Kajetan Kupiec: „O główny, ligowy skład, walczę w każdej imprezie”


Tauron Włókniarz Częstochowa w niedzielę (11 czerwca) odniósł czwarte z rzędu zwycięstwo w tegorocznej PGE Ekstralidze. Tego dnia „Lwy” na własnym torze pokonały Fogo Unię Leszno 53:37. 3 punkty z bonusem, do dorobku gospodarzy, dorzucił junior Kajetan Kupiec, z którym rozmawialiśmy po tym spotkaniu.

Gdy okazało się, że – oprócz kontuzjowanych już wcześniej Chrisa Holdera, Nazara Parniktsiy’ego oraz Grzegorza Zengoty – w składzie gości zabraknie dodatkowo poobijanego Janusza Kołodzieja, w Częstochowie zapanował hurraoptymizm. Przed tym pojedynkiem dało się słyszeć głosy, iż „Biało-Zieloni” wręcz rozgromią swoich przeciwników z Wielkopolski. – Można powiedzieć, że z tyłu głowy, przed meczem, mieliśmy inni końcowy wynik, na pewno jeszcze lepszy w naszym wykonaniu. Tak czy inaczej wygraliśmy to spotkanie, mamy trzy punkty, z czego się cieszymy – mówił nam Kajetan Kupiec.

– Z mojej strony trochę pechowo zaczęła się ta potyczka, bo już przed startem do pierwszego wyścigu miałem drobne problemy z motocyklem. Później, w moim trzecim biegu, motocykl już dobrze mi odpalił. Zgrało się to wszystko i udało się przyjechać na 5:1 razem z Kacprem Woryną. Jesteśmy już po meczu i możemy sobie mówić, „co by było, gdyby”, ale ostateczny wynik też jest dla nas satysfakcjonujący – kontynuował.

W czym tkwiła poprawa jazdy zawodnika w jego trzeciej gonitwie (a jednocześnie w dwunastej w całym spotkaniu)? – Motocykla użyłem tego samego, co wcześniej, aczkolwiek ustawienia sprzętowe poszły w totalnie inną stronę. Okazało się to dobrą opcją – wyjaśniał młodzieżowiec „Biało-Zielonych”.

W niedzielnie popołudnie na „Arenie zielona-energia.com” zjawiło się dość sporo kibiców. Ich zaangażowanie – łącznie z dopingiem – docenił sam Kajtek, przyznając, że czuł mocne wsparcie ze strony częstochowskich fanów. – Po moim ostatnim biegu, kiedy przejechałem dodatkowe kółko na torze i zobaczyłem tych wszystkich kibiców, stojących i krzyczących, poczułem coś niesamowitego. Po to się uprawia ten sport, żeby mieć przed sobą właśnie takie widoki. Wiadomo, że gdy jedziemy podczas biegów, tych kibiców za bardzo nie widać. Ale z kolei gdy, po udanym biegu, popatrzymy w górę na te radujące się trybuny, robi się ciepło na sercu.

Nasz rozmówca zapewniał, że zawsze na żużlowych „owalach” robi co może, by dawać z siebie 100 % procent możliwości. – Do każdych zawodów staram się w pełni przygotować. Tak naprawdę o główny, ligowy skład, walczę w każdej imprezie. We wszystkich zawodach trzeba punktować, żeby znaleźć się w zestawieniu meczowym. Tak więc nie tylko w meczu z Unią Leszno musiałem się pokazać z najlepszej strony. Tutaj trzeba wykonać sporo pracy przez wiele godzin w garażu, a także na treningach, w przeciągu całego tygodnia. To jest cała otoczka tego wszystkiego. Pracuję dużo w tej kwestii wraz z panią psycholog czy trenerami. To w całości składa się na rezultat w formie pierwszego składu na mecz w PGE Ekstralidze – zakończył Kupiec.

Norbert Giżyński

Foto. Grzegorz Przygodziński

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *