Piotr Nocoń, kapitan Skry Częstochowa: „Mamy nadzieję, że już od samego początku ligi będziemy silni”


Rozpoczynają się rozgrywki piłkarskie w Polsce. Skra Częstochowa po spadku z 1. Ligi z pewnością będzie chciała zmazać plamę po nieudanym sezonie 2022/2023. Władze klubu z Loretańskiej liczą na jak najszybszy powrót na zaplecze PKO BP Ekstraklasy, choć nie obiecują, że zdarzy się to już w nadchodzących zmaganiach. Tuż po czwartkowej (20 lipca) konferencji prasowej rozmawialiśmy z kapitanem „Skrzaków”, Piotrem Noconiem.


Nowy sezon, a więc i nowe wyzwania. Prezes Artur Szymczyk w czasie konferencji prasowej podkreślał, iż podstawowym celem jest to, by nie spaść klasę niżej. Jaki więc, dla Państwa bądź Pana, jako kapitana drużyny, ten ostateczny wynik byłby dostatecznie zadowalający?

– Ja osobiście spadku nie biorę pod uwagę. Myślę, że prezes wspomniał o tym, bo może być to zdradliwe. Najlepiej obrazuje to przykład Górnika Polkowice w tamtym sezonie spadku z wyższej klasy (do 3. Ligi – przyp. red.). To pokazuje, że trzeba się wziąć mocno do pracy, żeby nie być uśpiony i ponownie nie spaść o klasę niżej. Było i jest dużo takich sytuacji, że jeśli się spada, to lawinowo. Tak było choćby w przypadku Ruchu Chorzów. Zwłaszcza dlatego trzeba być coraz bardziej czujnym z meczu na mecz i w każdym walczyć o trzy punkty. Podchodzę do tego na spokojnie. W przypadku awansu (do 1. Ligi w 2021 r. – przyp. red.) nikt na nas nie stawiał. Nasz klub traktowany jest tak jakby był niejako w cieniu innych. My chcemy wychodzić z tego cienia, aczkolwiek jakichś górnolotnych celów bym nie stawiał. Chcę być cały czas zdrowy i być w grze – to jest mój osobisty główny plan. Wiadomo, że fajnie jest wygrywać, ale nie stawiamy sobie celu, że tu i teraz musimy awansować, szybko wrócić do 1. Ligi. Jeśli jednakże będziemy w każdym meczu robić to, czego trenerzy od nas oczekują i co wypracowaliśmy sobie na treningach, to myślę, że ten powrót do wyższego szczebla może nastąpić. Wolałbym jednak, żeby był jakby z „drugiego rzędu” aniżeli z „wypiętą klatą”, że wracamy do 1. Ligi. Bywa to bowiem zgubne.

Miałem bardziej na myśli może nie do końca awans do 1. Ligi, a raczej konkretny ostateczny rezultat. Na pewno byłoby satysfakcjonujące miejsce na podium…

– To znaczy myślę, że fajnie by było, gdybyśmy znaleźli się przynajmniej w barażach. Odkąd one weszły, liga nabrała kolorytu. Osobiście mogę powiedzieć, że jeżeli ostatecznie będą w naszym wypadku baraże, to będzie oznaczało, że plan, jaki sobie zakładaliśmy, albo, na jaki będzie nas stać – to wszystko pokaże już liga – zrealizowaliśmy. Na pewno będzie to dla nas ciekawa opcja.

Jak powiedział trener Konrad Gerega, w czasie spotkania z dziennikarzami, do kadry Skry dołączyło piętnastu nowych zawodników. Czy zdążyliście już wystarczająco zgrać się ze sobą?

– Każdy do nas dołączał w różnym etapie. To wszystko było rozłożone czasowo. Pomału nad tym pracujemy. Najbardziej cementują zwycięstwa. Jeśli więc sezon się już zacznie, nadchodzić będą wygrane, to drużyna scementuje się sama w sobie. Zapewniam jednak, że z każdym treningiem w naszym zespole jest coraz lepiej. Mamy nadzieję, że już od samego początku ligi będziemy silni.

Przed Wami inauguracja sezonu 2023/2024. W sobotę pojedziecie do Krakowa na mecz z tamtejszym Hutnikiem. Jakie cele na to spotkanie? Czego możecie się spodziewać po tym rywalu?

– To drużyna, która w ostatnich sezonach usilnie walczyła o utrzymanie. Teraz poczyniła kilka ciekawych transferów. Myślę, że krakowianie będą chcieli odejść od takiego podejścia, że do ostatnich kolejek walczą wyłącznie o ligowy byt. Wiemy czego po nich się spodziewać. Na pewno chcielibyśmy dobrego otwarcia, żeby – jak już wcześniej wspomniałem – pokazać, że jakby na nowo jesteśmy mocni, a nie uśpieni spadkiem. Osobiście liczę na trzy punkty. Uważam, że przy dobrym nastawieniu, mocnej koncentracji, jak i walce, jesteśmy w stanie tam wygrać.

Z pewnością nie możecie się doczekać pierwszego pojedynku na swoim boisku. W przyszły piątek (28 lipca) do Częstochowy przyjedzie Sandecja Nowy Sącz. Na pewno odczuwacie niedosyt z tego powodu, że inauguracyjny mecz u siebie zagracie bez udziału publiczności. Ale gdzie się najlepiej gra, jak nie u siebie, czyż nie?

– To będzie fajny początek u siebie. Druga kolejka, potyczka – także ze spadkowiczem. Zobaczymy jakie ruchy Sandecja po tym spadku poczyniła. Szkoda na pewno, że mecz odbędzie się bez udziału publiczności, ale na to już wpływu nie mamy. Byłem świadomy, że przez pewien okres będzie grali bez udziału kibiców. Myślę, że każdy inny zawodnik przychodząc do klubu również był tego świadomy, że będzie tak a nie inaczej. Jednak mecz u siebie to mecz u siebie i niezależnie, czy będzie on z kibicami czy bez, zawsze dostarczy jakichś pozytywnych, większych emocji. Na razie skupiamy się na spotkaniu w Krakowie, a w następnym tygodniu będzie myśleć o Sandecji.

Dziękuję bardzo za rozmowę.

– Dziękuję.

Rozmawiał: Norbert Giżyński

Foto. Norbert Giżyński

Podziel się:

1 komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *