Blachownia: schody w Urzędzie


Kiedy moje dziecko wróci do szkoły? – pyta matka niepełnosprawnego Patryka.

Nowy rok szkolny rozpoczął się we wrześniu, ale nie dla 10-letniego niepełnosprawnego Patryka, któremu Urząd Gminy w Blachowni nie potrafi od dwóch miesięcy zorganizować dowozu do szkoły specjalnej w Częstochowie, mimo że ustawa o systemie oświaty (art. 17) nakłada na gminy bezwzględny obowiązek dowozu dzieci z niepełnosprawnościami do szkół.
Jeszcze do ostatnich wakacji Patryk był uczniem podstawówki w Łojkach. Mama chłopca uznała, że większe możliwości rozwoju stwarza placówka specjalna w Częstochowie. Załatwiła więc formalności związane z przeniesieniem chłopca do Zespołu Szkół Specjalnych im. Korczaka przy ul. Legionów. We wtorek (16 września) dostała ze szkoły informację, że Patryk został przyjęty, więc następnego dnia pojawiła się w Urzędzie, aby załatwić dla chłopca transport. I zaczęły się schody. Z informacji, do których udało się jej dotrzeć wynika, że urzędnicy dopiero miesiąc później (20 października) wysłali zapytanie do dziesięciu firm transportowych o przewóz niepełnosprawnego dziecka, mimo że organy administracji publicznej obowiązane są załatwiać sprawy bez zbędnej zwłoki. Żadna z firm nie odpowiedziała, więc ponowiono ofertę, poszerzając horyzont o zaledwie trzy podmioty przewozowe.
W międzyczasie Urząd Miejski w Blachowni zaproponował matce rozwiązanie alternatywne: zwrot kosztów dowozu dziecka do szkoły, zaznaczając, że transport nie może przekroczyć kwoty 50 gr. za kilometr. Jak udało się nam ustalić, stawki rynkowe nie pozwalają znaleźć przewoźnika, który mógłby spełnić takie oczekiwania. Rodzice chłopca mają samochód, ale ojciec dojeżdża nim do pracy. Pozostają więc taksówki. Kurs z Łojek na ul. Legionów w Częstochowie (12 kilometrów) waha się w granicy 40 złotych w jedną stronę. Miesięczny koszt wyniósłby około 1680 złotych. Matka Patryka usłyszała więc od urzędników, że może przecież wozić dziecko autobusem, ale to oznaczałoby dla niej dwie przesiadki. Pojawia się pytanie: jak dziecko z umiarkowanym stopniem niepełnosprawności ruchowej ma sobie z nimi poradzić?
W czwartek (6 listopada) minął termin nadsyłania odpowiedzi przez zainteresowane podmioty przewozowe, i jak wynika z relacji matki, do środy (5 listopada) żadna oferta nie wpłynęła, a procedurę administracyjną przedłużono do 17 listopada. Dlaczego? Otóż, jak relacjonuje matka chłopca, gmina szukała do tej pory przewoźnika, dostosowanego do transportu osób niepełnosprawnych na wózkach inwalidzkich (pojazd wyposażony w platformy elektryczne lub pochylenie do wprowadzenia wózka), podczas gdy Patryk porusza się samodzielnie, a jej wniosek nie zawierał prośby z podobną adnotacją.
Z relacji kobiety wynika również, że urzędnicy utrudniają jej dostęp do dokumentów związanych ze sprawą, co jest sprzeczne z kodeksem postępowania administracyjnego, zgodnie z którym organy administracji publicznej zobowiązane są zapewnić stronom czynny udział w każdym stadium postępowania, a przed wydaniem decyzji umożliwić im wypowiedzenie się co do zebranych dowodów i materiałów oraz zgłoszonych żądań.
Sprawa się ciągnie, a niepełnosprawny chłopiec nadal nie chodzi do szkoły. W Urzędzie nikt nie potrafi odpowiedzieć kiedy Patryk wznowi naukę, i w jaki sposób nadrobi dwumiesięczne zaległości. Chłopiec jest pozbawiony nie tylko edukacji, ale także specjalistycznego wsparcia – zajęć z psychologiem i logopedą, które miałby w szkole. W sprawę zaangażowali się Rzecznik Praw Obywatelskich i Ministerstwo Edukacji Narodowej.

Urząd Miasta i Gminy w Blachowni tworzy bariery dla dzieci niepełnosprawnych.

Justyna Derda

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *