondencja, w której starosta domagał się doprecyzowania opinii w różnych kwestiach, a szczególnie hałasu turbin. Jej wynikiem jest postanowienie starosty w listopadzie 2009 roku, diametralnie różne od pierwszego, w którym godzi się na realizację spornego przedsięwzięcia. W styczniu b.r. kierownik Referatu Gospodarki Komunalnej, Inwestycji i Zamówień Publicznych Dorota Gębska powiadomiła rodziny o zakończeniu postępowania administracyjnego o środowiskowych uwarunkowaniach zgody na budowę wiatrowni. – To postanowienie zza biurka. Nikt ze starostwa nie pofatygował się, by dotrzeć do nas osobiście. A może tak pan starosta czy wójt postawiliby wiatraki koło swoich domów? – komentują oburzeni mieszkańcy. Nie dają za wygraną. Skierowali sprawę do Kolegium Odwoławczego. Czekając na werdykt są pełni obaw. – Roman Sapała chwali się, że ma już wszystko załatwione w 80 procentach. Nawet przewodniczący Rady Gminy, pan Kotynia, stwierdził, że radni nie będą poruszać tematu, bo już wszystko jest uzgodnione – mówi Irena Pikuła. – Radni w innych gminach i powiatach, jak na przykład w Kłobucku, liczą się z opinią swoich mieszkańców. 22 marca odrzucili projekt budowy wiatraków w ich regionie Jeżeli wiatraki zostaną postawione, będziemy skarżyć gminę o odszkodowanie za stratę wartości naszych działek – zapowiadają mieszkańcy Radostkowa i Kokawy.
– Na razie nie ma ostatecznej decyzji. Jak Samorządowe Kolegium Odwoławcze stwierdzi, że są kwestie sporne, będziemy się zastanawiać. Oddalenie skargi automatycznie otworzy furtkę inwestorowi do przygotowania projektu budowlanego – mówi kierownik Dorota Gębska.
Czy to przesądzi sprawę? – Decyzję budowlaną wydaje Starostwo Powiatowe. Nie wiem jak będzie. Początkowo starosta odmówił wydania opinii środowiskowej, a później zmienił zdanie – konkluduje Gębska. Jej zdaniem zbuntowani gospodarze mogą czuć żal do inwestora, że nie od nich kupił ziemię. – To śmieszne przypuszczenie. Pan Sapała pierwsze kroki skierował do nas, ale nie zgodziliśmy sprzedać ziemi, w tym tak spornych nieużytków, bo przeznaczyliśmy ją na inny cel. Problem tkwi w tym, że nas się nie słucha. Na ostatniej sesji Rady Gminy zbagatelizowano opinię mieszkańców. Przedstawiciel Urzędu powiedział, że tylko jedna pani jest przeciwna budowie wiatraków, a przecież listy protestacyjne podpisało ponad sześćdziesiąt osób – stwierdza Irena Pikuła.

Inwestycje są potrzebne. Należy jednak pamiętać, że przy planowaniu tych dużych i brzemiennych w skutki powinno się organizować szerokie konsultacje społeczne i przygotowywać wszechstronne, obiektywne ekspertyzy, dotyczące wpływu na środowisko naturalne i mieszkańców okolicznych terenów. Tego w przypadku gminy Mykanów nie uczyniono, nie zapytano mieszkańców, nawet kurtuazyjnie, co myślą o budowie turbin wiatrowych.
Potęgą w produkcji wiatrowej energii są Niemcy. Oto co napisał na temat cudu ekologicznego, za jaki uważa się wiatraki, niemiecki tygodnik „Der Spiegel“: „Sen o przyjaznej środowisku energii zmienia się w wysoko dotowaną z kasy państwowej dewastację krajobrazu.”
Opisaną sprawę będziemy nadal monitorować.

URSZULA GIŻYŃSKA

Elektrownie wiatrowe mogą wywierać negatywny wpływ na otoczenie – ludzi, ptaki, krajobraz. Problemem jest wytwarzany przez turbiny wiatrowe stały, monotonny hałas o niskim natężeniu, niekorzystnie oddziaływujący na psychikę człowieka. By zneutralizować jego wpływ, wokół masztów elektrowni wiatrowych wyznacza się strefę ochronną o szerokości 500 metrów. Inna kwestia to niebezpieczeństwo, stwarzane przez elektrownie wiatrowe dla ptaków. Farma wiatrowa o mocy 80 MW może zabić nawet 3500 ptaków w ciągu roku.
Portal „Bocian”

URSZULA GIŻYŃSKA

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *