Oświadczenia sejmowe posła Szymona Giżyńskiego


Premier maxista

Panie Marszałku! Wysoki Sejmie! Dzisiejsza sejmowa debata nad wotum nieufności dla rządu Donalda Tuska raz jeszcze przypomniała dwie fundamentalne zasady, jakim hołduje ekipa PO-PSL. Pierwsza z nich to osławiona ciepła woda w kranie. Druga natomiast to ambiwalencja i sytuacyjny instrumentalizm w sferze wartości.

Premier maxista

Panie Marszałku! Wysoki Sejmie! Dzisiejsza sejmowa debata nad wotum nieufności dla rządu Donalda Tuska raz jeszcze przypomniała dwie fundamentalne zasady, jakim hołduje ekipa PO-PSL. Pierwsza z nich to osławiona ciepła woda w kranie. Druga natomiast to ambiwalencja i sytuacyjny instrumentalizm w sferze wartości.
Gdyby premier Tusk trzymał w swym warszawskim otoczeniu prawdziwego, zawodowego błazna, to najlepiej do tej roli by nadawał się i pasował bodaj najbardziej znany z piątki znakomitych amerykańskich komików, braci Marx, Juliusz Marx, zwany Groucho.
Otóż Groucho Marx, gdyby już setny raz usłyszał zaklęcie o ciepłej wodzie w kranie, toby odpowiedział z uśmiechem, pod własnoręcznie domalowanym – jak to miał w zwyczaju – wąsem, własnym cytatem z jednego ze swych filmów: Ależ, panie premierze, gorąca woda jest od trzech dni zimna. A gdyby tylko premier Tusk usta otworzył, by mówić o wartościach, zaraz by mu Groucho Marx wpadł w słowo i zastopował również swoim własnym ulubionym powiedzonkiem: Oto moje zasady. Jeśli ci się nie podobają – mam inne. Dziękuję uprzejmie.
SZYMON GIŻYŃSKI
Prawo i Sprawiedliwość
3 marca 2013 r.

Rok 1963

Pani Marszałek! Wysoki Sejmie! Na koniec moich tegorocznych rocznicowych podsumowań – wcześniej uczyniłem to w oświadczeniach w styczniu i w lutym tego roku – chcę przedstawić pewne swoiste studium przypadku, roku 1963, czyli dokonać prezentacji najważniejszych wydarzeń w Polsce sprzed 50 lat.
Rok 1963 to dokładnie połowa okresu rządów Władysława Gomułki, nazywanego tak w dziejach PRL w odróżnieniu od czasów Gierka czy Jaruzelskiego; dodajmy, rok bardzo dla stylu rządów Gomułki charakterystyczny. Władze chwaliły się oddaniem do eksploatacji 13 października Kopalni Węgla Brunatnego Pątnów w Zagłębiu Konińskim czy też skonstruowaniem pierwszego w Polsce lasera w Instytucie Fizyki Polskiej Akademii Nauk w Warszawie, ledwie trzy lata po pierwszym laserze wynalezionym w USA lub dokonaniem po raz pierwszy w Polsce przez łódzki zespół prof. Jana Pruszyńskiego operacji wszczepienia sztucznej zastawki serca.
Komunistyczny aparat fetował 23 października w Warszawie sowieckich kosmonautów Tierieszkową i Bykowskiego, a za trzy tygodnie, 15 listopada, gościł w stolicy literacki, a do tego amerykański noblista z 1962 r. John Steinbeck. 19 czerwca zainaugurowano pierwszy Festiwal Piosenki Polskiej w nie przypadkiem wybranym na tę okoliczność Opolu. W kinach wyświetlano ważne obrazy twórców z kręgu polskiej szkoły filmowej, ?Pasażerkę? Andrzeja Munka i ?Jak być kochaną? Wojciecha Hasa. I, co trzeba podkreślić choćby ze względu na dzisiejszy kontekst, ówczesne władze zorganizowały na dużą skalę, w ogólnokrajowym państwowym wymiarze uroczystości w 100. rocznicę powstania styczniowego; obchody na pewno niewolne od ideologicznych przekłamań, ale w intencjach nienegujące potrzeb i nieobrażające patriotycznych uczuć Polaków. Szokujące, ale i znamienne, że jedynym środowiskiem przeciwstawiającym się oddawaniu publicznej czci bohaterom powstania styczniowego i otwarcie odrzucającym ideowe dziedzictwo powstania były krakowsko-warszawskie kręgi ?Tygodnika Powszechnego?, gdzie kwitł w najlepsze filorosyjski tzw. minimalizm polityczny, czyli akceptacja rzekomego, wynikającego z geopolityki prawa Rosji do pozostawienia Polski w jej, czyli ówczesnej sowieckiej, strefie wpływów.
Wstrząśnięty tym prymas Stefan Wyszyński w swych słynnych kazaniach świętokrzyskich upominał i pouczał ludzi ?Tygodnika Powszechnego?. Jednocześnie jednak ekipa Gomułki ostro przykręcała śrubę. W czerwcu 1963 r. Gomułka, jak to miał w zwyczaju, otwarcie i osobiście zaatakował tendencję do ?czarnowidztwa? w kulturze i podważył obiektywizm nauk humanistycznych. Po likwidacji ?Przeglądu Kulturalnego? i ?Nowej Kultury? powstała ?Kultura? (ta warszawska, z celowym nawiązaniem do tytułu, a tym samym odcięciem się od tej paryskiej). W składzie redakcyjnym ?Kultury? byli tej miary zaufani towarzysze od literatury, jak Bohdan Czeszko, Jerzy Putrament czy Roman Bratny. Naczelnym ?Kultury? został Janusz Wilhelmi, o którym Janusz Głowacki przytacza pouczającą anegdotę. Wilhelmi sadzał przed sobą delikwenta marzącego, by jego artykuł ukazał się w piśmie. Bezlitośnie wyszydzał i kpił z artykułu, po czym brał maszynopis i wrzucał do kosza. Patrząc uważnie, mówił do nieszczęśnika: Niech pan to wyciągnie, będziemy drukować. Większość wyciągała.
Tyle anegdota. Znam także dzisiaj pewnego redaktora postępującego podobnie.
Potężne represje spadły w 1963 r. na Kościół. Celem zastraszenia próbowano wizytować punkty katechetyczne, ze szpitali usunięto siostry zakonne, w październiku 1963 r. znaczącą grupą powołano kolejnych kleryków do wojska, funkcjonariuszom MO, członkom PZPR, oficerom Ludowego Wojska Polskiego zakazano zawierania ślubów kościelnych i chrztów dzieci. W październiku 1963 r. skonfiskowano i zniszczono cały 60-tysięczny nakład dzieła o Wielkiej Nowennie Tysiąclecia księdza prymasa Stefana Wyszyńskiego.
Pani Marszałek! Wysoki Sejmie! Wszystkie przytoczone tutaj rocznicowe daty, dokładnie sprzed 50 lat, wskazują na ważne i często dramatyczne okoliczności, w jakich wówczas przyszło żyć narodowi. Jedna jednakowoż rocznica – na dzisiaj właśnie ta 50. – zostanie na pewno, i to na zawsze, w historii Polski i w pamięci rodaków: 21 października 1963 r. dogasło najtragiczniejsze, ale i najdłuższe zbrojne powstanie o wolność i niepodległość w naszych polskich dziejach, powstanie trwające nieprzerwanie 19 lat, od 1944 r., gdy rozpoczęła się sowiecka okupacja, powstanie będące dziełem żołnierzy wyklętych. 21 października 1963 r. zginął w samotnej i bohaterskiej walce z rąk uzbrojonej po zęby… (Dzwonek)
Pani marszałek, 20 sekund. Dziękuję.
…grupy funkcjonariuszy SB i ZOMO Józef Franczak, ostatni żołnierz wyklęty z liczby tysięcy żołnierzy wyklętych, którzy męczeńską śmiercią polegli jako najlepsi synowie Polski za jej wolność. Jak wielka była nienawiść zdrajców, sprzedawczyków i ludzi złego sumienia do bohaterskich żołnierzy wyklętych, niech zaświadczy makabryczny i bestialski czyn, jakiego dopuścili się oprawcy Józefa Franczaka. Jego ciało sprofanowano: rodzinie zostało przekazane bez głowy.
SZYMON GIŻYŃSKI
Prawo i Sprawiedliwość
6 marca 2013 r.

r

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *