SENS OSZCZĘDZANIA


Oszczędzaj wodę! Polska należy do krajów Europy najuboższych w zasoby wodne. Do oszczędzania wody zachęca nas uchwała nr 20/2001 i 21/2001 z dn. 28 i 29 XI 2001 Związku Komunalnego ds. Wodociągów i Kanalizacji, ustalająca cenę wody w wys. 2,44 zł/m sześć., cenę ścieków na 2,70 m sześć.
I oszczędzamy. Według statystyk GUS, największy pobór wody dla celów przemysłowych miał miejsce w 1980 – 10 mld m sześć., w 1990 r. wynosił 9,5 mld m, a w 2000 r. – 7,6 mld m. Pobór wody przez rolnictwo i leśnictwo obniżył się rekordowo – z 10,1 mld m sześć. do 1 mld m w 2000 r. Zużycie wody w gospodarstwach domowych spadło z 3 mld m sześć. w 1990 r. do 2,4 m sześć.
Jak z tego wynika, zużycie wody zarówno w gospodarce, jak i w gospodarstwach domowych, spada pomimo wzrostu produkcji i wzrostu ilości gospodarstw podłączonych do wodociągów.
W Częstochowie, w 1998 r. zużyliśmy 52,6 m sześć. wody na mieszkańca, w 1999 r. wielkość ta spadła do 50,8 m sześć.
Cóż jednak z tego – w zdecydowanej większości mieszkań rozliczenie następuje według ryczałtu. Ryczałt pozostaje bez zmian od kilkunastu lat, nie uwzględnia on malejącego zużycia. Wynosi on 6 m sześć. na osobę miesięcznie. Zatem zużycie wody wg ryczałtu wynosi 72 m sześć. rocznie, wg danych statystycznych ok. 50 m sześć.
Propagowanie oszczędzania wody ma sens, gdy przenosi się na korzyści ekonomiczne mieszkańców. Tymczasem czteroosobowa rodzina zużywająca średnią statystyczną wody, płacąc według ryczałtu, dopłaca rocznie ok. 200 zł.
Statystyka ma jedną podstawową wadę – operuje danymi średnimi. Średnia, jak wiemy, może być wypadkową – jeden zużywa 100 m sześć. wody – bo lubi codziennie kąpać siebie, psa i samochód; drugi nie zużywa nic, bo czasowo wyjechał do Pucka. Wodociągi wystawiają rachunek właścicielowi (lub administratorowi posesji) według realnie dostarczonej wody – na podstawie wskazania wodomierza głównego, usytuowanego przy wejściu “rury” do budynku. Gdyby nawet przyjąć, że wszyscy lokatorzy wyposażeni są w wodomierze domowe to i tak do ich zużycia należałoby dodać narzut w wysokości ok. 10%. Na tę wielkość składa się zarówno – wyciek wody w drodze między wodomierzem głównym a mieszkaniem, jak i nierejestrowany wyciek w samym mieszkaniu. Specjaliści zwracają uwagę na to, że kapiący, nieszczelny kran, nie powodujący zmian w notowaniu licznika, to utrata od 60 do 80 l wody dziennie, przez wyciek spłuczki w toalecie możemy tracić nawet do 400 l wody dziennie.
Większy problem jednak w tym, że rozliczając się wg ryczałtu nie jesteśmy osobiście zainteresowani ani tym cieknącym kranem, ani innymi formami marnotrawienia wody.
Oszczędzanie wody nie jest w Częstochowie traktowane jako zadanie priorytetowe. Należymy do miast posiadających wyjątkowo duże w skali kraju zasoby dobrej wody pitnej w podziemnym zbiorniku. Możemy także korzystać w przyszłości z rezerwowych ujęć wody – ze zbiornika podziemnego w Juliance, czy zasobów pod Wartą na wys. Działoszyna. W kilkudziesięcioletniej perspektywie, wody z pewnością nam nie braknie. Łatwo także podważyć ekonomiczne rachunki oszczędności zużycia wody – przedsiębiorstwo wodociągowe ma swoje koszty stałe, zmniejszone na skutek spadku zużycia wody wpływy będą wyrównywane wyższą ceną jednostkową wody.
To wszystko są jednak rachunki jednostronne. W podobny sposób możemy ludzi zniechęcić do wszelkich form oszczędności – po co np. oszczędzać energię elektryczną, skoro moce naszych elektrowni nie są w pełni wykorzystane; po co przeprowadzać inwestycje termoizolacyjne, niszcząc w ten sposób miejsca pracy w ciepłownictwie…
Tego typu rachunki nazwijmy wprost – odwracanie kota ogonem. Oszczędzanie wszelkich surowców naturalnych – a więc i wody – jest najlepszą formą zapobiegliwości o przyszły dostatek. Z pełnym szacunkiem traktując przedsiębiorstwa sprzedające usługi komunalne – nie nos jest dla tabakiery, lecz tabakiera dla nosa. Idealnym rozwiązaniem byłby montaż we wszystkich mieszkaniach wodomierzy. Wówczas oszczędzanie wody przeniesie się bezpośrednio na oszczędności w kieszeni mieszkańców. W rzeczywistości jednak znaczną część lokatorów nie stać na montaż urządzeń kontrolujących zużycie wody. Niektóre bloki, budowane przed laty, mają w dodatku układ rur wodociągowych wymuszających montaż nie jednego, lecz kilku wodomierzy. Inwestowanie w nie, w takich warunkach, tym bardziej przekracza poziom możliwości lokatora.
Może dojść do sytuacji paradoksalnej. W blokach, w wodomierze będą zaopatrzone tylko mieszkania osób zamożniejszych. Rodziny biedniejsze płacąc ryczałtem będą dopłacały do bogatszych, będą pokrywały ową wspomnianą wstępnie różnicę między wskazaniami wodomierza głównego a wskazaniami wodomierzy w mieszkaniach. Nie jest to dobre wyjście, zgodne z zasadami sprawiedliwości.
Dlatego można wprowadzić system pomocy publicznej na rzecz opomiarowania mieszkań rodzin uboższych. System, który może być dobrą inwestycją, przynoszącą po pewnym czasie korzyści dla budżetu gminy.
Opłatę za wodę i ścieki wlicza się do ogólnej puli świadczeń mieszkaniowych. Rodziny biedniejsze korzystają tu z ustawowej pomocy – dodatku mieszkaniowego. Jeżeli zachęcając je do oszczędzania wody, doposażymy w wodomierze – to w efekcie mniej wydawać będziemy na owe dodatki.
Można tu przeprowadzić pewien pilotaż – zamontować liczniki tam, gdzie efekty powinny być najwidoczniejsze. W mieszkaniach zajmowanych przez rodziny wielodzietne, otrzymujące dodatek mieszkaniowy.
Wspomniałem o różnicy między wskaźnikiem zużycia statystycznego (ok. 50 m sześć. rocznie), a wysokością ryczałtu – 72 m sześć. Gdyby rodzina wielodzietna – powiedzmy sześcioosobowa – ograniczyła zużycie wody do owej średniej statystycznej – rocznie płaciłaby mniej o 300 zł, plus drugie tyle oszczędności w opłatach za ścieki. Dla niej inwestycja w wodomierz zwróciłaby się po roku. Na marginesie odpowiem na pytanie, dlaczego taka rodzina sama nie zainwestuje w możliwość oszczędzania; problem biednych zawsze polega na tym, że nie mają nigdy oszczędności, którymi mogą sfinansować nawet najkorzystniejsze dla siebie inwestycje.
Oszczędności w budżetach rodzinnych rzędu 400 – 600 zł to dużo, to “gra warta świeczki”. Taka forma inwestycji, jako rodzaju pomocy społecznej, ma jeszcze wartość dodatkową. Uczy racjonalności, uczy oszczędzania.
Oszczędność wody, oszczędność ciepła, oszczędność energii elektrycznej… Jeśli chcemy być narodem bogatym, jeśli chcemy pozostawić po sobie możliwie najwięcej następnym pokoleniom – uczmy się oszczędzać. Oszczędnością i pracą ludzie się bogacą.

JAROSŁAW KAPSA

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *